Błąd
  • JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /images/koncerty/WishboneAsh
Uwaga
  • There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder:
A+ A A-

Wishbone Ash i Shawn Kellerman z wizytą w Parlamencie - Gdańsk, 27.02.2011

W lipcu 1969 roku po raz pierwszy na wspólnej próbie spotkali się Martin Turner, Steve Upton, Ted Turner i Andy Powell. Wkrótce potem wymyślili dla siebie nazwę Wishbone Ash. W ciągu tych czterdziestu dwóch lat, które upłynęły od tamtych dni, wiele zmieniło się na świecie - upadło kilka dyktatur, powstało kilka nowych państw, kilka razy zmieniła się moda, ale muzyka zespołu właściwie się nie zmieniła. Mimo upływu czasu i zmian personalnych Wishbone Ash brzmi dzisiaj tak, jak czterdzieści lat temu. Strażnikiem pieczęci, czyli unikalnego brzmienia jest Andy Powell - jedyny oryginalny członek grupy i grający w niej bez chwili przerwy od czterdziestu dwóch lat. Zespół nadal regularnie występuje na żywo i wydaje płyty. W ostatnim dziesięcioleciu ukazały się jego trzy płyty studyjne z premierowym materiałem, kilkanaście płyt z nagraniami koncertowymi i kilkanaście najprzeróżniejszych kompilacji.

I chociaż Wishbone Ash swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą, to jego muzyka , ta nowa i ta stara, jest nadal atrakcyjna dla milionów fanów rocka na całym świecie.
Po raz pierwszy zespół przyjechał do Polski w 1984 roku. W obecnym tysiącleciu był on w naszym kraju już kilka razy, ale z reguły wpadał na jeden, góra dwa koncerty, nigdy na więcej.
Tegoroczne tourne zespołu rozpoczęło się 8.01.2011 w Gent w Belgii,  zakończy się 23.06. 2011 w Towcester w Anglii. W ciągu tych sześciu miesięcy muzycy odwiedzą trzynaście krajów na dwóch kontynentach (Europa i Ameryka Północna) i zagrają w siedemdziesięciu trzech miastach. Sześć przystanków na tej trasie wypadło w Polsce, a jeden w gdańskim klubie Parlament.

A jak było tego wieczoru?  W ramach rozgrzewki punktualnie o godzinie dwudziestej pojawił się na scenie kanadyjski bluesman Shawn Kellerman (gitara, śpiew) w towarzystwie Josepha Voloza  (bas) i Andrew "Blaze" Thomasa (perkusja). Cóż to była za rozgrzewka ! Już po kilku minutach Kellerman zdejmował z siebie wierzchnią odzież, a po kilku następnych to samo uczyniła większa część licznie zgromadzonej publiczności. Pierwszym bluesem  Kanadyjczyk uciszył jeszcze rozgadane audytorium, spóźnialskim przyspieszył krok, a biesiadującym przy barze przypomniał, że przybyli do Parlamentu upajać się muzyką, a nie alkoholem. Przy brawurowo wykonanym boogie-woogie omdlała [ sic! ] stojąca pod sceną jedna z młodych kobiet - wstała i ponownie osunęłs się bez czucia na podłogę i tak raz po raz. Ten fakt nie uszedł uwadze Kellermana, nie przestając grać pokierował akcją ratunkową. Kolejne dwa bluesy rzuciły publikę na kolana, a przy finałowym miał ją już u swoich stóp. Nie da się ukryć, że za sprawą trwającej pięćdziesiąt minut nawałnicy gitarowych dźwięków Kanadyjczycy wzięli Parlament szturmem. Dawno nie widziałem i nie słyszałem tak fenomenalnie grającego gitarzysty, jakim jest Shawn Kellerman. Pewnie dlatego w różnych miejscach można przeczytać o tym, że nadano mu przydomek Guitar Wizard.
Wymiernym efektem tego sukcesu była sprzedaż płyt Shawna Kellermana. Początkowo szła ona niemrawo, by znacznie przybrać na sile po występie Czarodzieja Gitary.

