Aragon
Australia posiada dość ciekawy i uznany rynek muzyczny, który jednak nie kojarzy się zbytnio z rockiem progresywnym. Neoprogresywny gatunek ma jednak na Antypodach swego przedstawiciela, i to w dodatku prawdziwą perełkę! To założony w drugiej połowie lat 80, zespół Aragon. Z zespołem przez wszystkie jego kolejne wydawnictwa, zawsze związana była trójka muzyków: John Poloyannis - charakterystyczny gitarzysta i klawiszowiec, Les Dougan - obdarzony bardzo oryginalną barwą głosu, charyzmatyczny wokalista oraz Tom Behrsing - pianista oraz specjalista od programowanych instrumentów perkusyjnych. Muzycy Ci, są czasem wspomagani na kolejnych albumach, instrumentalnymi posiłkami, ale generalnie właśnie Oni to Aragon. Pierwsza płyta - "Don't Bring The Rain" - powstawała dość długo, ale gdy wreszcie ujrzała światło dzienne, zrobiła spore wrażenie na słuchaczach. Muzyka oscyluje w klimatach "starego" Marillion, choć dzięki dość specyficznemu głosowi wokalisty i oryginalnej grze instrumentalnej, tworzy swój własny, niepowtarzalny styl. Na wspomnianym debiutanckim albumie możemy usłyszeć jedną z prawdziwych perełek w historii rocka progresywnego. Jest nią suita "The Crucifixion" - obdarzona niepowtarzalnym klimatem, zarówno muzycznym jak i od strony tekstowej. Następny, w zasadzie mini-album zespół wydał w 1992 roku. Po latach "The Meeting" stał się końcowym aktem, opowieści nagranej w 1995 roku na albumie "Mouse". Na ten album składa się... 30 utworów, bardzo krótkich - ale tworzących, choć chaotyczną to bardzo ciekawą całość! W międzyczasie wychodzi także składankowy album "Rocking Horse", na który składały się stare kawałki, grane przez zespół na początku jego kariery, które nigdy nie zostały dotąd wydane (min tytułowy, stary klasyk zespołu, grany na wszystkich koncertach). Dwa lata później zespół wydaje kolejny, ciekawy materiał "Mr. Angel" - oczywiście w stałym składzie. Przez następnych 7 lat zespół milczy, a jedynym wydawnictwem jest wznowione i zremasterowane na podwójnym albumie, "Mouse", powiększone o wspomniany mini-album "The Meeting", będący już tym razem oficjalnym zakończeniem opowieści. Aragon wrócił na scenę w 2004 roku kolejną płytą w swoim stylu - "The Angels Tear" - i jak na razie jest to ostatnie słowo zespołu. Miejmy nadzieję, że ambitni muzycy z Australii jeszcze nie raz nas mile zaskoczą, a muzykę, którą do tej pory stworzyli, polecam z pełną gwarancją.
„Jester”