Na początku była muzyka grzechotki potrząsanej rodzicielskimi rękami i matczyno-ojcowskie kołysanki. Później były przedszkolne wyliczanki, piosenki w klasowym chórze, szkolne zabawy i studenckie dyskoteki. W międzyczasie były też płyty i taśmy wymieniane wśród kolegów, radiowa Trójka i Dwójka, koncerty zespołów - rodzimych i tych z bratnich krajów. A jeszcze później świat stanął otworem i słuchanie muzyki stało się proste, jak nigdy dotąd. Z tego wszystkiego narodził się rock progresywny w moim życiu. I jest on ze mną do dzisiaj - jak wierny przyjaciel.