Silver Trees & Totum

Oceń ten artykuł
(7 głosów)
(2005, album kompilacyjny)
1. Pollution
2. All The Same
3. Original Man
4. Silver Trees
5. In A Space
6. Moving Away
7. Two
8. Blue Wednesday Speaks
9. It's Alright With Me
10. Coming Home Babe
11. Oxford Town
12. Fat Angel/Work Song
13. Summertime
14. Scarborough Fair
15. Parchman Farm/Moaning
16. Total Totum/Acid Raga
Totum:

- Ken E Henson ( guitar, sitar, vocals )
- Robbie Pavid ( percussion )
- Brian Gibson ( bass, vocals )
- Sean Bergin ( sax, flute )

Silver Trees:

- Ken E Henson ( guitar, vocals )
- Peter Measroch ( piano, organ, flute, harpsichord, vocals )
- George Wolfaardt ( bass, flute, drums, vocals )
- Sean Bergin ( flute, saxophone )
Więcej w tej kategorii: « Totum

1 komentarz

  • Rafał Ziemba

    Abstract Truth obok Hawk i Freedom's Children jest chyba najbardziej znanym przedstawicielem rockowej sceny RPA. Istnieli oni krótko, jednak pozostawili po sobie dwa bardzo ciekawe albumy, oba nagrane w 1970 roku. Pierwszy z nich nazywał się Totum, drugi Silver Trees. Żeby posłuchać ich ze srebrnego krążka trzeba było czekać aż 35 lat. A gdy się w końcu ukazał, pojawiły się wraz z nim pewne zastrzeżenia.

    Po pierwsze, zamieniona została kolejność. Mamy więc na początku całe Silver Trees, a po nim Totum, który z przyczyn słabej jakości dźwięku oraz ograniczonej pojemności cd, został skrócony o dwa utwory. Przykre to, ale niestety nie mamy wyboru. Skoro muzycy na to poszli, to nam nie pozostaje nic innego jak także na to przystać. A, no i jest jeszcze trzecie, czyli nazbyt krzykliwa i zawierająca tylko małe repliki oryginałów okładka.

    To tyle minusów wydawniczych. Teraz plusy - bogata książeczka z całą historią grupy, dobre brzmienie wydawnictwa (co nie jest wcale oczywiste - albumy Abstract Truth także pochłonął pożar EMI) no i przede wszystkim sama muzyka.


    Na innych portalach widziałem, że muzykę zespołu określa się enigmatyczną nazwą Indie Prog/Raga Rock. Ja jednak upieram się przy nazywaniu tej muzyki psychodeliczną i takie określenie będzie się najczęściej pojawiać w niniejszej recenzji.

    Zaczynamy od Silver Trees:

    Na "Silver Trees" zespół nie odstaje od innych kapel z tego okresu. Skład który nagrywał ten album jest mocniejszy od tego z debiutu. Pojawili się utalentowani kompozytorzy z masą własnych pomysłów. Kompozycje z tej płyty to w głównej mierze psychodeliczny a zarazem folkujący rock. Taki już jest otwierający całość "Pollution". Bardzo miłe dla ucha dźwięki fletów i organów (bardzo Pink Floydowe brzmienie, takie z okresu płyty "More") oraz mały żarcik w końcówce.
    "All the Same" ma bardziej pulsujący rytm, uwagę przykuwa hippisowki tekst. "Original Man" natomiast zawiera elementy folku indiańskiego - pojawia się tu charakterystyczna melodia fletu i jednostajny rytm perkusyjny.
    Numer tytułowy to mieszanka bluesowego klimatu i psychodelii. Na pierwszy plan został wysunięty saksofon. W miarę rozwoju utworu blues się gdzieś ulatnia a zastępuję go psychodelia - okazję do solówki zyskuje zarówno klawiszowiec, saksofonista, flecista jak i gitarzysta. Świetny numer.
    "In A Space" to fajny art rockowy numer. Z lekka jazzujący i bardzo w klimacie Gnidrolog. Podobną melodykę zachowuje "Moving Away", choć tu królują klawisze.
    Świetny, chwytliwy rytm pojawia się w "Two". Są tu też świetne partie fletu i saksofonu - bardzo dobrze zaaranżowane, tylko niestety słychać też trzaski płyty winylowej. Mi one nie przeszkadzają, ale myślę, że niektórzy mogą się zdenerwować.
    "Blue Wendensday Speaks" to fajny blues z akustyczną gitarą, dobarwiony psychodelicznym brzmieniem klawiszy. Zresztą, na całym albumie są bardzo fajne solówki tego instrumentu.
    Na zakończenie albumu mamy bardzo pogodną kompozycję "It's Allright With Me". Bogata aranżacja i Beatlesowskie harmonie królują w tym nagraniu.

