A+ A A-

Batushka, Obscure Sphinx, Entropia | Wrocław, A2 | 19.04.2018

Kiedy rozpoczynam pisać poniższą relację jesteśmy już na półmetku, czyli po trzech z sześciu koncertów w ramach trasy "Pierwsza Pielgrzymka Polska". Pozostały koncerty w Poznaniu (sold out), Gdańsku i Warszawie. Czy warto się wybrać? Jak najbardziej! I jeśli jeszcze się nie zdecydowaliście to mam nadzieję, że moja relacja z koncertu we Wrocławiu, na którym dzięki uprzejmości Knock Out Productions miałem przyjemność być, Was do tego zachęci. Zostały Wam do wyboru Gdańsk i Warszawa, bo na koncert w Poznaniu oficjalnie biletów już nie ma - jedynie z drugiej ręki. Także okazji całkiem niewiele... czasu również. Tymczasem zapraszam do lektury!

Na początku warto zaznaczyć, że dobór zespołów na tej trasie jest wyjątkowy. Po pierwsze Entropia - grupa z polskiego metalowego podziemia, która intensywnie koncertuje, a zarazem jest jednym z najciekawszych i najoryginalniejszych projektów w polskiej muzyce metalowej. Tak psychodelicznego, szaleńczego i porywającego grania w ekstremalnym metalu ze świecą szukać, nie tylko w Polsce. Drugim zespołem na liście jest Obscure Sphinx, czyli formacja, której lideruje drobna, ale obdarzona piekielnym wyziewem z gardła Wielebna. Dodatkowo jest to zespół, który rozpromował w Polsce post metal, ale w jego bardzo ociężałej i powolnej odsłonie, ponadto hołdując i działając według zasady DIY. I trzecim zespołem, do którego najbardziej nawiązuje nazwa trasy, jest Batushka. To grupa, która odniosła chyba największy międzynarodowy sukces wśród polskich wykonawców w tak krótkim czasie. Przecież w ich dorobku jest tylko jeden album, a zespół zwiedził już niemal cały glob promując "Liturgię". Ale za to jest to krążek jakiego jeszcze nikt w świecie nie nagrał - cerkiewny metal? Zwał jak zwał, Batushka zrobiła coś pionierskiego, coś co zachwyciło, ale również wywołało sporo kontrowersji. I coś co postawiło ten zespół w bardzo trudnym miejscu, ale o tym za chwilę.

Koncert rozpoczął się punktualnie i na scenie przy akompaniamencie dość kosmicznych, ambientowych dźwięków zainstalowała się Entropia. Ten pięcioosobowy skład dotychczas wydał dwa albumy - debiutancki "Vesper" oraz ostatni, intensywnie promowany koncertowo "Ufonaut". Właściwie to ten drugi krążek należy uznać za największe osiągnięcie grupy. Zdobiony piękną grafiką Kuby Sokólskiego album przedstawił nowoczesne, awangardowe spojrzenie na muzykę metalową. I to właśnie na promocji tego wydawnictwa skupił się krótki, wrocławski set Entopii. Usłyszeliśmy więc trzy utwory z "Ufonaut" (jeśli dobrze pamiętam to były to "Fractal", "Mandala" oraz "Ufonaut", ale płyty tej słucham zazwyczaj w całości i tytułów po prostu nie kojarzę) oraz dodatkowo jeden premierowy utwór z nadchodzącej płyty. I to właśnie ten ostatni numer, zupełnie inny od pierwszej trójcy, był najciekawszym fragmentem występu Entropii. Pierwsze trzy trudno mi dobrze ocenić, bo słuchałem ich mając w uszach stopery. Jak na taką intensywność dźwięków było po prostu za głośno. Na szczęście z odpowiednią "blokadą" w uszach można było wyłapać wokale i klawisze, brakowało jednak trochę mocy gitar. Z kolei bez stoperów całość zlewała się w jedną głośną papkę, co było dość uciążliwe. Ostaniego numeru posłuchałem już bez stoperów, bo ta kompozycja jest zdecydowanie spokojniejsza od dotychczasowych i bardziej oszczędna, ponadto dość... taneczna? Ciekawe perkusyjne rytmy, post rockowy klimat i psychodeliczne, transowe motywy wprawiły niemal całą publiczność pod sceną w rytmiczny ruch. Jeśli taki ma być nowy album Entropii to już chciałbym go mieć, bo zapowiada się wybornie. Ci chłopacy doskonale wiedzą jak grać nowocześnie. To był dobry, treściwy, ale krótki występ. Minusem był poziom głośności, plusem - ostatni, nowy utwór.

