Płyta magiczna. Z pierwszym, utworem wchodzimy w Elektryczną Krainę Kobiet, a Jimi za pomocą dźwięków przedstawia jak bogowie stworzyli miłość. Potem krótka ballada, 'Have You Ever Been (to Electric Ladyland)' z zalążkiem niezwykłych partii gitarowych, których już niedługo doświadczymy w całej krasie. Następnie klasyk. 'Crosstown Traffic', kwintesencja muzyki Hendrixa. Utwór w miarę krótki przy następującym po nim, piętnastominutowym jamie. Voodoo Child, bo o nim mowa rozpoczyna się cicho gitarą, do której po chwili dochodzi zawodzenie Jimi'ego. Potem wchodzi perkusja, a utwór powoli i hipnotycznie dochodzi do punktu kulminacyjnego, w którym grają wszyscy, z szalejącą gitarą Hendrixa na czele. Utwór kończy się powoli, wraca do powolnego brzdąkania Jimi'ego przez wszystkie etapy którymi dochodził na szczyt. 'Little Miss Strange' to mój ulubiony kawałek. Z pięknym wstępie na klasyku, w trzecim takcie przejmowanym przez gitarę elektryczną, przy wejściu perkusji. I słowa mówiące o dziwnej kobiecie. Utwór o tyle ciekawy, że nie śpiewa w nim Hendrix. Płyta pełna długich zabaw gitarą. Warto wymienić jeszcze 'Gypsy Eyes', z piękną perkusją, bardzo tanecznym rytmie, 'Burning of the Midnight Lamp' z elektrycznym klawesynem i trzy ostatnie utwory: 'House Burning Down', mocny Hard rockowy kawałek, repryzę długiego 'Voodoo Child' i 'All Along The Watchtower', cover Dylana, o którym Dylan wielokrotnie mówił, że grając swoją wersję czuje się jakby coverował Hendrixa. Płyta wspaniała muzycznie. Naprawdę różnorodna i ciekawa.
Mikołaj Kozyra poniedziałek, 29, grudzień 2008 19:58 Link do komentarza