Po kilkunastominutowej przerwie technicznej nagle i jakby spod ziemi pojawili się na scenie: Muddy Manninen (gitara, śpiew), Bob Skeat (bas, śpiew) i Joe Crabtree (perkusja). W kilkanaście sekund później do tej trójki dołączył mistrz ceremonii - Andy Powell (gitara, śpiew). Oni nie musieli nikogo i niczego zdobywać, przyjechali jak do starych i dobrych znajomych znających muzykę zespołu na pamięć, muzykę, która wiele lat temu wdarła się na stałe do ich serc i umysłów. Entuzjastyczna owacja na powitanie, uśmiechnięte twarze zebranych i uwielbienie bijące z ich oczu wpatrzonych w Powella mówiły same za siebie. Zupełnie nie przeszkazało im to, że upływający czas odcisnął swoje piętno na głosie Powella i że ze śpiewaniem radzi on sobie nie najlepiej (Wishbone Ash nie miało szczęścia do dobrego wokalisty, Martin Turner i Laurie Wisefield ze śpiewaniem radzili sobie też co najwyżej średnio). Nie zwracali zbytniej uwagi na to, że nowsze utwory nie wytrzymują konkurencji z tymi starszymi, że te nowe często przypominają proste piosenki w stylu pop wzbogacone wysmakowanymi solówkami gitarowymi. Nie irytowało ich to, że swoje stare utwory Wishbone Ash gra dzisiaj inaczej i że wykonuje je w wolniejszym tempie. Nikogo też nie zniechęciło to, że witając się z publicznością Powell pomylił Gdańsk z Gdynią.
Wszystko to przyjęli całkowicie obojętnie, bez zmrużenia oka. Przyszli tego wieczoru do Parlamentu, by zobaczyć staromodny zespół, posłuchać jego staroświeckiego rocka, słynnych dialogów gitarowych, gitarzystów grających unisono, klasyków w rodzaju ''Thrown Down The Sword'', ''The King Will Come'', ''Warrior'', ''Phoenix'', ''Persephone'', ''FUBB'', ''Blowin'' Free'' i wielu innych. Przybyli również po to, żeby przypomnieć sobie zespół, przy muzyce którego dorastali i którego płyty grają teraz swoim wnukom, mówiąc przy tym: słuchaj wnuczku i ucz się - to jest prawdziwy rock.
Nie wszystkie klasyczne kompozycje Wishbone Ash znalazły się w programie koncertu, jest ich po prostu zbyt dużo. Andy Powell traktuje repertuar koncertowy bardzo swobodnie i często go zmienia, by program aktualnej trasy nie pokrywał
się z poprzednimi. Zdarza się, że w ramach tego samego tourne poszczególne koncerty różnią się od siebie i to znacznie. I wtedy jest okazja usłyszeć rzadziej grywane utwory w rodzaju ''Front Page News'' albo ''You See Red''.
Dobrze się stało, że na jednej scenie, jednego wieczoru, jeden po drugim wystąpili Shawn Kellermam i zespół Wishbone Ash. Dzięki temu łatwo można było zauważyć jak wiele wspólnego ze sobą ma muzyka obu tych  wykonawców i jak dużo bluesa jest w muzyce Wishbone Ash -  i tej dawnej, i tej nowej. Doprawdy nie wiem, dlaczego muzykę tej brytyjskiej grupy zalicza się do rocka progresywnego. Wydaje się to być sporym nadużyciem.
Gościnnie na kongach, między innymi w ''FUBB'', zagrał Richard Young.

                                                   Krzysztof Michalczewski



W programie tego wieczoru znalazły się:

1. Blowin' Free
2. Bona Fide
3. You See Red
4. The Power
5. Can't Go It Alone
6. Warrior
7. Throw Down The Sword
8. FUBB
9. In Crisis
10. Dreams Outta Dust
11. Northern Lights
12. Disappearing
13. Front Page News
14. The King Will Come
15. Reason To Believe
16. Engene Overheat
17. Phoenix

i na bis:

18. Persephone
19. Blind Eye

{gallery}koncerty/WishboneAsh{/gallery}
© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.