A+ A A-

Uciecha w Uciesze, czyli Jarek Śmietana International Band feat. Jerry Goodman. Kraków, 31.10.2009

Krakowskie Zaduszki Jazzowe to specyficzny festiwal. Jedni twierdzą, że jest on najstarszy w Polsce, inni uważają, że najstarszy na świecie. Trwa nie dzień, nie dwa i nie trzy, ale tydzień z porządną górką, a koncerty Zaduszkowe rozsiane są po połowie małopolski (z Jackowem vel Chicago włącznie). Do swoistych dziwactw, w dobrym tego słowa rozumieniu, tegorocznych Zaduszek dodać trzeba przynajmniej jeszcze jedno. Najważniejszy koncert całego festiwalu miał miejsce już drugiego dnia. Znaczenia pewnych faktów nie da się przecenić, dlatego też piszący niniejsze słowa pozwala sobie na tak kategoryczną ocenę zdarzeń, mimo iż festiwal wciąż TRWA, mimo iż przed nami takie, zapewne wspaniałe, koncerty, jak np. występ Anthimos Apostolis Trio w jednej z komór kopalni w Wieliczce. Ale po kolei...

Wszystko zaczęło się wczesnym sobotnim wieczorem w przytulnym miejscu, zwanym Kinoteatrem Uciechą. Kilka chwil po godzinie 18.00 swój występ rozpoczął pierwszy zespół – Paweł Kaczmarczyk Audiofeeling Band. Kwartet w składzie: Paweł Kaczmarczyk (fortepian), Radek Nowicki (saksofony), Wojciech Pulcyn (kontrabas) i Paweł Dobrowolski (perkusja) zaprezentował się publiczności z dobrej strony. Trwający blisko godzinę występ był popisem całego zespołu, którym, w sposób wręcz teatralny, kierował lider – Paweł Kaczmarczyk. Kompozycje Audiofeeling Band, niezwykle inteligentne, zachwycały tym, jak się rozwijały przed słuchaczami, jak ewoluowały i jak z każdą minutą nabierały mocy, aż po sam finał, który był eksplozją energii ukrytej w dźwiękach. Po krótkiej przerwie przyszedł czas na drugi zespół - Seb Bernatowicz Acoustic Trio. Tym razem mogliśmy posłuchać równie wyszukanych kompozycji, ale o nieco bardziej nostalgicznym charakterze. Grupa tworzona przez Sebastiana Bernatowicza (fortepian), Tomasza Kupca (kontrabas) i Dawida Fortunę (perkusja) skierowała swe poszukiwania raczej nie w stronę awangardy (jak poprzednicy), ale bardziej klasycznych brzmień, a do tego z odrobiną folku. Blisko półgodzinny występ Tria był również niezwykle ciepło przyjęty przez publiczność, a najwięcej braw zebrał, zdaje się, Tomasz Kupiec, który każdy utwór okrasił godną uznania partią solową.


Ciekawie było usłyszeć te dwa zespoły obok siebie i móc skonfrontować ze sobą ich osiągnięcia oraz porównać wyobraźnię muzyczną dwóch liderów. Kto wypadł lepiej: kontrolowane popisy młodzieży z zespołu Kaczmarczyka, czy zrywający się ze smyczy akademizm tria Bernatowicza? Kolejna krótka przerwa z pewnością służyła konstatacji tak pięknie rozpoczętego wieczoru. Służyła też innym celom – winko, papierosek, „sto lat cię nie widziałem...”. Ale po tym, jak wybrzmiał dzwonek zapraszający wszystkich do zajęcia miejsc na sali, nikt nie próbował nawet przedłużać tej chwili wytchnienia. Wszyscy grzecznie a nawet w pośpiechu wrócili na miejsca, bowiem rozpocząć miał się koncert, którego „zwykłym” nikt o zdrowych zmysłach by nie nazwał...

