“Było słuchane” - to nasz nowy, comiesięczny cykl artykułów. Przybliżymy Wam płyty, które w danym miesiącu najczęściej gościły w naszych odtwarzaczach. Nie będziemy skupiać się na nowościach, które i tak staramy się recenzować, ani trzymać sztywno ram gatunkowych. Zatem, przygotujcie się na muzyczny misz-masz.
Miłej lektury i miłego słuchania.
-------
Gabriel Koleński
Porcupine Tree – Up the Downstairs – Płyta, której kiedyś nie byłem w stanie w ogóle słuchać i nie rozumiałem czemu tak było. Dotarło to do mnie, gdy nabyłem wersję zremasterowaną, na której automat perkusyjny został zastąpiony przez Gavina Harrisona. Doznania są niesamowite, ale to trochę smutne, że czasem nawet dobra muzyka nie obroni się bez odpowiedniego brzmienia. Teraz wszystko już mi się zgadza i mogę spokojnie się zachwycać.
IQ – Subterranea – IQ odkrywam od niedawna, ale z coraz bardziej pozytywnym skutkiem. „Subterranea” uchodzi za opus magnum zespołu i słuchając albumu, trudno się temu dziwić. To jest jakby zbiór hitów, które tworzą pewną całość. Poznawanie tego krążka jest fascynujące, choć wymaga cierpliwości, bo to ponad półtorej godziny muzyki. Paradoksalnie, jak na album konceptualny, historia jest mało wyrazista, jest to raczej opis wymyślonego przez autora świata niż spójna narracja. Mimo to, teksty są bardzo trafne, być może ze względu na ich emocjonalność.
RGG – Memento – Kilka miesięcy temu ten album stał się dla mnie bramą do muzyki fortepianowej. Dzięki „Memento” przekonałem się do formuły tria fortepianowego w jazzie. W kwietniu często wracałem do tego albumu. Za każdym razem jestem w szoku, jak to jest możliwe, by stworzyć tak zróżnicowaną muzykę w obrębie tak wąskiego zakresu środków wyrazu. Tylko trzy instrumenty, a jednak jak się okazało, tak wiele możliwości.
-----------
Jan"Yano"Włodarski
Hidden By Ive - Inner - Nazwa zespołu nie była mi obca, ale nigdy nie był czasu, żeby się bliżej zapoznać. Właściwie to myślałem, że to nie moja muzyczna bajka. Okazało się, że moja i to bardzo :-). Kolejny raz przekonałem się, żeby nie skreślać żadnej płyty przed jej świadomym przesłuchaniem. „Inner” to fantastyczny zbiór klimatycznych i niezwykle melodyjnych piosenek. To jedna z tych płyt, gdzie nie ma słabych utworów, są tylko dobre i bardzo dobre. Jeśli jednak mam wymienić ulubione, to zdecydowanie „The Rainmaker” i dwa z polskim tekstem: „Rzeka” i „Pozwól zapomnieć”.
Himmellegeme - Myth Of Earth - Przeglądając płyty z katalogu Karisma Records przypomniałem sobie o tej płycie. Tuż po wydaniu (2017 rok) słuchałem jej raz, może dwa i pierwsze wrażenia były pozytywne. Co się odwlecze, to nie uciecze i w ostatnim czasie „Myth Of Earth” została przesłuchana od początku do końca kilkadziesiąt razy. Warto było wrócić do tego krążka, bo Norwegowie z Bergen nagrali album niebanalny. Muzycznie mamy tu mieszankę psychodelii, art rocka, czasem nawet bluesa. Trudno to opisać, tego trzeba posłuchać. Język norweski wykorzystany w kilku utworach to dodatkowy plus. Ulubione utwory to „ Hjertedød” i „Fallvind”.
Blind Ego - Preaching to the Choir - Najnowszy album z wytwórni Gentle Art Of Music zagościł w moim odtwarzaczu na dłużej, ponieważ po raz pierwszy od dłuższego czasu wróciłem do pisanie recenzji. Jest to jednak płyta na tyle dobra, że nawet po zrecenzowaniu wracałem do niej dość często. Kalle Wallner i spółka nagrali bardzo przyzwoity rockowy album, który po każdym przesłuchaniu daje kopa pozytywnej energii. Ulubione utwory to „Preaching To The Choir” i „The Pulse”
-----------