Hurdy Gurdy…. 1971r. W lipcu 1990 roku odwiedziłem Danię.. Piękny kraj, wspaniali ludzie, fantastyczna kuchnia i parszywe trunki… Ale muzycznie – kraina obfitości , zwłaszcza w moich ukochanych latach 70-tych….. Jedną z płyt, które mną wówczas „rzuciły o glebę” jest Hurdy Gurdy – jedyne dzieło grupy o tej samej nazwie. A określa ona przedziwny instrument, z którego dzwięki wydobywa się za pomocą korby, (stąd inna nazwa – lira korbowa) a który wygląda trochę jak krzyżówka skrzypiec z modelem jachtu. A żeby było jeszcze ciekawiej – ponoć jest bardzo rozpowszechniona w Galicji. Ech…od 50-ciu lat tu mieszkam i w życiu takiego dziwactwa nie widziałem…. Ale sympatyczni Duńczycy chyba widzieli i chyba im się toto spodobało, skoro tak się nazwali… Mniejsza o nazwę – skupmy się na muzyce, bo jest na czym… Rocznik smakowity, okładka „na haju” – kupiłem „w ciemno”…. W hotelu zabrałem się za przesłuchiwanie skarbów które tego dnia zdobyłem. Miałem wówczas takie dziwne urządzenie typu discman (pamiętacie jeszcze…?). Mój charakteryzował się tym, że ciężko mu było wytłumaczyć że chronologia utworów jest ważna, podobnie jak start od „jedynki”. Taki numer właśnie mi wyciął przy Hurdy Gurdy – wybrał sobie z tylko jemu znanych powodów czwórkę. Trafił perfekcyjnie w….żart muzyczny który sobie Zespół zrobił. Piosenka ludowa, śpiewana po duńsku z akompaniamentem gęśli i kataryny. Myślałem że szlag mnie trafi, płyta kosztowała majątek , a ja padłem ofiarą żartu, rozpocząłem już snuć plany okrutnej zemsty i wymyślnych tortur jednak utwór (przez duże TFU…!) się skończył , a reszta…. reszta mnie wgniotła w dywan ! Fantastyczna muzyka – miks hard rocka i progresu, podlany bluesem i przyprawiony psychodelią. Gitara – XXI wiek (a był to rok 1971…) – po prostu miodzio….. 8 utworów, sorry – 7 , bo ten ósmy…. Ale te siedem to extraliga – absolutna czołówka gatunku, fantastyczne granie bez słabych punktów. Ta płyta powinna zachwycić wszystkich, zwłaszcza amatorów wczesnych , ale bogatych brzmień, wielbicieli staroci i dobrych , starych gitarowych płyt… oczywiście jak zwykle moim, cholernie subiektywnym zdaniem….