A+ A A-

Festiwal Sophiscapes: THE FLOWER KINGS. Relacja z koncertu.

FK01a21-go pazdziernika, w krakowskim klubie Studio, punktualnie o godzinie 21:00 , pojawił się zespół, który jest legendą współczesnej skandynawskiej sceny progresywnej. Flower Kings… Jego lider - Ronie Stolt to kolejna legenda. Urodził się w 1956 roku w przepięknej, malowniczej Uppsali i zamiast zajmować się wędkarstwem, od najmłodszych lat zdradzał zainteresowanie gitarą. W latach 70-tych był podporą znakomitej Kaipy. Nagrał z nią trzy pierwsze płyty, a po jego odejściu grupa koszmarnie obniżyła swój poziom i umarła… Po jej reaktywacji , ponownie stał się liderem i nagrał z nimi kolejne trzy płyty. Odszedł w 2006 roku, jednak w międzyczasie wydawał solowe płyty pod swoim nazwiskiem. Jedna z nich była zatytułowana „Flower Kings”. Był rok 1994… I tą płytą rozpoczął nową, piękną kartę szwedzkiego proga. A ponieważ szarpidrutem jest doskonałym, „założył sobie” jeszcze jedną zacną kapelę czyli Transatlantic… Jednak w Krakowie pojawił się ze swoją podstawową grupą czyli z Flower Kings. Wraz z nim jeden ze szwedzkich klawiszowców którzy przyspieszają mi tętno - wielki Tomas Bodin. Geniusz parapetów… Grał z Ronim od początku Flowersów. Poza tym Hasse Fröberg – szalejący po scenie ,śpiewający (znakomicie) gitarzysta, którego poznałem przez jego doskonały projekt Hasse Froberg Musical Company, dla odmiany spokojny, niemal stateczny, niezwykle skromny basista Jonas Reingold ( znany choćby z Karmakanic i znakomitego Tangent) i fantastyczny perkusista Felix Lehrmann. Ekipa poważna… I taki był ten koncert.

 

FK02

Bez zbytnich fajerwerków, ale niezwykle piękny i profesjonalnie zagrany. Cieszy też fakt, że chyba minęła już, mam nadzieję że bezpowrotnie, era akustyków, którzy swoją amatorszczyznę i brak jakiekolwiek wiedzy z dziedziny akustyki maskowali mocą sprzętu nagłaśniającego – im głośniej tym lepiej… Tu było naprawdę niezle, poziom ok., selektywność, panorama itp. – wszystko poprawnie, więc słyszalność była znakomita. Flower Kings, po lekko nerwowym początku, rozegrali się i widać było, że koncert sprawił im dużą przyjemność. Nam też… . Poza materiałem z ostatniej płyty, usłyszeliśmy co smaczniejsze kąski z płyt wcześniejszych w bardzo fajnych wersjach. A dwie gitary w kontrapunktach i unissono – to już prawdziwy majstersztyk. Sekcja – pełna rewelacja, oryginalna technika grania kciukiem na basie (bez klangowania) wprawiła w osłupienie znajomych basistów, a perkusista bez „klika” grający równo jak automat to chyba wybryk natury… No i Tomas Bodin na trzech parapetach… Potęga ! Owacja na stojąco i wspaniały bis… Myślę że nikt z publiczności nie uważał tego czasu za stracony. Oczywiście moim, jak zwykle cholernie subiektywnym zdaniem…

Zrelacjonował: Aleksander Król, Zdjęcia: Grzegorz Chorus

FK03

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.