A+ A A-

When You're Dead - One Second

Oceń ten artykuł
(6 głosów)
(1970, album studyjny)

1. When You're Dead (4:25)
2. Hearts And Flowers (2:54)
3. In Heaven (3:21)
4. Time Is My Enemy (4:06)
5. Too Late To Cry (5:04)
6. For One Second (5:25)
7. Night Of The Warlock (4:22)
8. Indian Maid (4:21)
9. My Castle Has Fallen (2:57)
10. The Storm (3:36)
11. Me And My Loved Ones (4:09)
12. I've Got To Get To Know You (4:02)

Czas całkowity: 48:41

 

- Terry Guy (organ, piano)
- Shirley Kent (acoustic guitar, tambourine, lead vocals)
- Paul Eastment (ead guitar, lead vocals)
- Daniel MacGuire (bass)
- Charlie Grima (drums, percussion)

1 komentarz

  • Aleksander Król

    Koniec szalonych lat sześćdziesiątych… Rodzą się nowe gatunki muzyki, powstaje progres, hard rock, jednak póki co, króluje psychodelia. Ale już nie ugrzeczniona…. gitarzyści odkrywają potęgę fuzzu, pojawiają się coraz lepiej wyszkoleni muzycy, którzy kończą erę „grania przy ognisku” i rozpoczynają coraz bardziej ambitne poszukiwania… Klawiszowcy, ze zdumieniem odkrywają że Hammond i Mellotron , przy trochę agresywniejszych ustawieniach to wspaniała broń, więc nadaje się również do rodzącego się rocka , a nie tylko do kościołów gdzie miały zastępować klasyczne organy… W tym klimacie rodzą się wspaniałe płyty, których prawdziwa wartość doceniana jest niejednokrotnie po latach. Bywa, że nawet po czterdziestu…. Jest taki wspaniały, kompletnie nieznany, zapomniany album, efemerycznej grupy Ghost. Wydany w 1970 roku, nagrany rok wcześniej. Jest żywą historią, punktem w którym rozchodziły się drogi psychodelii, proga i art.-rocka choć w tym momencie jeszcze tworzyły jedność. Świetne kompozycje, rewelacyjna gitara, wyprzedzająca czas o całe dziesięciolecia, doorsowskie hammondy i nieco archaiczny, momentamipresleyowski wokal tworzą niepowtarzalny klimat. Jest i damski wokal (Shirley Kent ) – równie niesamowity, jak i cała ta płyta. 12 utworów, utrzymanych w stylu epoki, ale już z mocno rozbudowanymi partiami gitar i Hammondów. Archaicznie brzmiące organy; urokliwe melodie; mroczny, ponury klimat – fantastyczne epitafium lat 60-tych… i wstęp do prawdziwego progresu. Polecam te dźwięki wszystkim wielbicielom psychodelii i jej mirażu z folkiem, amatorom surowizny i braku komercji. A miłośnicy wczesnego proga też powinni poznać ten album – warto poznać prapoczątki gatunku…oczywiście jak zwykle moim, cholernie subiektywnym zdaniem…

    Aleksander Król niedziela, 17, marzec 2013 21:59 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.