Biuletyn podProgowy
Biuletyn podProgowy jest pismem muzycznym, wydawanym w formie elektronicznej i udostępnianym za darmo. W świadomości czytelników zaistniał w kwietniu 2011 roku. Obecnie ukazuje się w cyklu dwumiesięcznym.
Kto go tworzy?
Tym, co wyróżnia Biuletyn spośród szerzej znanych wydawnictw muzycznych jest to, że powstaje on dzięki ludziom, dla których muzyka i pisanie o niej jest pasję, nie zaś źródłem utrzymania. Dlatego teksty w nim zawarte nie są podyktowane niczym innym, jak tylko potrzebą serca, impulsem, aby napisać o czymś, co wywołuje w nas emocje. To, o czym piszemy, jest być może subiektywne, ale z pewnością niezależne i autentyczne.
Komu jest dedykowany?
Biuletyn podprogowy dedykowany jest podobnym nam pasjonatom ambitnej muzyki, którzy lubią pogłębiać swoją wiedzę i dzielić się swoimi muzycznymi fascynacjami.
Z kim współpracujemy?
Do współpracy zapraszamy przede wszystkim przyszłych autorów tekstów – to właśnie dzięki Wam pismo ma szansę się rozwijać. Zapraszamy również fundatorów, którzy chcieliby się wpisać w historię rozwoju pisma oraz reklamodawców, zainteresowanych wsparciem Biuletynu w zamian za miejsce reklamowe.
W marcu jak w garncu, kwiecień plecień, a w maju jak… W majowym, czy raczej majowo-czerwcowym, numerze nowego Biuletynu podProgowego tematem numeru uczyniliśmy przegląd zjawisk filmowo-muzycznych, z naciskiem na: rockowo-filmowych. Pod lupę nasi autorzy wzięli filmy fabularne okraszane ciekawymi soundtrackami, filmy typowo muzyczne zostawiając na inną okazję. Przegląd ten jest, jak to mawia jeden z naszych recenzentów, cholernie subiektywny. Nie aspirowaliśmy do syntetycznego ujęcia, ale raczej do ukazania różnorodności tematu. Symfonik, metal, folk, neoprog, krautrock…
Związki kina i świata muzyki to jednak nie tylko ścieżki dźwiękowe. Ile to razy muzycy rockowi na swych albumach dawali przykłady fascynacji „dziesiątą muzą”? Babe Ruth na debiucie z 1972 roku wpletli w piosenkę The Mexican fragment kompozycji Ennio Morricone do filmu Za garść dolarów więcej. Titus Groan, ukrył w swojej twórczości motyw przewodni z serialu Mission: Impossible. Brian May, do spółki m.in. z Eddiem Van Halenem, nagrał swoisty tribute dla japońskiego serialu sci-fi dla dzieci. Jak tu nie wspomnieć o Slashu, grającym na koncertach Guns N’ Roses solo gitarowe oparte na muzyce z Ojca chrzestnego? Jak też nie wspomnieć o Janie Hammerze z Mahavishnu Orchestra, który stworzył Crockett Theme, znany Policjantów z Miami? Przykłady można mnożyć. Do tego dochodzi tekstowe przenikanie się światów muzycznych i filmowych (każdy fan kina grozy słyszał zapewne – a przynajmniej powinien – nagranie zespołu Bauhaus zatytułowane Bela Lugosi’s Dead). Odrębną kategorią będą komentarze i opinie o muzyce rockowej wygłaszane przez bohaterów filmowych. A te bywają komiczne (vide tekst z filmu Głupi i głupszy o Beatlesach), bywa też, że rzucają światło na bardziej skomplikowane zagadnienia (np. rozmowa o Creedence Clearwater Revival w Szklanej pułapce 4.0 a problem konfliktu pokoleń). Kino fabularne nie ma oczywiście wyłączności na stosowanie muzyki rockowej, którą bez problemu odnajdziemy też w… kreskówkach. Heavy Metal animowany film z 1981 roku będzie tu najlepszym przykładem. Dzieło to zostało zresztą genialnie sparodiowane w swoim czasie przez twórców serialu South Park. Nie wolno jednak zapomnieć o słynnych przygodach Wilka i Zająca, czyli radzieckiej kreskówce Nu, pogodi! Tam w ramach ścieżki dźwiękowej usłyszymy m.in. fragmenty kompozycji Popcorn Gershona Kingsleya (mającej swe miejsce w historii Mooga, zarysowanej w niniejszym numerze Biuletynu) i Spinning Wheel Blood, Sweat & Tears (którzy, swoją drogą, popełnili w 1971 roku soundtrack do komedii romantycznej z B. Streisand w roli głównej). Materiału, jak widzicie, starczyłoby na doktorat…
Temat numeru to jednak nie wszystko, co przygotowaliśmy dla Was w nowym Biuletynie. W środku czeka gratka dla fanów ELP, coś dla tych, którzy chcieliby zapoznać się bliżej z Frankiem Zappą, sporo tekstów niejako zapowiadających zbliżający się dużymi krokami festiwal w Gniewkowie i cała masa innych atrakcji.