Po krótkiej przerwie na scenie pojawił się Obscure Sphinx. Skład zespołu w ostatnim czasie uległ poważnym przemianom. Grupa aktualnie występuje jako kwartet, przy czym mam wrażenie, że niektóre partie gitar puszczane były z podkładu. To nic złego, w końcu sprawdza się choćby w przypadku Decapitated, ale jednak chwilami brakowało mi trochę mocy w brzmieniu, czyli tego drugiego wiosła. Ale poza tym koncert był idealny. Początek nie był zaskakujący, od momentu wydania "Epitaps" grupa rozpoczyna występy promującym go "Nothing Left". Świetnie rozwijająca się i dość długa kompozycja rozbujała publiczność, która zaczęła falować w takt rytmicznych, niskich riffów. Natomiast kolejny numer był dla mnie już dość sporym zaskoczeniem, bo był to ponad 15-minutowy "The Presence Of Goddess". Wielowątkowa kompozycja zaczarowała publiczność w stu procentach. Wielebna, która jak już wspomniałem ma niesamowity wokal, czarowała a to czystym śpiewem, a to potężnym growlem. Istna karuzela nastrojów, która jednak była doskonale spójna i olśniewająca. W dodatku set był bardzo przekrojowy, bo usłyszeliśmy również "Lunar Caustic", a także "Nastiez", czyli kompozycje z wszystkich trzech albumów, jakie dotychczas Obscure Sphinx wypuścił. Ten ostatni pochodzi z krążka "Anaesthethic Inhalation Ritual", który dość długi czas nie był dostępny, ale jest ponownie w sprzedaży, m.in. na koncertach na aktualnej trasie. Warto wspierać takie zespoły jak Obscure Sphinx, działające w myśl zasady "Zrób To Sam" (DIY = Do It Yourself), które prezentują tak wysoki poziom. Ich koncert brzmiał bardzo dobrze, nie za głośno, ale też nie za cicho, bardzo selektywnie i krystalicznie. Dodatkowo Wielebna i spółka wiedzą jak poruszać się po scenie i przykuć uwagę. Wokalistka sprawia wrażenie walczącej z jakimiś demonami, odpędzającej się od nich, ale też zamkniętej we własnym świecie, który na koncercie chce pokazać widowni. Gitarzysta i basista również doskonale wiedzą kiedy zacząć się ruszać tak, by porwać publiczność. A ta żywo reagowała, nagradzając zespół co utwór gromkimi brawami. Świetny, klimatyczny koncert zespołu, który już powoli staje się kolejną polską wizytówką w światowej muzyce metalowej.

Następnie miała miejsce nieco dłuższa przerwa, ponieważ na scenie zaczęło sę pojawiać mnóstwo elementów scenografii, w otoczeniu której za chwil kilka odbyć się miała swoista msza. Widziałem już Batushkę dwukrotnie - wiedziałem czego się spodziewać. Mając jeden album w swojej dyskografii, w dodatku tak oryginalny, grupa nie mogła muzycznie niczym zaskoczyć osoby, która już ją wcześniej widziała. A jednak! Koncert zaczął się od wyjścia na scenę chóru, czyli czterech przebranych w "batuszkowe" ornaty wokalistów wspierających głównego celebransa. Potem na scenie pojawili się muzycy i... zaczęły się małe kłopoty. Kiedy prowadzący gitarzysta zaczął utwór, drugiemu z nich (stojącemu z tyłu sceny) coś się stało z gitarą. Trudno powiedzieć co, ale konieczna była wymiana i podłączenie oraz nastrojenie zastępczej. W tym czasie motyw grany przez prowadzącego musiał trwać, a ten nieco zdezorientowany odwracał się i grał, grał, grał. Tak trwało to kilka minut, co zaczynało być powoli męczące, ale przy okazji pokazało jedną rzecz: robiąc tak wyreżyserowane show należy być przygotowanym na techniczne problemy. Batushka egzamin zdała, choć w pewnym momencie miałem wrażenie, że za chwilę rzucą instrumenty, zejdą ze sceny i kiedy wszystko będzie naprawione to wrócą zaczynając rytuał od nowa. Nie musieli - w końcu gitara zagrała jak powinna i msza się rozpoczęła.

