ProgRock.org.pl

Switch to desktop

The Dark Side of the Moon

Oceń ten artykuł
(5 głosów)
(2009, album studyjny)
1. Speak to Me/Breathe (5:19)
2. On the Run (3:55)
3. Time (4:56)
4. The Great Gig in the Sky (3:57)
5. Money (5:31)
6. Us and Them (7:45)
7. Any Colour You Like (2:42)
8. Brain Damage (4:42)
9. Eclipse (2:12)
 
Czas całkowity: 40:59

- Wayne Coyne ( śpiew, gitara, instr. klawiszowe )
- Michael Ivins ( bas, instr. klawiszowe )
- Steven Drozd ( perkusja,gitara, bas, instr. klawiszowe, śpiew )

gościnnie:
- Peaches ( śpiew )
- Henry Rollins ( śpiew )
- Stardeath And White Dwarfs ( rożne instrumenty, śpiew )

1 komentarz

  • Wojtek Ludwig

    Nigdy bym siebie nie podejrzewał, że napiszę recenzję płyty grupy grającej alternatywnego rocka. Nie oznacza to, że takiej muzyki nie słucham, ale płyt z tego działu nie kolekcjonuję. Jednak znając od zawsze 'Ciemną stronę' (ostatnio oglądałem wspólnie ze znajomymi jej koncertową wersję na DVD PF 'Pulse') musiałem sięgnąć po nowy album Flaming Lips. O tej grupie pisze się ostatnio dużo, gościła nawet w Polsce na początku sierpnia jako gwiazda OFF-festiwalu w Katowicach. Istnieje już 27 lat, nagrała 13 płyt, słychać jej muzykę na filmach (m.in.'Batman Forever', 'Spiderman 3') i w serialach TV ('Charmed', 'Beverly Hills 90210'). W amerykańskim Oklahoma City (z którego pochodzą) są gwiazdą nr.1: istnieje ulica ich imienia, a hymn miasta jest też ich dziełem. Podobnie jak Pink Floyd słyną ze spektakularnych koncertów. Już w latach 80. ich scena często płonęła, muzycy rzucali w widzów fajerwerkami, by w końcu niknąć w gęstej mgle, dezorientując widownię. Później wprowadzali eksperymenty ze sztuczną krwią, 'podróżowali' po głowach publiki w olbrzymich dmuchanych kulach, prowokowali występami roznegliżowanych tancerek (czasami w przebraniu zwierząt) rozrzucających masowo konfetti. W 1990 roku zobaczył ich show jeden z szefów Warnera i tak doszło do podpisania kontraktu z tym gigantem wydawniczym. Ich największy hit to piosenka 'She Don't Use Jelly' (1993), najlepiej sprzedany album 'Yoshimi Battles The Pink Robots' (2002, nagroda Grammy), a mój ulubiony - 'At War With Mystic' (2006).

    Przejdźmy do najnowszego wydawnictwa. Skoro robi się powszechnie remake słynnych filmów, dlaczego by nie spróbować ze słynnym albumem. Słynnym to mało powiedziane, z albumem wszechczasów: 'Dark Side Of The Moon' Pink Floyd (a bo to pierwszy raz?!). W przeszłości FL przerabiali już utwory Black Sabbath, Queen czy Sonic Youth. Teraz przyszła kolej na Floydów. Wayne Coyne zeskanował 'Ciemną': zostawił wszystkie efekty pozamuzyczne, teksty i muzyka są w orginale, ale... No właśnie, całość brzmi odlotowo-undergroundowo choć mieści się w ramach czasowych z 1973 roku (42 minuty). W sesji oprócz trójki stałych muzyków (Coyne-Drozd-Ivins) wzięli udział jeszcze goście: kanadyjska wokalistka folkowa Peaches, śpiewający hardcorowiec Henry Rollins i formacja rocka eksperymentalnego Stardeath And White Dwarfs. Jak chcecie to zaczynamy przesłuchanie, ale ostrzegam: u FL 'Ciemna strona księżyca' nie jest ciemna - ona jest czarna.
    - 01 - 'Speak To Me/Breathe' - bicie serca, znane megafonowe zapowiedzi i... przeraźliwe sprzężenia, nerwowe pulsowanie brudnych garażowych gitar. Brak odniesień do Pink Floyd a nawet do samych FL. Ze spokojnego rytmu serca mamy tu zwariowany test 'obciążeniowy' EKG.
    - 02 - 'On The Run' - fajny groovy-beat z basówką w przodzie. Wszystko kończy się jakby alarmem urządzenia, do którego podłączony był pacjent leżący na łóżku wyimaginowanego oddziału szpitalnego. Słychać nawet jego oddech i kaszel (nagrany w pętli)
    - 03 - 'Time/Breathe (Reprise)' - tykania zegarów ani śladu. Wokal jakiś drżący i złamany. Dobrze, ze główny motyw muzyczny jest nadal rozpoznawalny. W końcu u PF to był ważny utwór. Słychać pomoc Stardeath And White Dwarfs a na koniec powraca bas z 'Breathe' (jak to w repryzach bywa)
    - 04 - 'The Great Gig In The Sky' - cichuteńko, spokojnie. Może będzie jak w orginale? Po minucie wiemy już, że nie: Peaches ma do odśpiewania słynną wokalizę - tu na przesterze przy funkującym rytmie. Ostra jazda wycisza się jednak po chwili i możemy na szczęście oddać się marzeniom.
    - 05 - 'Money' - ciekawe czy Waters słyszał już tę interpretację swojej kompozycji. Efektów kasy z marketu brak. Brzęk monet cyfrowo preparuje komputer, wokal zmieniony vocoderem. Blizej tu do Kraftwerk niż do Pink Floyd.
    - 06 - 'Us And Them' - prawie jak pierwowzór. Rollins śpiewa jak Waters, w tle prawdziwe organy, gitara niestety brzdąka po amatorsku, ale tak chyba miało być.
    - 07 - 'Any Colour You Like' - wraca znany już ze 'Spektaklu na niebie' funkujący rytm. Są jednak sprzężenia i zgrzyty. Dają znać o sobie zaproszeni muzycy.
    - 08 - 'Brain Damage' - kolejny ładny moment blisko PF. Jestem oczarowany spokojem.
    - 09 - 'Eclipse' - no i finał. Dobitne słowa tym razem są normalnie odśpiewane. Pomimo garażowych gitar przesłanie Floydów dociera do nas bez przeszkód. Misja zostaje spełniona. Bicie serca i... Koniec płyty.

    Flaming Lips zaproponowali rozwiązania dźwiękowe, które muzykom PF 37 lat wcześniej nie mogły się nawet przyśnić (chociaż Alan Parsons i tak dokonywał cudów). 'Dark Side Of The Moon' był dla FL tylko punktem odniesienia, podobnie jak kiedyś dla Andy Warhola były dzieła Botticellego czy Michelangelo. Myślę, że każdy prawdziwy fan Pink Floyd powinien tej płyty posłuchać (spójrzcie na okładkę), a czy się spodoba to - jak zwykle - sprawa gustu.

    Wojtek Ludwig poniedziałek, 30, sierpień 2010 20:59 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version