Przyjemności płynącej z lektury życzy
Redakcja Biuletynu podProgowego
Mrozy zelżały, śniegi stopniały, rzeki wezbrały, słoneczko dogrzewa, wiosna dojrzewa, ptaszyna śpiewa, a nowy, gorący jeszcze, numer Biuletynu podProgowego otwiera się przed Wami, zachęcając do lektury. Ho! Ho! A jest na czym oko zawiesić, kolanem musieliśmy dopychać wszystkie artykuły i recenzje, by domknąć ten zeszyt. Ludziska mawiają, że w marcu, jak w garncu, a mądrości ludowe szanować trzeba. Dlatego tym razem w Biuletynie jest dużo i jest różniście. Kwitnąco wręcz. Żaden temat nie zdominował innych. Wszystkiego znajdziecie po trochu. Ale po kolei…
Początek roku obfitował w wydarzenia, które odbiły się echem i u nas. Przede wszystkim dwa głosy w sprawie sławetnych „akt”. Czkawka po ACTA to jedno, a Google próbujące po swojemu śledzić użytkowników swoich aplikacji to już inna sprawa. Być może temat będzie powracać i oby z pożytkiem dla tzw. wspólnej sprawy. Jak zwykle w lutym obchodziliśmy dzień chorych… to znaczy zakochanych. Wszystkim zainteresowanym przesyłamy spóźnione, acz szczere, wyrazy współczucia i dedykujemy zestaw Progressive Love Songs – oby służył Wam przez cały rok.
Recenzji nie garść, ale wór cały na Was czeka: i książek, i płyt, nowości i kanonu. Powraca nasza muzyczna podróż dookoła świata, są dwa teksty dla fanów Zappy. A to dopiero początek atrakcji… Znajdziecie w tym numerze obfity dodatek, nadesłany do nas przez XXX, będący subiektywnym zestawieniem najlepszych płyt ostatniej dekady. Przygotowaliśmy dla Was także sylwetki zespołów takich, jak Renaissance, Air, Fates Warning, Devil Doll i Death. Nie zapomnieliśmy także o pikantnych wywiadach (w tym z Mariuszem Dudą). Część z nich, jak np. z zespołem Lebowski, zapowiada temat, do którego się powoli przymierzamy, czyli rock na srebrnym ekranie. Znacie jakieś ciekawe ścieżki dźwiękowe osadzone w rockowych klimatach? Chcecie o nich napisać, coś w tej materii zasugerować? Czekamy na Wasze maile. A tymczasem życzymy przyjemnej lektury.
Ps. Następny numer Biuletynu zapewne będzie piłkarski. Rock i futbol – oto jest wyzwanie!
Redakcja Biuletynu podProgowego
Przyszła zima – śniegu ni ma. A nowy Biuletyn podProgowy już jest. Przed Wami numer zaiste przełomowy, grudniowo-styczniowy,
a zważywszy dzień publikacji – noworoczny. W tym miejscu pragnęlibyśmy zatem złożyć Wam życzenia na nadchodzący rok. Naszym przyjaciołom muzykom, aby Muzy często u nich gościły, ale także aby i Mammon był dla nich łaskawy, żeby najśmielsze pomysły bez większych trudów udawało im się przyoblec w materialne szaty. A gdy już ciężka praca w studiu zaowocuje lśniącym krążkiem, to życzyć chcielibyśmy nam wszystkim – odbiorcom muzyki, fanom, kolekcjonerom i skończonym rockowym zapaleńcom – aby to specyficzne błogie uczucie, bliskie radości, pojawiało się u nas zaraz po wsłuchaniu się w pierwsze dźwięki nowej płyty i nie opuszczało nas aż do chwili, gdy przestanie się ona obracać w naszym odtwarzaczu. Jeśli zaś chodzi o nas, redakcję Biuletynu, to tak jak zima zaczaiła się na drogowców, zapewne pragnąc zaskoczyć ich na przednówku, tak my chcielibyśmy, aby ten i kolejne numery Biuletynu zaskakiwały Was, zawsze – dodajmy – pozytywnie.
Dogasa rok 2011, powoli opadają emocje z nim związane. Nim jednak na dobre obudzi się nowy, 2012 roczek, rzućmy okiem za siebie. Ten numer Biuletynu to właśnie taki kalejdoskop, mieniący się barwami mijających miesięcy i dni. Oprócz przeglądu najciekawszych wydawnictw Anno Domini 2011, znajdziecie tu cztery wywiady, recenzje świeżynek płytowych i ciekawych lektur… Ale po cóż uprzedzać fakty? Zapraszamy: zajrzyjcie do środka, rozgośćcie się, zaczytajcie…
Redakcja Biuletynu podProgowego