Błąd
  • JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /images/koncerty/ArtRockFestiwal2011
Uwaga
  • There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder:
A+ A A-

5th ArtRock festival - Konin, Oskard, 06.03.2011

Są wydarzenia w życiu każdego miłośnika rocka progresywnego, które wpisuje on do swojego terminarza z wielotygodniowym wyprzedzeniem. Ma to miejsce przede wszystkim w przypadku imprez cyklicznych. Nie ma w tym nic nadprzyrodzonego, zadowolenie w jednym roku powoduje chęć uczestnictwa w latach kolejnych. Banał. W moim terminarzu było tak w przypadku festiwalu ArtRock w konińskim Oskardzie, jak również powracającym do tego klubu włoskim zespole The Watch. Osobiste festiwalowo-koncertowe podsumowanie roku ubiegłego zamknąłem postanowieniem, że również w aktualnym roku nie może mnie na tych imprezach zabraknąć.
Tak się też stało. Traf chciał, że organizatorzy połączyli dwie ubiegłoroczne przyjemności w jedną, gdyż jedną z gwiazd ArtRock festiwalu był właśnie The Watch. Czy przyniosło to podwojenie przyjemności??  Sprawdźmy…

Pierwsze podwojenie obserwujemy przy cenie biletu. Nie ma w tym jednak przesady, i nie mówię tu o kosmicznych wręcz cenach paliw (osławiony już bus włoskich muzyków zapewne nie należy do oszczędnych) i cukru, ale o  rosnącym prestiżu festiwalu, na którym pojawiają się gwiazdy co raz większego, bo międzynarodowego, formatu. Przypomnijmy. Ostateczny skład zespołów festiwalowych w roku ubiegłym obejmował Lilith, Grendel i Galahad, w roku bieżącym były to już trzy zespoły zagraniczne: holenderski Leap Day oraz włoskie: The Watch i NoSound.

Leap Day przedstawiony został jako supergrupa złożona z członków trzech uznanych w progresywnym światku zespołów. Zespół, który ma już w dorobku dostępny materiał koncertowy z dwóch pełnowymiarowych płyt. Oczywiście można się spierać nad tym, czy płytowe propozycje holendrów to materiał co najwyżej dobry czy aż bardzo dobry, opinie na ten temat przedstawiono w postaci recenzji w wielu miejscach Internetu. Dla mnie był to sympatyczny festiwalowy rozgrzewacz o charakterystycznej gitarze i miłych dla ucha melodiach. Przypuszczalnie w tym miejscu sprawdziłby się doskonale jakiś utalentowany polski  zespół „na dorobku”, ale wola wspierania polskich zespołów jest suwerenną decyzją organizatorów.

The Watch przedstawiać polskiemu słuchaczowi raczej nie trzeba. W mojej  świadomości zespół ten funkcjonuję jako ekipa genialnych instrumentalistów, którzy nie mają tyle szczęścia czy talentu kompozytorskiego do genialnych kompozycji jak to ma miejsce w przypadku Genesis, albo po prostu przyszło im żyć o trzy dekady za późno. W rezultacie dają cudowne szoł z materiałem swoich idoli wrzucając do niego, jak rodzynki do sernika, utwory z własnego repertuaru. Jedni rodzynki lubią, inni najchętniej wydłubaliby je widelcem. Dla mnie zaskoczeniem tego występu było to, że smakują mi rodzynki. Kompozycje autorskie prawie doskonale wkomponowały się w twórczość Genesis, którą, bez plagiatu, zostały zainspirowane. Nie da się natomiast przecenić frajdy, jaką muzycy sprawiają mi za każdym razem gdy prezentują kolejne albumy Genesis. Mówię to z perspektywy osoby, która nie ma problemu z wysłuchaniem kompozycji Szopena w wykonaniu Rafała Blechacza jak i kompozycji Genesis  w wykonaniu The Watch. Są to dla mnie bowiem te sytuację, kiedy obcowanie z muzyką wykonywaną na żywo (w dodatku muzyką wykonawców, których na żywo już raczej usłyszeć nie będzie nam dane) każe przypomnieć o sobie zasadzie: „Najważniejsza jest muzyka!”.  Dlatego z pełnym szacunkiem dla muzyków stawiam się na ich kolejnych koncertach pod szyldem The Watch play Genesis i zawsze wychodzę z tych koncertów zachwycony. Tak było i tym razem. Co prawda emocje były nieco mniejsza niż na ubiegłorocznym - kameralnym  - Blue Show, ale wysłuchanie bez mała pełnego albumu Selling England by The Pound uzupełnionego o Watcher Of The Skies i The Musical Box było niebywałą przyjemnością. Nie bez znaczenia dla atmosfery koncertu był fakt, że muzykom udało się już dawno pozyskać polską publiczność i za każdym razem mają z nią doskonały kontakt.

Gwiazda festiwalu był jednak NoSound. Część widzów miała już okazję poznać sceniczny wizerunek zespołu podczas festiwalu InoRock, którego gośćmi byli w 2008 roku. Dla mnie był to pierwszy kontakt na żywo z ich repertuarem i przyznam, że byłem zauroczony. Muzykom udało się, dzięki powolnemu tempu i dostojeństwa utworów, wykreować nastój melancholii i zadumy, a może jedynie  skupienia na niezwykle atmosferycznych utworach, które prezentowały się w Oskardzie znakomicie.
Był to również ten koncert dzisiejszego wieczoru, którego brzmienie było najbardziej dopracowane. Efekt odsłuchu uzupełniały zaś ciekawe efekty wizualne.

Konkluzja: Piątą odsłonę ArtRock festiwalu należy uznać za udaną, tak więc z pewnością impreza na stałe wpisze się w świadomość fanów rocka progresywnego jako ten dzień w roku, w którym wieczór należy sobie zarezerwować na ucztowanie. Niecałe sześć godzin obcowania z muzyką żywą, ambitną i dobrze podaną. Wielka za to brawa należą się organizatorom.
Mam nadzieję że kolejne odsłony festiwalu w żaden sposób nie są zagrożone a ocena frekwencji i wynikające z niej wnioski mogą tylko mu pomóc. Jeśli słuchacze nie sprostali założeniom frekwencyjnym organizatorów, warto pomyśleć o tych, którzy nie przyszli ponieważ widzieli już NoSound na InoRocku a The Watch w Koninie i chętnie przyszliby zobaczyć zespół, który w Polsce jeszcze nie koncertował.

Tekst: Marcin Łachacz
Zdjęcia: Jan 'Yano' Włodarski

{gallery}koncerty/ArtRockFestiwal2011{/gallery}
© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.