2. No Defence (5:20)
3. Close Your Eyes (8:25)
4. Carolina Skeletons (5:08)
5. Outside The Machine (5:46)
6. Returning Jesus (5:19)
7. Slow It All Down (3:42)
8. Lighthouse (8:12)
9. All That You Are (4:44)
Czas całkowity: 56:00
- Tim Bowness ( vocals )
gościnnie:
- Colin Edwin ( bass, double bass )
- Steve Jansen ( drums )
- Ian Carr ( trumpet )
- Ben Christophers ( acoustic guitar )
- Ian Dixon ( trumpet and flugelhorn )
- Rick Edwards ( percussion )
- David Kosten ( synthesizer and cymbal )
- Theo Travis ( saxophone and flute )
1 komentarz
-
Wielkimi krokami zbliża się krakowski koncert No-man. Dobra to okazja, żeby odświeżyć znajomość z muzyką tego zespołu. A skoro tak, to zacząć wypada od - moim skromnym zdaniem - najlepszej płyty tej grupy, jaką jest 'Returning Jesus'.
Michał Jurek sobota, 21, lipiec 2012 11:55 Link do komentarza
A płyta to zaiste niezwykła. Od wydania poprzedniego w dorobku No-man albumu 'Wild Opera' minęło pięć lat, i to słychać. Panowie przestali się bawić samplami, a w większym stopniu położyli nacisk na budowę onirycznego nastroju z pogranicza jawy i snu. I choć jest mniej eksperymentalnie, to zespół nie zatracił umiejętności eklektycznego czerpania z muzycznej skarbnicy. Dzięki temu muzyka zawarta na 'Returning Jesus' wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom.
Nie mógł się ten album zacząć piękniej. 'Only Rain' koi słuchacza cudownymi, przestrzennymi orkiestrowymi aranżacjami. Nagranie wprost tchnie nieziemskim spokojem. Na drugim planie z coraz większą mocą pulsuje gitara basowa, a pierwszy w całości zagarnia Ian Carr, grający doprawdy wspaniałe solówki na trąbce. Piękne nagranie, jedno z moich ulubionych, i to nie tylko na tej płycie. Następujące po nim 'No Defence' ma większy potencjał przebojowy, o ile w przypadku muzyki No-man takie określenia w ogóle są na miejscu. Ale jest to jednak piosenka z muzycznym podtekstem: niby to tylko rozmarzona, melodyjna ballada, ale uduchowiony (zwłaszcza w końcówce) śpiew Tima Bownessa, zastępowany w finale przez niezwykłą, lekko jazzującą partię trąbki (tym razem gra Ian Dixon) sprawiają, że nie da się jej tak łatwo zapomnieć.
'Close Your Eyes' to najdłuższy utwór na płycie. Osadzono go na bujających partiach bębenków i gitary basowej, do których stopniowo dołączają pozostałe instrumenty, a w szczególności skrzydłówka, na której gra wspomniany już Ian Dixon. Melorecytacja Tima Bownessa jest tak natchniona, że ociera się o absolut. Idąc za jej zaleceniem, aż się chce zamknąć oczy na otaczający świat i zanurzyć w niezwykły świat dźwięków, kreowany przez panów z No-man. Przed wpadnięciem w objęcia Morfeusza skutecznie chroni jednak Steven Wilson, wplatając w utwór rozdzierającą, przesterowaną partię gitary. Potem jednak ponownie niepodzielnie rządzi skrzydłówka z bębenkami.
A cóż mamy później? Aż chciałoby się powiedzieć, że przebój, bo nagranie 'Carolina Skeletons' pojawiło się przed wydaniem 'Returning Jesus' na epce, poza tym stało się już nieodłącznym elementem koncertów No-man. I znowu: niby nic tu nie ma, a jednak tyle się dzieje. Delikatne dźwięki dobywane z klawiatury fortepianu, muśnięcia perkusyjnych talerzy i subtelne dotknięcia strun gitary powodują, że aż strach oddychać, by nie zakłócić tej delikatnej muzycznej faktury. Niezwykłe nagranie. Nie bez kozery Tim Bowness stwierdził kiedyś, że dopiero na epce 'Carolina Skeletons' udało się w pełni przywołać i uchwycić oryginalnego, wyzwolonego z komercyjnych okowów ducha No-man.
Nagranie 'Outside The Machine' jest nieco żywsze, szczególnie w refrenie. Ale to właśnie przez tę refrenową część nagranie staje się jakby zbyt zwyczajne i jakoś nie robi na mnie szczególnego wrażenia. Choć przyznam, że partie basu i gitary są przedniej próby. W sumie 'Outside The Machine' to ładna piosenka, ale ma trochę pecha, ponieważ umieszczono ją między wspomnianym już 'Carolina Skeletons' a nagraniem tytułowym. Nagraniem, które jest moim ukochanym utworem No-man. Trudno się oprzeć hipnotycznej mocy 'Returning Jesus'. Trudno też oddać słowami uniesienie, jakie ogarnia podczas jego słuchania. Tu każdy dźwięk jest perfekcyjny, zagrany dokładnie w swoim miejscu i czasie. 'Follow me down, to where I'll always be' śpiewa Tim Bowness i z mesmeryczną mocą wiedzie nas do oazy spokoju, w której chce się już pozostać na zawsze.
Instrumentalny utwór 'Slow It All Down' jest niepokojący i mroczny. Ian Dixon dzięki partiom skrzydłówki snuje senną opowieść śnioną nieprzytomnie, w tle pulsują syntezatory, a delikatne dźwięki gitary akustycznej tylko wzmagają niepokój. Zawiera ten utwór jakąś niewypowiedzianą historię, ale czy chcemy ją poznać? Trzeba się szybko decydować, bo utwór urywa się nagle, ustępując miejsce kolejnemu żelaznemu składnikowi no-manowych koncertów, czyli 'Lighthouse'. I cóż można rzec - to cudowne nagranie. 'Come to me and make it special' prosi Tim Bowness, a piosenka snuje się leniwie, aż znienacka coś w sekcji rytmicznej zaczyna się kotłować, basista szarpie bas a Steve Jansen zaczyna grać na perkusji takie rzeczy, że trudno uwierzyć. A przecież jeszcze przed nami przeszywające solo gitarowe.
Finałem płyty jest miłosne wyznanie 'All That You Are'. Proste w warstwie tekstowej i muzycznej, ale właśnie tą prostotą ujmujące:
Let me comfort you
When the world seems blue
Let me take your hand
And love all that you are.
Fascynująca płyta. Wprost wymarzona, by zacząć swoją przygodę z muzyką No-man.