Scintilla

Oceń ten artykuł
(3 głosów)
(2016, album studyjny)

01. Short Story - 2:24
02. Last Lunch - 7:00
03. Little Man - 4:38
04. In Celebration Of Life - 5:34
05. Sogno E Incendio - 4:44
06. Emily - 3:19
07. The Perfect Wife - 7:27
08. Love Is Forever - 2:51
09. Evil Smile - 4:33
10. Scintilla - 6:27

Czas całkowity - 48:57



- Giancarlo Erra - wokal, gitara, instrumenty klawiszowe
- Paolo Vigliarolo - gitara, gitara akustyczna
- Marco Berni - instrumenty klawiszowe, dodatkowy wokal
- Alessandro Luci - gitara basowa, instrumenty klawiszowe
- Giulio Caneponi - perkusja, dodatkowy wokal
oraz:
- Marianne De Chastelaine - wiolonczela
- Vincent Cavanagh - wokal (4,7)
- Andrea Chimenti - wokal (5)


Wydawca - Kscope


 

Media

Więcej w tej kategorii: « Teide 2390 Allow Yourself »

1 komentarz

  • Krzysztof Pabis

    Zespół Nosound, projekt włoskiego gitarzysty i kompozytora Giancarlo Erry, należy do formacji dobrze znanych polskim fanom rocka progresywnego. Najnowsza płyta, która ukazała się w pierwszych dniach września roku 2016 przynosi kontynuację propozycji znanych z wcześniejszych albumów. Jak zawsze w takich przypadkach może to oznaczać bardzo skrajne reakcje słuchaczy. Jedni będą oczekiwać dobrze już znanej stylistyki, inni będą wyczekiwać przełomu, który przyniesie zupełnie nowe dźwięki. Odłóżmy jednak na moment nasze oczekiwania i spróbujmy po prostu wsłuchać się w album Scintilla. Czy sprawia nam on przyjemność? Czy to jest dobra muzyka? Spędziłem z tym albumem ostatnie kilka dni i muszę przyznać, że przyniósł mi on wiele radości. Oczywiście nadal widać tu inspiracje Pink Floyd czy Porcupine Tree, jednak z drugiej strony rozpoznawalny, oryginalny styl Nosound również został zachowany. Szczególnie podoba mi się zaśpiewany po włosku Sogno e Incendio. Melodyka języka przyciąga uwagę i można tylko żałować, że pozostałe kompozycje mają angielskie teksty. Ponadto Paolo Vigliarolo i Giancarlo Erra tworzą swoimi gitarami naprawdę świetne dźwiękowe pejzaże. Ciekawy jest także drugi na płycie utwór, zatytułowany Last Lunch, który przypomina mi, nieco mniej mroczną wersję Deeper Kind of Slumber grupy Tiamat. Stylistycznie cała płyta jest spójna, nie ma tu fajerwerków, czy kompozycji łamiących przyjętą przez Nosound konwencję. Ponadto całość przygotowana jest na jednym poziomie dynamiki. Czasem mi to przeszkadzało, ale ostatecznie w muzyce liczą się także emocje, które na tej płycie wydają się być mądrze rozłożone. Osoby, które znają moje preferencje muzyczne wiedzą, że bliżej mi do jazz rocka oraz klasyki z lat siedemdziesiątych. Jednak ta płyta naprawdę sprawiła mi niespodziankę, nawet pomimo faktu, że nie znalazłem na niej niczego nowego. Przyznaję, że bardziej podobał mi się debiutancki Sol29, czy - chyba najlepsza w ich dyskografii - płyta Lightdark. Nadal jednak warto sięgnąć po to wydawnictwo. Fajne kompozycje, świetny nastrój. Gdybym miał oceniać kreatywność i nowatorstwo postawiłbym pewnie ledwie trójkę, jednak biorąc pod uwagą całokształt, płyta z pewnością zasługuje na czwórkę. Życzę miłego słuchania i zachęcam do zaproszenia najnowszej propozycji grupy Nosound do swojego domu.

    Krzysztof Pabis piątek, 14, październik 2016 09:01 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.