1 komentarz

• 

  Surprise Package. „Free Up”. USA, 1969 rok. Ciekawostką historyczną jest fakt, że za oceanem rynek psychodeliczny kwitnął w najlepsze… po czym umarł. W Europie płynnie przekształcił się w rock progresywny. W Stanach zaniknął… Ale zanim to nastąpiło, powstało wiele wspaniałych płyt, bijących na łeb większość europejskich „ikon” psychodelii. I co równie ciekawe – pozostają one w większości zupełnie nieznane w Europie. Tak też się dzieje z jedną z najlepszych heavy-psychodelicznych grup w historii czyli Surprise Package. Wydali jedynie jeden album , w 1969 roku. „Free Up”. Porównywalny z Iron Butterfly z okresu In-A-Gadda-Da-Vida oraz z ówczesną twórczością Vanilla Fudge, ale z reguły wyżej oceniany. Fantastyczne hammondy, ostro sfuzzowane gitary - dla tamtej publiki to był szok… 6 utworów, 36 minut muzyki (w wersji CD dołożono 3 minutowy bonus), opartej na dialogach gitarowo-klawiszowych, świetnych kompozycjach i brawurowym wykonawstwie. Ostatni utwór - blisko 16-minutowy tytułowy Free Up to psych-rockowy majstersztyk z amerykańskiej ziemi, zachwyca formą i pomimo że miejscami bardzo przypomina słynne In-A-Gadda-Da-Vida, słucha się tego wybornie… Gorąco polecam ten album wszystkim maniakom staroci, fanom amerykańskich grup końca lat sześćdziesiątych i wielbicielom niekomercyjnych, surowych brzmień. A amatorzy heavy-psychodelii popłaczą się ze szczęścia… Oczywiście moim, jak zwykle cholernie subiektywnym zdaniem…..

  Aleksander Król wtorek, 13, listopad 2012 12:58 Link do komentarza