A+ A A-

Make Acid Great Again

Oceń ten artykuł
(7 głosów)
(2023, album studyjny)

01. AcidSitter - 5:08
02. Comets - 3:12
03. It's Fine - 4:54
04. The Healing Journey - 4:57
05. Sweat Dreams - 3:30
06. Last Few Days - 4:47
07. Roller Coaster - 4:43
08. Staywatch - 7:17

Czas całkowity - 38:30

- Rafał Klimczak - wokal, gitara, instrumenty klawiszowe
- Tetsuya Nara - gitara, dodatkowy wokal
- Filip Franczak - gitara basowa, loutar, instrumenty klawiszowe
- Tomasz Głuc - perkusja, handsonic
oraz:
- Justyna Majewska - wokal (6)
- Hanna Harmata - dodatkowy wokal (3,4)

 

Media

1 komentarz

  • Gabriel Koleński

    AcidSitter jest względnie nową nazwą na naszym rynku muzycznym, ale tworzą go doświadczeni muzycy, znani z takich zespołów jak Neal Cassady, Fraktale czy Tumbling Walls. Lider, Rafał Klimczak, ma również swój solowy projekt - NEAL. Na początku listopada ukazała się długo oczekiwana debiutancka płyta kwartetu, zatytułowana przewrotnie "Make Acid Great Again".
    Już sama okładka krzyczy wyjątkowo głośno, że będziemy mieć do czynienia z psychodelią i tak oczywiście jest. Fascynuje mnie, że w dzisiejszych czasach jest sporo kapel inspirujących się muzyką, która powstała na długo zanim oni się w ogóle urodzili. Odczytuję to jednak na plus, że wciąż ma kto podtrzymać i przypomnieć dawne tradycje muzyczne.
    Otwierający album, będący wizytówką zespołu, "AcidSitter", to dynamiczny utwór, oparty na dość ciężkim, solidnym riffie, ale nie brakuje w nim również kosmicznych odlotów. Z kolei "Comets", pod względem rytmicznym jest klasycznym rock'n'rollem, ale obudowanym środkami wyrazu charakterystycznymi dla zespołu - pogłosy, delaye, odjazdy. Podoba mi się to sięganie po różne style i przerabiane ich na swoją modłę. "It's Fine" jest mocno rozedrgany, wręcz nerwowy, ale przez większość czasu lekki, przestrzenny. Dopiero pod koniec wchodzą mocniejsze gitary. "The Healing Journey" stanowi pierwsze wytchnienie na albumie. To spokojna, snująca się powoli, jakby kwaśna power ballada, zwieńczona piękną, długą solówką gitarową. "Sweat Dreams" przywraca nerwową dynamikę, w momentami niemal punkowej stylistyce, co trochę brzmi jakby No Means No nałykało się LSD. Tu i ówdzie przebija się też sitar, ale wbrew pozorom ten tygiel ma spory sens. W "Last Few Days" dominuje pulsujący, przyjemnie chrupiący bas, którego linia prowadzi cały kawałek - znowu nieco spokojniejszy, bardziej poukładany, transowy. Tytuł "Roller Coaster" dobrze oddaje jego muzyczną zawartość. Zaczyna się spokojnie, ale rozwija coraz mocniej i rozkręca aż do odjechanej solówki gitarowej, po której muzycy już nie zwalniają. Zamykający album, najdłuższy w zestawie "Staywatch" jest swego rodzaju przeglądem wszystkiego co zespół ma do zaoferowania - spokojne zwrotki, przyśpieszenia, kosmiczne odloty, dużo przestrzeni.
    O powstawaniu "Make Acid Great Again" słyszałem już dość dawno temu, dlatego byłem bardzo ciekaw, jaki będzie efekt końcowy. Nie zawiodłem się. Debiut AcidSitter brzmi jak encyklopedia rocka psychodelicznego, z ogromnym szacunkiem do klasyki gatunku, ale z wplataniem do niego innych stylów, które go rozwijają - głównie rock'n'roll i szczypta punku. Całości słucha się z dużą przyjemnością, zwłaszcza wieczorem, choć trochę obawiam się, że to pozycja głównie dla fanów tego rodzaju grania. Psychodelia może nie jest szczególnie hermetyczna, ale to jednak specyficzne brzmienie, nie dla każdego.
    Gabriel Koleński

    Gabriel Koleński czwartek, 28, grudzień 2023 15:03 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.