    "Silver Trees" to miły, ciekawy album. Niesamowita wartość archiwalna oraz muzyczna. Gdybym miał ocenić tylko tę płytę dałbym jej 4,5/5


    Totum:

    Na "Totum" królują covery. Jedyną autorską kompozycją Abstract Turth pochodzącą z tego albumu jest "Total Totum/Acid Raga". Płytę rozpoczyna jednak seria coverów i od nich też zaczniemy.
    "Coming Home Baby" jest świetny. Powolny, ze świetna, długa partią fletu, a gdy dołożymy do tego lekko jazzową solówkę gitarę mamy coś a'la wczesne Jethro Tull.
    "Oxford Town" to numer Dylana. Ciężko przebić mistrza Boba i wiadomo, że Abstract Truth nawet nie próbowali. Postawili natomiast na swoją wersję klasyka, utrzymaną w podobnym klimacie co poprzedni numer. Tylko wokalista stara się troszkę śpiewać 'pod Dylana'.
    Następnie mamy 10 minutowy "Fat Angel/Work Song". Psychodelia na całego. Powolny rytm, chóralne zaśpiewy, narkotyczny, hipnotyzujący klimat - bardzo hippisowy numer.
    Do klimatu pierwszych dwóch numerów nawiązuje "Summertime". Widać, że choć całkiem sprawny instrumentalnie, to jednak zespół nie czuł się mocny kompozycyjnie. A szkoda, gdyż cudze utwory w ich wykonaniu zyskują ciekawy szlif. Czuć w nich już zalążek tego, co będzie na "Silver Trees". Długie, improwizowane solówki fletu i gitary oraz elementy jazzu - to w głównej mierze stanowi siłę "Totum".
    Ciekawostką jest wykonanie "Scarborough Fair" - utworu spopularyzowanego przez duet Simon&Garfunkel. Ta tradycyjna pieśń w ich wykonaniu zdobyła uznanie na całym świecie, więc tym bardziej ryzykowne było wybranie jej na cover. Abstract Truth poradził sobie bardzo dobrze z tym zadaniem i choć ich wersja jest naznaczona duchem epoki psychodelików, to nie odczuwa się braku słodkich głosów Paula i Arta.
    "Parchman Farm/Moaning" to leciutki blues rock. Sympatyczne granie, z fajną solówką na klawiszach, ale siłą rzeczy nie może przykuć uwagi słuchacza na dłużej, gdyż już następnym numerem jest "Totum/Acid Raga".
    Jest to najbardziej wyróżniającą się z całego albumu kompozycja. Brzmienie zespołu zostało tu wzbogacone o sitar. Sam utwór nie wydaje się jednak być do końca przemyślany i chyba jest po prostu improwizacją, luźno tylko skupioną w jedną całość przez monotonny rytm. Szkoda, że to jedyna autorska kompozycja zespołu na "Totum". Jest 'hippy', jest 'tripy' ale nie do końca 'groovy' jakby to określili zapewne młodzi ludzie z początku lat siedemdziesiątych.

    Jednak i za ten album, mimo faktu, że jest zdominowany przez covery należy się 4,5/5. Album zawiera świetną muzykę - co z tego, że cudzą.


    Podsumowanie:

    Cóż innego mi pozostaje, niż odjąć tylko pól punkcika od pełnej noty? Mimo błędów wydawniczych, o których wspomniałem na początku, cały album zdecydowanie na to zasługuje. Zresztą, nie ma innego w pełni oficjalnego wydania albumów Abstract Truth na rynku. Nie narzekam już więc i przyznaję:

    4,5/5

    Rafał Ziemba wtorek, 02, marzec 2010 18:26 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.