Book Of Days

Oceń ten artykuł
(13 głosów)
(2007, album studyjny)
1. Over Krakatoa (5:07)
2. King of the Deep (8:51)
3. Lamorna (1:28)
4. Doctor Kool (11:10)
5. The Iceman (10:29)
6. Where are you now (10:44)
7. Book of Days (between the lines) (3:27)
8. Book of Days (3:31)

Czas całkowity: 54:47
Roye Albrighton (główny wokal, gitary)
Ron Howden (perkusja, wokal)
Desha Dunnahoe (gitara basowa, wokal)
Steve Adams (gitary, wokal)
Steve Mattern (organy Hammonda, instrumenty klawiszowe)

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Księga dni rocka to wyjątkowo gruba biblia. Zapisana w kilku stylistycznych językach wciąż wzbogacana jest o nowe rozdziały i strony. Są tacy, którzy na jej stronach pojawiają się od bardzo dawna i nadal, z powodzeniem dopisują kolejne rozdziały. To prawdziwe legendy, którym nie obce są poszczególne języki rocka takie jak: blues, space-rock, progrock i wiele innych klasycznych stylów. Zwykle takie rockowe legendy, obok kultywowanych tradycji, świetnie potrafią iść z duchem czasu, oraz postępem technologicznym, czerpiąc z niego tak by nie naruszyć klasyki.
    Zespół Nektar to niewątpliwie jedna z takich legend. Mający korzenie na przełomie lat 60 i 70 ubiegłego stulecia, przetrwali do dziś z drobnymi przerwami, za każdym razem wracając w wielkim stylu! Po chwilowym milczeniu w latach 90, w nowym stuleciu zespół czynnie działa nagrywając i koncertując jak za starych, dobrych czasów. Jego głównymi postaciami są dwaj muzycy, którzy w składzie zespołu są od jego początku. Mowa o Roye Albrightonie, wokaliście i gitarzyście Nektaru, oraz o perkusiście Ronie Howdenie. W 2007 roku, do nagrania swego najnowszego studyjnego albumu zaprosili trzech świetnych muzyków, którzy znakomicie wtopili się w eklektyczne smaki Nektaru. Byli nimi: Desha Dunnahoe (gitara basowa, wokal), Steve Adams (gitary, wokal), Steve Mattern (organy Hammonda, instrumenty klawiszowe).
    Wybuch wulaknu Kratatoa, z wielkim hukiem rozpoczyna płytę ('Over Kratatoa'). Erupcja niesie za sobą przesterowaną, psychodelicznie brzmiącą gitarę i zmutowany głos Ronie, który śpiewa jak za starych, dobrych czasów, bardzo energicznie i charakterystycznie. Kawał dobrego rocka owianego dozą kosmicznej psychodelii na początek. Ale to tylko rozgrzewka, bo za chwilę zanurzamy się w głębię oceanu. Tam mieszka sam majestatyczny Władca Głębin, który również zapisuje kolejne karty Rockowej Księgi Dni. Król podwodnych czeluści lubuje się w klasyce, wywodzącej się z najznamienitszych czasów rocka progresywnego. Być może to właśnie on wciąż czuwa nad twórczością zespołu. Utwór 'King of the Deep' to jeden z najlepszych numerów, jaki słyszałem w ostatnim czasie. Wszystko tu jest jak w latach 70. Są potężne Hammondy, bluessujący rytm, zabarwiona psychodelicznie gitara i chórki całego zespołu w pompatycznym refrenie. Coś niesamowitego, przeszywającego duszę w najlepszy sposób, jaki można sobie wyobrazić! Krótka miniaturka na gitarę klasyczną ('Lamorna') wprowadza nas do najbardziej optymistycznego, rozskakanego utworu na płycie. 'Doctor Kool' to utwór długi, bo aż 11 minutowy, ale zbudowany w taki sposób, że noga sama chodzi w jego rytmie. Będzie kilka fajnych zagrywek gitarowych, wesoły refren i znów te klasyczne organy. Tak się grało trzy dekady temu! Teraz ubierzmy się ciepło. Atmosferę zamrozi zimny Człowiek Lodu ('The Iceman'). Przez cały następny utwór, dość nowocześnie brzmiąca tym razem perkusja, w towarzystwie niespokojnych zagrywek gitarowych, będzie szła krok po kroku za lodową postacią. Utwór to bardzo tajemniczy, i jak już wspomniałem, nowocześnie brzmiący. Po spotkaniu z takimi postaciami, w następnym utworze zastanowimy się gdzie teraz jest nasza dusza ('Where are you now'), która zapewne nieco zagubi się w labiryncie eklektycznych klimatów. Cudowne rozwinięcie tego utworu naprowadzi nas na odpowiedź. Nasz progresywna dusza jest tam wszędzie, gdzie muzyka zespołu. W finale staniemy przed Księgą Dni w dwuczęściowej kompozycji 'Book Of Days', dość romantycznie i balladowo kończącej ten świetny album.
    Wielkie to szczęście, że zespoły takie jak Nektar wciąż kultywują najznamienitsze rockowe tradycje. Dzięki nim karty Rockowej Księgi Dni nie pokrywa kurz, a rock wciąż ma się dobrze, nadal będąc popieranym przez tak charakterystyczne dla niego elementy jak blues, zmysłowa, space-rockowa psychodelia, czy też niezniszczalne organy Hammonda. Pozostaje mi tylko złożyć kolejną cześć jej kartom i wpisać się na kartę gości - na zawsze...

    Ocena może być tylko maksymalna! 5/5

    Krzysztof Baran

    Krzysztof Baran sobota, 08, sierpień 2009 22:15 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.