Music Emporium

Oceń ten artykuł
(6 głosów)
(1969, album studyjny)
1. Nam Myo Renge Kyo (2:37)
2. Velvet Sunsets (2:35)
3. Prelude (2:07)
4. Catatonic Variations (1:58)
5. Times Like This (2:00)
6. Gentle Thursday (3:46)
7. Winds Have Changed (2:12)
8. Cage (5:09)
9. Sun Never Shines (4:01)
10. Day Of Wrath (3:25)
- Bill "Casey" Cosby / vocals, keyboards
- Dave Padwin / guitar
- Carolyn Lee / bass, background vocals
- Dora Wahl / drums

1 komentarz

  • Bartosz Michalewski

    Music Emporium był amerykańskim zespołem psychodelicznym. Mało komu znanym, zarówno 40 lat temu jak i dziś. Grupa nie zdołała się wybić, wydała jeden album i zakończyła działalność. I nic nie pomogło, że to, co nagrali to kawał świetnej muzyki - lepszej od tego, co grało wielu z tych, którzy porobili kariery. Czyli klasyka, bo przecież pełno było takich zespołów. Niektóre z nich, jak The United States of America, Silver Apples, czy Arzachel po latach doczekały się uznania. Ale większość dalej obrasta kurzem i prawie nikt nie ma o nich pojęcia.

    Muzyka z jedynej płyty Music Emporium biegnie od nastrojowej psychodelii spod znaku The USA, przez coś, co przypomina pieśni kościelne, po dynamiczny, organowy rock przywodzący na myśl Iron Butterfly. Zespół trzymał się z daleka od awangardy i eksperymentów stawiając raczej na ciekawe, zapamiętywalne melodie. W tej konwencji nagrano większość albumu, może poza nieco cięższymi Catatonic Variations i Day Of Wrath. Pozostałe osiem piosenek to urocza, pełna pięknych melodii muzyka, przesiąknięta naiwnością swoich czasów.

    Dlaczego więc zespół nie był w stanie się wybić? Dlaczego sprzedano ten album w trzystu, a nie w trzech milionach egzemplarzy? Na pewno zaważył brak szczęścia - w końcu z tak dobrym materiałem na prawdę wiele dało się zdziałać. Ale też muszę przyznać, że w tej beczce miodu jest też łyżka dziegciu. Po pierwsze, Music Emporium się spóźnili. W roku 1969, kiedy wyszedł ten album, rozkwitał już rock progresywny, tymczasem grupa zaprezentowała tutaj dość zachowawczy rock psychodeliczny, czy proto progresywny. Ich muzyka brzmiała nieco archaicznie, co w czasach takiej eksplozji artystycznej, jaka miała miejsce pod koniec lat 60. było wielką wadą. Po drugie, mam wrażenie, że inspirując się muzyką kościelną zwyczajnie przegięli pałę. Ostatni utwór z płyty, Day Of Wrath, brzmi jak fragment mszy, śpiewany przez księdza proboszcza i grany przez wąsatego organistę w swetrze. I chociaż to jest zdecydowanie największa wpadka na płycie, to muszę przyznać, że brzmienie większości piosenek jest - poza tym, że bardzo archaiczne - nieco śmieszne.

    Jedyny album Music Emporium nie jest dziełem idealnym, ale bez dwóch zdań jest to muzyka co najmniej bardzo dobra. Wiem, że nie każdy lubi słuchać takich staroci - chociaż z drugiej strony, nie rozumiem jak ktoś uważający się za fana rocka progresywnego mógłby krzywić się widząc datę 1969? Jestem pewien, że każdy, komu bliska jest klasyczna psychodela i wywodzące się z niej zalążki rocka progresywnego będzie tym albumem zachwycony. W każdym razie ja jestem już od lat.

    Bartosz Michalewski piątek, 29, lipiec 2011 15:59 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.