A+ A A-

Fish | Doris Brendel | 18.10.2018 | Progresja | Warszawa

fishprogFish należy do tych artystów, którzy są w naszym kraju nie mniej, a być może nawet bardziej popularni niż w swojej ojczyźnie. Dlatego też nie dziwi mała trasa koncertowa w Polsce, która objęła aż 5 koncertów, które cieszyły się dużym zainteresowaniem. Ja miałem przyjemność obejrzeć warszawski występ byłego wokalisty Marillion. Nawet po 30 latach od jego odejścia z zespołu, ta etykietka nadal ciągnie się za Fishem i pewnie to nigdy się nie zmieni. Z drugiej strony, sam Derek Dick nie odżegnuje się od dorobku swojego byłego zespołu i chętnie sięga po utwory, które wykonywał z Marillion. Jako autor tekstów i twórca osobowości pierwszego wcielenia słynnej grupy, ma do tego pełne prawo.
Zanim Fish pojawił się na scenie, fani zgromadzeni tego wieczoru w klubie Progresja mogli na przystawkę (tudzież, by pasowało do klimatu, w ramach aperitifu) obejrzeć występ zespołu brytyjskiej wokalistki Doris Brendel. Doris wiele lat temu odbyła trasę z Marillion, obecnie koncertuje u boku Fisha, co sama podsumowała jako zatoczenie koła. Muzycy wyglądali jakby zostali wyciągnięci z festiwalu Woodstock z 1969 roku, jednak muzyka, którą grali, brzmiała jakby powstała kilka lub kilkanaście lat później. Połączenie melodyjnego rocka neoprogresywnego i jeszcze bardziej przystępnego pop rocka świetnie sprawdziło się na żywo. Doris Brendel oczarowuje swoim głosem i osobowością. Wokalistka ma w sobie coś z Janis Joplin - zachrypnięty, ale bardzo mocny głos i ogromną charyzmę. Doris gra również na flecie (tylko bez głupich żartów proszę). Poza przyjemną dla uszu muzyką i dużą dawką fajnej, koncertowej energii, zespół przygotował również drobne atrakcje wizualne. W pewnym momencie, z dłoni liderki wystrzeliły zielone lasery, później Doris bawiła się świetlistym biczem (ponownie, proszę bez głupich żartów, choć wiem, że jest coraz trudniej). Na zakończenie, gitarzysta i basista zespołu uderzali rytmicznie w bębny, a zachęcona przez muzyków publiczność krzyczała do rytmu. Podobno Fish poprosił ekipę Doris, by nas rozgrzali. Udało się.
Punktualnie o 21 na scenę wkroczył majestatycznie Pan Derek Dick wraz z zespołem. Tegoroczna trasa koncertowa to upamiętnienie albumu Marillion „Clutching At Straws” oraz prezentacja nowych utworów solowych Fisha, z nadchodzącej, nowej płyty „Weltschmerz” (tudzież poprzedzającej ją EP „A Parley With Angels”, ponieważ utwory z epki znajdą się również na albumie). Usłyszeliśmy zatem „Man With A Stick”, „Little Man What Now” i „Waverley Steps”. Coś czuję, że muzyka, która znajdzie się finalnie na „Weltschmerz” będzie bardzo smutna i wymagająca emocjonalnie. Moim zdaniem „Waverley Steps” nie do końca pasuje do występów na żywo, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo, lekko i przyjemnie. Nawet w zachowaniu Fisha widać pewną zmianę. Artysta sprawia wrażenie trochę zmęczonego i przygnębionego upływem czasu, do którego często nawiązywał (o tym między innymi opowiada nowy utwór „Man With A Stick”). Na scenie znajdował się stołek barowy, który Derek nazwał „rekwizytem oraz pewnym symbolem”, ale rzadko na nim siadał, a poruszał się bardzo sprawnie i żwawo. Nie mniej, narzekał na plecy i kolana, a na zawołanie jednej z fanek żartobliwie odpowiedział, że chętnie by do niej zszedł, ale boi się, że nie dałby rady wrócić na scenę. Wokalnie niewiele można Fishowi zarzucić. Oczywiście, jego głos uległ zmianie na przestrzeni lat, na co być może trochę sobie zasłużył trybem życia, ale nadrabia charyzmą i ogromnym uczuciem, z którym nieprzerwanie śpiewa od tylu lat. Nadal potrafi porwać i poruszyć publiczność, a nawet nakłonić ludzi by zaczęli tańczyć walca. Najwięcej emocji towarzyszyło oczywiście wykonywaniu utworów z „Clutching At Straws”, szczególnie „Warm Wet Circles”, „That Time of the Night (The Short Straw)”, „Torch Song”, „Sugar Mice” z cudowną solówką gitarową oraz najgłośniej wyśpiewane przez publiczność „The Last Straw” i zagrane na bis „Incommunicado”, które rozruszało już nieco zmęczonych fanów. Koncerty Fisha to nie tylko wspaniała muzyka, ale również przemówienia wokalisty, który jest doskonałym mówcą i zaprawionym gawędziarzem. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że Fish zna tylko trzy wyrażenia po polsku: dzień dobry, dziękuję i na zdrowie. Opowiadał również o tym, że Polaków i Szkotów łączy podejście do różnych spraw i doświadczenia trudnej przeszłości. Wyznał, że czas trwania albumu „Clutching At Straws” był związany z kwestiami czysto technicznymi, takimi jak pojemność kasety magnetofonowej i czas trwania poszczególnych stron płyty winylowej. Artysta porównał również swoje albumy do Netflixa, twierdząc, że tworzy „Rockflix” czyli rockowy odpowiednik słynnego kanału streamingowego („tworzę filmy dla waszych uszu”). Kiedy było trzeba, potrafił też uciszyć publiczność, zwłaszcza przeszkadzające jednostki, które prawdopodobnie spożyły zbyt dużą ilość napojów wyskokowych.
Krążą plotki, że Fish zamierza zakończyć karierę. Jeśli rzeczywiście tak się stanie, będzie to oczywiście bardzo smutne i wielu fanom na cały świecie, w tym niżej podpisanemu, będzie ogromnie przykro. Z drugiej strony, jeśli tak ma wyglądać pożegnanie ze sceną, to ja jestem jak najbardziej za, ponieważ póki co, Fish jest w stanie zrobić to z dużym rozmachem i godnością. Nie będąc jeszcze cieniem własnej dawnej sławy, Fish jest człowiekiem z krwi i kości, świadomym swoich ograniczeń oraz zbliżającej się nieuchronnie starości, którą może powita z żalem, ale i z podniesionym czołem oraz przekonaniem dobrze wykonanego zadania. Ja jednak mam nadzieję, że jeszcze choć raz będzie mi dane zobaczyć występ tego przesympatycznego Szkota, który ładnych parę lat temu skradł moje serce i sprawił, że inaczej patrzę na emocje przekazywane w muzyce. Tego sobie i wszystkim życzę.
Przybył, zobaczył, wysłuchał, wrócił i spisał,
Gabriel „Gonzo” Koleński

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.