A+ A A-

The Mysterious Race Of Strange Entities

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(2008, album studyjny)
1. Посещение /  The Visit (9:50)
I. Прибытие Первого (Мизантропа) / The Arrival Of The First (Misanthrope)
II. Существа, часть 1 / The Entitles, Part 1
III. Встреча / The Meeting
IV. Прибытие Второго / The Arrival Of The Second
V. Существа, часть 2 / The Entitles, Part 2
2. Начало / The Begining (7:29)
I. Возвращение / The Return
II. Вступительное слово Второго / The Opening Address Of The Second
III. Вступительное слово Первого / The Opening Address Of The First
3. Я слышал звук / I Heard The Sound (6:18)
4. О женщине и любви / About A Woman And Love (5:18)
5. На пороге / On The Threshold (8:39)
6. Короткие истории / Short Stories (4:25)
7. Если кто-то бы спросил / If Anybody Else Would Ask (3:15)
8. Люди-листья / People-Leaves (8:41)
9. Спор между Вторым и Мизантропом и Сложный путь / Controversy Between The Second And The
Misanthrope + Rough Road (10:48)
10. Выводы / Conclusion (14:46)

Czas całkowity: 79:33
- Александр Елецкий (klawisze, wokal)
- Сергей Старосотский (gitara)                                      
- Александр Софикс (perkusja)

1 komentarz

  • jacek chudzik

    Za siódmą górą, za rzeką głęboką był żył sobie zespół. Nazywał się 7Okean, Siódmy Ocean, ale przyjaciele mówili doń: CO. Na początku lat 90. białoruski band wydał kilka płyt, po czym zniknął ze sceny. Powodem była śmierć jednego z liderów. Minęło dziesięć lat... 7Okean postanowił zakończyć żałobę. Znalazł się nawet molodiec, wierny fan zespołu, który zaofiarował swe usługi, muzyczne umiejętności, talent i - kto wie? - może i duszę, w zamian licząc na wieczną sławę. Siódmy Ocean przez trzy lata ćwiczył w pocie czoła, zmagał się z nowym materiałem, dopieszczał kompozycje i wreszcie w tym roku powtórnie zadebiutował...

    'The mysterious race of strange entities' - tytuł ten nie dość, że brzmi dumnie, to i zarazem mówi o tym, czego możemy się po płytce spodziewać. Czasem słyszy się o jakimś zjawisku ze świata sztuki: przerost formy nad treścią. Ale CO to nie dotyczy. To osobny przypadek. Indywiduum. Przerost treści nad formą...

    W telegraficznym skrócie: koncept tego albumu zasadza się na dyskusjach przedstawicieli obcej rasy na temat mieszkańców trzeciego kamyka od słońca. Zestawienie perspektywy ziemskiej z tą inną, zdystansowaną wobec ziemian, to w gruncie rzeczy pomysł stary jak samo Oświecenie. Problemy zaczynają się, gdy przyjrzymy się realizacji... Wielka muzyczna epopeja zostaje za pomocą przeróżnych syntezatorowych piszczałek i teatralnego śpiewu zdegradowana do tele-rock-noweli, która niemiłosiernie się dłuży nie dając nadziei na jakieś ciekawe zakończenie. Winę za to ponosi jeden człowiek: klawiszowiec, wokalista, autor tekstów i muzyki - Aleksander Eletsky. Ze względu na marginalny udział w albumie pozostałych dwóch muzyków można w zasadzie traktować album CO jako solowy, a z pewnością autorski, projekt tego pana. Przyjrzyjmy się Aleksandrowi zatem nieco bliżej...

    Eletsky jako wokalista? Krótko - nie sprawdza się w ogóle. Jego zdolności wokalne są bardzo przeciętne, z kolei wiara we własne umiejętności - nieskończona. Nie jest źle póki śpiewa spokojne, liryczne partie, ale gdy tylko sili się na większą ekspresję - wychodzi parodia niemal doskonała. Eletsky jako klawiszowiec? Sprawa ma się bardzo podobnie. Jeśli gra wolniejsze solówki, nie używając zbyt wielkiej ilości dźwiękowych bajerów, brzmi to nawet nieźle, ale gdy tylko próbuje pokazać na co go jeszcze stać, wtedy... Nie ma zmiłuj. Eletsky jako kompozytor? I znowu mamy tu do czynienia ze schizofreniczną sytuacją. Bardzo ładne momenty na 'The mysterious race...' przeplatają się ze space-lichotą. Niemniej te momenty wystarczą, by było mi trochę szkoda płyty 7Okean...

    Rzecz w tym, że na 79 minut muzyki, jakieś 25 to naprawdę przyzwoita progresywna robota. Nie przekłada się to jednak choć na jeden utwór, który w całości byłby godny pochwały. Płyta CO obfituje w intrygujące wstępy, ładne przejścia, ciekawe melodie, a nawet porywające solówki, które są niestety porozrzucane na przestrzeni całego albumu. Szkoda, że trzeba przegryźć się przez masę muzycznego kiczu, aby do nich dotrzeć. Szkoda, że zespól nie zdecydował się na znalezienie porządnego wokalisty. Ziarnko do ziarnka i ocena 'The mysterious race...' leci na łeb, na szyję...

    Blisko półtoragodzinny twór kapeli zza Bugu, która postanowiła zdobyć serca miłośników symfonicznego, neoawangardowego ale i klezmerskiego rocka to album dziwny, różnorodny i nie dający się łatwo sklasyfikować. Docenienia godny jest fakt porwania się na tak ogromne dzieło muzyczne. Co istotne 7Okeanowi udało się stworzyć płytę stylistycznie i tematycznie spójną. Wpływów można się doszukiwać u VDGG, może ELP, ale z pewnością też rosyjskich Nautilus Pompilius i Maszyny Vremeni. Koniec końców nie pozostaje mi nic innego, jak rekomendować 'The mysterious race...' wszystkim, którzy mają ochotę na coś... z innego świata i nie boją się tandety. Dla takich słuchaczy album Siódmego Oceanu będzie ciekawostką, orientalną ozdobą ich kolekcji.

    jacek chudzik poniedziałek, 10, listopad 2008 01:31 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować
© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.