1. Mental Record (14:21)
2. Inferno (51:53)
Czas całkowity: 66:14
- Sula Bassana (guitars, effects, organ)
- Komet Lulu (bass, effects)
- Alex (drums)
1. Mental Record (14:21)
2. Inferno (51:53)
Czas całkowity: 66:14
- Sula Bassana (guitars, effects, organ)
- Komet Lulu (bass, effects)
- Alex (drums)
W ostatnich lata wytworzyła sie pewnego rodzaju moda na zespoły grające muzykę określaną jako stoner rock lub acid rock. Chyba największy problem z zespołami takimi jak Electric Moon polega jednak na tym, że kolejne płyty wpadają w ten sam, prosty schemat rozbudowanego, gitarowego jamowania, który za pierwszym razem może być wciągający jednak gdy dostaje się kolejne porcje takiego grania staje się ono nużące. Dlatego nie namawiam do zakupu wszystkich płyt Electric Moon. Warto jednak wybrać sobie przynajmniej jedną z nich gdyż siła tej muzyki potrafi być bardzo wciągająca, szczególnie gdy dawkujemy ją sobie w rozsądnym wymiarze. Inferno jest płytą, która doskonale spełnia te właśnie wymogi. Nie jest to arcydzieło ale po prostu pierwotna, rockowa moc zamknięta w rozbudowanej improwizacji.
Album rozpoczyna się mrocznym, monotonnym riffem, który stopniowo wciąga nas w coraz silniejszy narkotyczny trans. Występujący pod pseudonimem Sula Bassana Dave Schmidt zapewnia nam potężną dawkę gitarowego wymiatania. Wszystkim zainteresowanym wyjaśniam od razu, że jego przydomek to nic innego jak łacińska nazwa ptaka, którego polska nazwa - głuptak - prawdopodobnie zaskoczyłaby najbardziej zainteresowanego. Czternastominutowy Mental Record to jednak dopiero przygrywka do wypełniającego całą resztę albumu, prawie godzinnego utworu tytułowego. Zaczyna się on bardzo spokojnie, jednak w miarę trwania prowadzi słuchacza coraz bardziej w kierunku sygnalizowanych w tytule piekielnych klimatów. To stonerowe nakręcanie się jest wprawdzie fajnie zagrane jednak po godzinie zaczynałem już wyczekiwać końca i nie potrafiłem wciągnąć się w muzykę tak bardzo jak na początku.
Fani takiego grania będą jednak z pewnością zachwyceni gdyż pomimo tego, że muzycy Electric Moon nie są wirtuozami to jednak wytwarzają naprawdę potężną dawkę rockowej energii. Płyta w oryginale była wydana w roku 2011, w niewielkim nakładzie i dopiero październiku 2012 doczekała się oficjalnego wydania firmowanego przez wytwórnię Sulatron Records. Wielbicieli winyli ucieszy to, że została wydana także jako podwójny longplay. Życzę miłego słuchania.