Błąd
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 158

Staircase Infinities

Oceń ten artykuł
(75 głosów)
(1994, minialbum)
1. Cloud zero (4:39)
2. The joke's on you (4:05)
3. Navigator (4:51)
4. Rainy taxi (6:44)
5. Yellow Hedgerow dreamscape (9:24)

Czas całkowity: 29:43
- Steven Wilson ( guitar, vocals, keyboards, programming )

1 komentarz

  • Gacek

    Staircase Infinities - Od tego krążka zaczynałem swoją podróż z jeżozwierzami i uważam go za niedościgniony wzór. Przy jego opisie trzeba powiedziec iż zawarte na nim utwory są 'odrzutami' z sesji nagraniowej wcześniejszego albumu. Up the downsters (bo tak sie nazywał) jest napewno dziełem wysokich lotów, dziwi jednak że tak doskonałe utwory nie weszły w jego skład. Uważam jednak że wydanie takiej EPki jak Staircase Infinities było genialnym posunięciem... albo zupełnym przypadkiem. Upchanie takich dziwięków gdzieś miedzy innymi 'piosenkami' byłoby zbrodnią. Niespełna 30 minut muzyki i 5 utworów - tylko tyle albo aż tyle. Uważam to arcydzieło za wizytówke wczesnego Pt... bardziej jeszcze projektu Stevena Wilsona a nie zespołu. Moc tego materiału tkwi w tym że zebranych zostało pięc niezwykle klimatycznych utworów, niezwykle ciekawych i przede wszytkim po równo genialnych. W tych 30 minutach nie ma czasu na zbędne dzwięki ani rozwleczone intra. Zaczyna sie Cloud zero i odrazu czuc magię atmosferycznych gitarowych pasaży i specyficzną tajemniczośc towarzyszącą nam do konca tej podróży. The joke's on you to kolejny bardzo klimatyczny i hipnotyczny utwór. Jedyny na płycie, w którym usłyszymy wokal. Navigator to mój faworyt (o ile o takich można mówic), doskonałe niekończące się solo gitarowe kojarzy sie właśnie z tytułem tego utworu. Trudno opisac trans w jaki wprowadza słuchanie tych dzwięków. Rainy taxi to znów hipnoza tylko bardziej spokojna, budowana przez klawisze. Tytuł znowu daje wiele do myślenia i niezwylke mocno kojarzy się z tymi dzwiękami. Natomiast Yellow Hedgerow dreamscape to już rzecz nieco bardziej psychodeliczna i rozciągnięta, w której również dużo jest ciekawych solówek pana Wilsona . Jednak pasująca do reszty i stanowiąca ciekawe zakończenie tego dzieła. Uważam że jest to najleprzy materiał wczesnego pt. Nie ma tu słabych momentów i ani przez chwile muzyka ta nie nudzi. Płyta warta polecenia fanom pt z czasów przed Signify oraz entuzjastom Pink floydów tych z okolic Meddle. Albo poprostu każdemu fanowi dobrej muzyki

    Gacek czwartek, 22, listopad 2007 21:51 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.