Ostry fuzz , ciężkie riffy, grzmiący bas, obfitość wah-wah i dużo solówek, agresywne wokale…. Stoner w krystalicznej postaci… Znakomita grupa z Nowej Zelandii, współczesna ikona mocnego rocka, jedna z najlepszych i najbardziej poszukiwanych grup tego typu na świecie. Powstała w 1995 roku , można ich było usłyszeć w miejscowych barach i pubach. Allisone to ich debiut z …1998 roku. Długo nie mogłem w to uwierzyć… Brzmią jak koniec lat siedemdziesiątych i tak grają. 7 utworów, nieco ponad pół godziny muzyki. To właściwie mini longplay, wypełniony męskimi dzwiękami, które każdego wyznawcę Iomiego rzucą na kolana… Sabbatowskie riffy, wolne tempa i ostra jazda bez trzymanki, podlana psychodelią i przyprawiona lekką dozą szaleństwa… Wspaniała, żywiołowa muzyka którą polecam wszystkim wielbicielom ostrego grania z lat 70-tych, a dla fanów starego , dobrego Black Sabbath – jazda obowiązkowa….oczywiście jak zwykle moim, cholernie subiektywnym zdaniem…