Nie wiem, jak on to robi, ale powoli staje się to już tradycją! Rok temu na Zaduszki udało się Jarkowi Śmietanie ściągnąć do Polski Miroslava Vitousa. Mogliśmy wtedy podziwiać tego legendarnego basistę (grającego m.in. z M. Davisem, a później współtworzącego Weather Report) na koncercie w Rotundzie. Do spółki z Hamietem Bluiettem i Jarkiem Śmietaną przedstawili wówczas kompozycje Ornette'a Colemana, z płyty The Good Life krakowskiego gitarzysty. A w tym roku? W tym roku Śmietana ściągnął do Polski Jerry’ego Goodmana, skrzypka związanego grupą The Flock, Mahavishnu Orchestra, czy Frankiem Zappą.

Okazja nie byle jaka - wspomnienie genialnego skrzypka, Zbyszka Seiferta. Trzydziestą rocznicę śmierci swego przyjaciela, ale i nauczyciela, Jarek Śmietana uczcił wydając płytę A Tribute to Zbigniew Seifert . Przearanżował na nią osiem kompozycji Zbiggy'ego i zaprosił do współpracy dziewięciu skrzypów z kraju i ze świata. Tak - w dużym skrócie - powstała płyta. Od niej zaś prosta już droga wiedzie do koncertu. Niemniej nie sposób było na koncert zaprosić wszystkich dziewięciu skrzypków biorących udział w nagraniu albumu. Kogo wybrać? Padło na Goodmana...

Zaczęli mocno, majestatycznie wręcz, z siłą porównywalną chyba do siły wspomnianego już Mahavishnu. Na pierwszy ogień zatem - City of Spring, następnie: Quo Vadis, Untitled Song, Way to Oasis, Passion i Kilimanjaro. Zespół w składzie Jarek Śmietana (gitara), Jerry Goodman (skrzypce), Adam Czerwiński (perkusja), Ed Schuller (kontrabas), Sławomir Berny (instr. perkusyjne) i Piotr Wyleżoł (instr. klawiszowe) po prostu szalał. Co tu dużo mówić, Kinoteatr Uciecha zamienił się na czas występu grupy Śmietany w jazzrockową stolicę wszechświata. Rzecz w tym, że Jarek Śmietana, który zaaranżował na nowo utwory Seiferta, znalazł dla nich wspólny mianownik i tym wspólnym mianownikiem dla kawałków pochodzących z różnych płyt (Man of the Light, Zbigniew Seifert, Passion czy Kilimanjaro) okazał się właśnie jazz-rock.

Żeby tego było mało, w trakcie występu do zespołu dołączył... Janusz Grzywacz, który momentalnie zaczął przyozdabiać muzykę płynącą ze sceny w przeróżne moogowe efekty. Muzyków rozsadzała energia (ach, te popisy Czerwińskiego i Bernego!) i radość wspólnego grania. Goodman, goszczący po raz pierwszy w Polsce, był przez cały występ uśmiechnięty, żywo reagował zarówno na to, co działo się na scenie, jak i oklaskującą go publiczność. Wydawał się być nawet zaskoczony poziomem zespołu Jarka Śmietany. Przy okazji raz jeszcze przekonałem się, jak ogromny potencjał tkwi w Piotrze Wyleżole. Powoli zresztą staję się fanem tego muzyka. I choć nie wariował na fortepianie jak Joachim Kuhn na nagraniach z Man of the Light (ale czy tamtego Kuhna można w ogóle, na trzeźwo, doścignąć? I czy trzeba?), to na elektrycznym pianinie grał po prostu kapitalnie!

Podsumowując - i nie narzekając za bardzo na publiczność - świetny występ, świetne show.

Wypada na koniec zadać jeszcze jedno, drobne ale jakże istotne, pytanie. Kogo Śmietana przedstawi nam na Zaduszkowym koncercie za rok? Może Billy'ego Cobhama...? Aż strach pomyśleć... Ktokolwiek to będzie, trzymam kciuki, żeby się udało.

Jacek Chudzik
© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.