A+ A A-

16

Oceń ten artykuł
(18 głosów)
(2009, album studyjny)

01. ,Even - 3:58
02. Oran - 5:02
03. This Is A Pipe - 3:43
04. Fernand Leger - 5:08
05. Perdita Loost's A 25'th Lover - 3:46
06. (W) - 0:57
07. Into Silence - 4:03
08. Victor Brauner - 4:28
09. The Age Of Dreams - 3:59
10. Franz Kafka & Joan Miró (In One) - 6:14
11. A Room In Collioure - 2:38
12. Pinky - 2:33
13. It's My Day At Last II - 4:38
14. Composition IV, 2007 - 4:14
15. 491 - 5:46
16. Imagination In Freedom - 5:43

Czas całkowity - 1:42:50

- Wojtek Kotwicki - wokal, gitara, sample
- Radek Drwęcki - instrumenty klawiszowe
- Piotr Michalski - gitara basowa
- Marcin Karnowski - perkusja

 

Media

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Płyta '16' bydgoskiego 3Moonboys zadaje kłam twierdzeniom tych, którzy uważają, że polskich muzyków rockowych nie stać na nic oryginalnego, że potrafią tylko małpować zachodnie wzorce. Drodzy defetyści, posłuchajcie sobie zespołu, który gra dokładnie to, co chce i brzmi dzięki temu jak... 3Moonboys. Popatrzcie na daleką od sztampy oprawę plastyczną, wczytajcie się w teksty, wykonajcie jeszcze masę innych czynności potrzebnych do ogarnięcia zamysłu '16'. Bo wizja Księżycowych Chłopców nie ogranicza się tylko do muzyki. Ale po kolei, po kolei...

    Istnienia 3Moonboys świadom byłem już dłuższy czas, słyszałem kilka ich utworów (jest z czego wybierać, '16' to trzeci longplay bydgoszczan, a międzyczasie był jeszcze mini album 'This Is Not 3Moonboys'), mówiłem: coś w tym jest i... tyle. Nie pokusiłem się o przesłuchanie któregoś ich wydawnictwa w całości. Teraz już chyba rozumiem dlaczego. Propozycja Chłopców wymaga skupienia, to nie jest muzak do brzęczenia w tle. 3Moonboys mają swoje brzmienie, dość lekkie, ale na tę lekkość składa się masa elementów. Gitara pobrzmiewająca shoegaze'm, bas, którego nie powstydziłby się Peter Hook z Joy Division (patrz: choćby finał ',Even') i bardzo charakterystyczna, jasna barwa klawiszy - nie szarżujących, ale cały czas obecnych nie na zasadzie ornamentu, ale integralnego brzmienia całości. Do tego nietypowy wokal Wojtka Kotwickiego: wysoki, raczej nucący niż śpiewający, nie ułatwiający zrozumienia tekstów. Schemat większości spośród poszczególnych, a jakżeby, szesnastu utworów jest dość podobny - temat wokalny, w kilku momentach mający pewne szanse na miano piosenki, a potem transowe bujanie. Te instrumentalne odjazdy mają coś z klimatu Stereolab, ale to bardzo luźne skojarzenie. Ale mimo pewnej powtarzalności konstrukcji utworów zgrzeszy ten, kto nazwie '16' przewidywalnym. Po pierwsze, każda z elektroniczno-gitarowych plecionek 3Moonboys jest po prostu urocza i pozwala odpłynąć w lekko dekadenckie rejony, a po drugie pełno w nich aranżacyjnych i brzmieniowych 'haczyków'. Księżycowi Chłopcy zaprosili do udziału całą masę gości, którzy wzbogacili album dźwiękami instrumentów dętych ( w wersji łagodnej w 'Oranie, w 'Victorze Braunerze' podanymi wręcz funkowo), skrzypiec i wiolonczeli ('A Room In Collioure'), akordeonu ('Composition IV, 2007'), skreczami ('It's My Day At Last II') czy fletem ('The Age Of Dreams'). A najciekawsze jest to, że wszystkie te ekstrawagancje wpleciono w muzykę na tyle umiejętnie, że wcale nie brzmią jakby były z innej bajki. To tylko 3Moonboys nadal grają swoje, ale przy użyciu innych środków. Podoba mi się ta stylistyczna konsekwencja, może tylko jako świeżej daty fan George Dorn Screams, z którego nie opadł jeszcze zapał neofity, nie wtapiałbym aż tak bardzo w tło głosu Magdy Powalisz w 'Franz Kafka & Joan Miro (In One)'. Warstwa muzyczna jest imponująca, a to tylko część frajdy, bo liryki oferują równie ciekawe doznania.

    Każda z szesnastu piosenek odwołuje się do jednego z pokoi wyimaginowanego hotelu i zamieszkujących go gości( czyżby pomysł zapożyczony z filmu 'Cztery Pokoje' z Timem Rothem?). Co więcej, w tekstach roi się od odniesień do literatury z najwyższej półki, choćby Camusa, Magritte'a, czy wspomnianych Kafki i Miro. A że te tropy nie są podane wprost, to i pogłowić się trzeba, może nawet uzupełnić braki w lekturze. Nie zamierzam ukrywać, że sam muszę się podkształcić (a Tata mówił mi, że komiksy to nie wszystko, oj, mówił!) i jestem dopiero w trakcie rozszyfrowywania tekstów. A jak już się z tym uporam, czeka jeszcze dziwna, rozkładana karteczka-łamigłówka dołączona do płyty. Nie wypada też nie wspomnieć o dodatkowej aktywizacji słuchacza przez zespół. W gustownej kopercie znajduje się płyta z jedenastoma utworami, resztę trzeba sobie samemu ściągnąć ze strony zespołu, wypalić i włożyć drugie CD do czekającej nań przegródki. Zabieg nietypowy, ale rozumiem go - przez tę i inne nietypowe sztuczki trudno o '16' zapomnieć. A skoro przy wypalaniu jesteśmy - okopcone dziurki widniejące na środku koperty Chłopcy robili ręcznie!

    Minister Hall ma tendencje raczej do zubażania spisu lektur szkolnych, apeluję więc do myślących, niesformatowanych polonistów, o ile jeszcze istnieją: potraktujcie '16' jako pomoc naukową w kształceniu młodzieży, mówię poważnie! Mi zaś nie pozostaje nic innego jak wystawić temu potężnemu interdyscyplinarnemu przedsięwzięciu najwyższej noty. Prawdziwi intelektualiści nie wymarli!

    Paweł Tryba sobota, 12, grudzień 2009 21:59 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować
© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.