ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Dopethrone, Sunnata, Red Scalp | 18.10, Klub U Bazyla, Poznań

 

 

 

Czy mówi Wam coś kanał na YouTube pod tytułem "Stoned Meadow Of Doom"? Jeśli nie to szybko wytłumaczę: jest to jeden aktualnie jedno z najbardziej znanych w sieci źródeł promujących muzykę z szeroko pojętego zakresu stoner rocka, doom metalu czy wszelkiego innego nieco psychodelicznego lub narkotycznie zabarwionego gitarowego grania. Generalnie kopalnia klimatycznych albumów i swoją drogą często przeze mnie odwiedzany kanał.

Zaczynam tę relację od dość dziwnego wstępu nieprzypadkowo. To właśnie na kanale SMOD miałem okazję przesłuchać albumy Red Scalp czy Sunnaty jeszcze zanim udałem się pierwszy raz na ich koncerty. Ten pierwszy zespół miałem okazję zobaczyć u boku Weedpecker na początku tego roku, drugi natomiast przy okazji trasy Tides From Nebula pod koniec roku ubiegłego. Oba koncerty podobały mi się wybornie, nabyłem wówczas wszelkie płyty jakie obie kapele miały na koncie, przesłuchałem od deski do deski i rozkochałem się w ich twórczości. Nie mogłem więc przegapić okazji, by oba zespoły zobaczyć na jednej scenie, jako rozgrzewacze do niemniej interesującego kanadyjskiego bandu Dopethrone.

Kiedy pojawiłem się w klubie Red Scalp właśnie kończył próbę. Przerwa nie była długa i Panowie pojawili się na scenie by zacząć swój koncert. Niech mnie kule biją, ale ta kapela powinna zrobić olbrzymią karierę, bo daleko szukać tak ciekawego podejścia do stonerowego grania. Red Scalp nieprzypadkowo kojarzy się z Indianami (ale tymi "westernowymi"), ich muzyka zawiera sporo indiańskiego klimatu. Żwawe riffy doskonale współgrają z etnicznymi przyśpiewkami, a transowe i dość szybkie rock and rollowe rytmy wprawiają ciało w eteryczny stan. Grupa ma na koncie tylko dwa, ale za to udane albumy, bardzo dobry "Rituals" i jeszcze lepszy "Lost Ghost". Krótki występ podzielili między oba wydawnictwa mniej więcej sprawiedliwie, po pół. Usłyszeliśmy więc choćby "Summoner" czy "Tatanka", ale największą furorę moim zdaniem na żywo robi zestawienie "Lost Ghost" z szalonym finałem oraz "Mantra Bufala", przy którym aż chce się założyć na głowę pióropusz i zatańczyć wokół ogniska. Na scenie brakowało tylko totemów, bizonów i szamana! Sprawdźcie Red Scalp jeśli jeszcze nie znacie, ale najlepiej wybierzcie się na ich koncert, bo na żywo ta kapela zyskuje jeszcze bardziej. Piątka z plusem, czekam na kolejne występy i chętnie wybiorę się na samodzielny, nieco dłuższy koncert.

Kolejnym na liście zespołem była Sunnata. Grupa wydała w tym roku doskonale przyjęty album "Outlands" i właśnie jest w trakcie jego promowania. Kapela z każdym kolejnym krążkiem rośnie w siłę, a jej marka znaczy coraz więcej na polskiej scenie, więc nie dziwi fakt, że sporo osób w Klubie U Bazyla przybyło właśnie na ten zespół. Widać to było choćby po koszulkach jakie przewijały się wśród publiczności (a ja wśród nich!). Sunnata zaczęła od "Lucid Dream" wraz z "Intro", czyli dokładnie tak jak na najnowszym albumie. Zrobiło się duszno, klimatycznie i nastrojowo. Fajny utwór na rozpoczęcie koncertu, bo pozwolił też na małe korekty w brzmieniu, co było słychać, ale co zupełnie nie psuło występu. Drugi na liście i zarazem mój ulubiony w repertuarze Sunnaty "Long Gone" (z poprzedniego albumu) nie pozwalał już na poprawki - musiał zabrzmieć mocno. Świetny riff na początku dał znać co za chwilę będzie się działo na scenie, ale wszyscy obecni chyba wiedzieli co ma nastąpić. Uderzenie dźwięków i potężne, ciężko wiosłujące gitary uderzyły w publikę z całą mocą i skutecznie ją rozruszały. Po tym ciosie Sunnata wróciła do najnowszego krążka: nieco transowy tytułowy utwór zwieńczyły po raz kolejny "walcujące", niskie riffy. Niestety koncert tak szybko jak się zaczął - tak się skończył. Albo to ja wpadłem w jakiś trans i straciłem wyczucie czasu, niemniej była to niespełna godzina. Wielce przyjemna, ale jakaś taka krótka. Sunnata powinna wreszcie wyruszyć w samodzielną trasę i grać bez limitu czasowego set tak długi, na jaki zasługuje. Czyli choćby nawet dwie godziny - mi by nie przeszkadzało. Świetny występ Panowie!

Gwiazdą wieczoru był kanadyjski Dopethrone. Przyznaję, że z twórczością grupy zapoznawać się zacząłem dopiero jak ogłoszono ich koncert w Polsce (a wraz z nim i występ Sunnaty w mojej okolicy). Formacja zawdzięcza (chyba, bo nie mam pewności) swą nazwę od legendarnego dla stoner/doom-metalu albumu Electric Wizrad. Jak nie trudno się domyślić muzyka grupy jest szorstka, raczej w wolnych tempach, o brudnym brzmieniu i... koniecznie dość głośna. Koncert Dopethrone zaiste taki był! Mocny i głośny. Niestety z racji nieznajomości z tym zespołem nie jestem w stanie przytoczyć tytułów utworów jakie zagrali. Ale całość zabrzmiała dokładnie tak jak się tego spodziewałem. Panowie rozpoczęli koncert jako trio - gitara, bas i perkusja. Wokal przydzielony był gitarzyście, choć ten wokal najmniej mi do całości pasował. Po kilku utworach na scenie pojawiła się jeszcze wokalistka, która zdaje się nie być stałym członkiem zespołu, ale popełniła kilka nim kilka nagrań. Niestety jej wokal podobał mi się jeszcze mniej niż wokal gitarzysty. Ale koncert mógł się podobać - pełen energii i stonerowej mocy. Muzycy chyba też dobrze się czuli na scenie, bo uśmiech nie znikał ich twarzy, ze sceny leciały między utworami żarty, a Panowie i Pani szybko "zintegrowali" się z żywo reagującą publicznością. Niestety koncert trochę się przedłużył ponad 22:00 i nie dotrwałem do końca (mam do Poznania kilkadziesiąt km), ale znając poznańskie realia nie trwał do 23:00, więc straciłem góra 2-3 utwory, a może tylko bisy.

Trochę to ciekawe, że wybrałem się na koncert, na którym interesowały mnie w 90% supporty. Ale jakie to były supporty! Red Scalp wyrywa z kapci swoją energią, a Sunnata otula psychodelicznym płaszczem dźwięków, by potem uderzyć potężnymi riffami. Podobał mi się również Dopethrone, choć po ubywającej w tracie ich koncertu ilości ludzi w klubie chyba część z widzów podzieliła moje odczucia - supporty przewyższyły tego wieczora gwiazdę. Warto jednak było wybrać się w ten czwartkowy wieczór do Bazyla! I dzięki Left Hand Sounds za zaproszenie - śledźcie ich, bo robią naprawdę mnóstwo dobrych koncert w Poznaniu i nie tylko.

 

 

 

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version