Truth Button

Oceń ten artykuł
(5 głosów)
(2012, album studyjny)

1. Behind The Wall
2. Abintra
3. Book Of Faces
4. The End Of Evolution
5. Dives And Pauper
6. Coming To Terms With Mortality in the face of Insurmountable Odds

Digital release includes bonus tracks
7. Slipstream
8. Lines and Dots
9. Dives and Pauper (alternative version)
10. The Ugly Truth

-John Bassett / bass,vocals
-Lee Sulsh / guitar
-Bernie Smirnoff / drums
-David Gregoriu / keyboards

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    John Bassett z pewnością nie jest bardzo znanym muzykiem. Jestem nawet przekonany, że większość z Was słyszy o tym artyście po raz pierwszy. Ja, czego nie ukrywam, także dotarłem do tej postaci przypadkowo i okazał się to być bardzo miły zbieg okoliczności (pozdrawiam Kasię :) ). Zacząłem kopać po brytyjskich serwisach rockowych i okazało się, że pan Bassett w Anglii to postać pośród muzyków uznana, działająca na scenach Wysp Brytyjskich od ładnych kilku lat, porównywana twórczo trochę między innymi do Stevena Wilsona. Owszem, nie da się ukryć, że obaj muzycy znaleźliby wiele punktów wspólnych w swej twórczości, ale John Bassett bardzo lubuje się w wycieczkach po za kanony rocka progresywnego, w nieco inne strony niż Pan Stefan. Wystarczy zresztą posłuchać najnowszego albumu jego projektu King Bathmat, którego historia zahacza jeszcze o lata 90-te ubiegłego stulecia.

    Album „Truth Button” został wydany w ubiegłym roku. Obok Johna Bassetta, który zagrał na basie i zaśpiewał, podczas nagrań udzielili się: Lee Sulsh (na gitarze), Bernie Smirnoff (na perkusji) oraz kolejna bardzo ciekawa postać - David Gregoriu (na klawiszach). To co od początku bije od muzyki King Bathmat, to bezwzględna fascynacja muzyką Black Sabbath. Ostre, gitarowe riffy i mocno, charakterystyczny głos Johna, który w swym głosie ma coś z legendarnego Ozzy’ego. Posłuchajcie numeru drugiego na płycie „Abintra” a natychmiast zostaniecie przetransportowani do czasów gdy Czarne Sabaty odbywały się bardzo często i miały setki tysięcy zwolenników. Ale nie tylko heavy – metalowe skojarzenia cisną się podczas słuchania albumu „Truth Button”. Utwory do krótkich nie należą. Trwają od sześciu do dziesięciu minut. Chwilami muzyka skręca ku zakręconej psychodelii, by za chwilę osiągnąć stan bardzo zmysłowej i melodyjnej piosenki. To nie koniec niespodzianek! Bo już za rogiem czeka kolejne przepoczwarzenie w stronę grunge’u i Nirvany. Niezwykła mieszanka, która brzmi bardzo garażowo, a jednak progresywnie i bardzo złożenie! Przyznam się szczerze, że bardzo ale nader pozytywnie mnie to zaskoczyło. Napisałem o drugim utworze, bo ten bardzo zapadł mi w pamięci od samego początku. Ale w pozostałych kompozycjach dzieje się więcej niż czasem na kilku płytach innych wykonawców. Bateria emocji wprost iskrzy tą muzyką od początku do końca.

    Warto zainteresować się muzyką tworzoną przez tych panów, bowiem jest ona wypadkową naprawdę wyjątkowych fascynacji. Z całą pewnością nie jest to muzyka: ani robiona na siłę, ani z drugiej strony pod publiczkę. Owe fascynacje pozornie do siebie nie pasują, ale w myśl przysłowia „pozory mylą” okazuje się, że granie: garażowe, heavy-rockowe i progresywne z powodzeniem mogą znaleźć swój punkt wspólny. W dodatku bez najmniejszego problemu.
    To kawał świetnej, zakręconej, soczystej i... wyrachowanej roboty.

    Polecam!

    Krzysiek „Jester” Baran

    Krzysztof Baran środa, 17, kwiecień 2013 21:59 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.