O setliście pisać nie ma co, bo grupa prezentuje album "Litourgiya" od początku, do końca. Tego chyba też każdy się spodziewał. Natomiast o kilku innych rzeczach warto wspomnieć. Batushka na scenie wygląda zjawiskowo, a show jakie proponują nie ma sobie równych na całym świecie. Całość rzeczywiście przypomina mszę - jest święty obraz, ikona, przedstawiająca okładkę płyty. Jest kadzidło, świeczniki i palące się świece, są i sztandary po obu stronach sceny. Oraz odprawiający mszę muzycy, w odpowiednich strojach, które kojarzyć się już będą tylko z Batushką. Przedstawienie, które prezentują dopięte jest na ostatni guzik. Czasami miałem wrażenie, że muzycy uczyli się nawet ruchów po scenie na pamięć, głównie prowadzący całość wokalista. Reżyserka pełną gębą, coś co robią takie zespoły jak choćby Rammstein, choć to oczywiście inna półka gatunkowa. Batushka natomiast zaproponowała takie rozwiązanie grając muzykę black metalową i doskonale się to sprawdza, a to dla tej muzyki pewna nowość. Choć Behemoth przecież robi podobnie (widząc oba zespoły kilka razy zaczynam zauważać pewne podobieństwo w kwestii "produkcji" koncertu). Show robi wrażenie, muzyka porywa publiczność, gesty i elementy całej ceremonii również. Natomiast ponarzekać muszę na brzmienie, bo pierwsze kilka utworów, jakieś pół koncertu, brzmiało słabo. Nie było mocy, brakowało wokali, gitary były raz za głośno, raz za cicho. Akustyk szukał chyba odpowiedniego ustawienia, ale zajęło mu to trochę za długo. Często pierwszy utwór koncertu jest takim "na dotarcie", ale nie połowa występu. Ale potem było już bardzo dobrze i brzmienie pozwoliło w pełni pochłaniać całe przedstawienie.

No właśnie... do występu Batushki bardziej pasuje określenie "przedstawienie" aniżeli koncert. Jest to bardzo atrakcyjne wizualnie, co zresztą okazała publiczność, która zjawiła się tłumnie i żywo reagowała, ale jednak brakuje trochę tego koncertowego klimatu. Nie ma tutaj miejsca na improwizację, brak koncertowego szaleństwa, jest coś na wzór teatru z muzyką jako jednym z dwóch najważniejszych składników. I właśnie to mnie trochę zawiodło, że muzyka jest tu na równi z show, a nie na pierwszym planie. Tego wieczora obejrzałem więc dwa koncerty i przedstawienie. Ale było jak najbardziej warto, na tyle, że wybiorę się też na koncert w Poznaniu (od razu zakładałem, że zobaczę dwa z tych sześciu koncertów). Entropia i Obscure Sphinx zaprezentowały znakomite występy, a Batushka - przewidywalne przedstawienie. Czułem się trochę jak osoba oglądająca po raz któryś ten sam film. Oczywiście nie jest to nic złego, bo podobało mi się, ale czułem pewien niedosyt. Niemniej jest to wciąż bardzo dobry film, więc jeśli ktoś jeszcze Batushki nie widział ten niech czym prędzej uda się na któryś z pozostałych koncertów.

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.