A+ A A-

Sunshine of Your Love. Rare Footage of the Legendary Power Rock Trio

Oceń ten artykuł
(5 głosów)
(2006, koncert DVD)
1. Sunshine of Your Love (3:14)
2. White Room (5:48)
3. Crossroads (3:30)
4. I'm So Glad (6:10)
5. Spoonful (5:40)
6. Sunshine of Your Love (4:31)
7. Born Under a Bad Sign (3:35)
8. Crossroads (4:18)
9. Sunshine of Your Love (5:42)

Czas całkowity: 42:16
- Jack Bruce (bass, vocals)
- Ginger Baker (drums, vocal)
- Eric Clapton (guitars, vocal)
Więcej w tej kategorii: « Fresh Cream

1 komentarz

  • jacek chudzik

    Ta płyta wygląda nieźle, a nawet lepiej. Całkiem ładna okładka, do tego nazwa zespołu działająca na niektórych, w tym na niżej podpisanego, jak lep na muchy, no i zawartość w postaci archiwaliów. Nic tylko się cieszyć...

    Nie może być wątpliwości co do tego, że wydawnictwo to nosi nader adekwatną i chwytliwą zarazem nazwę - Sunshine of Your Love. Materiał wideo, jaki odnajdziemy na tej płycie, podzielony jest na trzy podgrupy (The Early Cream, London 1967 & '68, The Smother Brothers Tv Show Appearance, 1968 i The Hall of Fame - Performance - L.A. / Jan. 16, 1993), trwa nieco ponad czterdzieści minut i zawiera dziewięć utworów, z czego tytułowy klasyk pojawia się aż trzy razy (...a utwór Crossroads - dwa). Niestety ta garść suchych faktów, to najlepsze, co można o tym albumie napisać. Jakość nagrań jest tragiczna. Nieodparte jest wrażenie, że mamy do czynienia z amatorską rejestracją występów Cream nagrywanych z telewizji na kasetę vhs. Z kolei od strony muzycznej autorzy albumu przyłapali legendarną grupę na czymś, co się nawet największym zdarza, czyli na całkiem przeciętnych występach. Pod tym względem najbardziej boli oglądanie części ostatniej - The Hall of Fame - gdzie, niestety, jak na dłoni widać, że panowie Baker, Bruce i Clapton od ćwierć wieku nie stanowią jednego zespołu. O widocznej sympatii między muzykami też trudno mówić. Jeśli chodzi o ciekawe i unikalne nagrania zespołu z przykrością muszę stwierdzić, że nawet YouTube oferuje nam więcej.

    Niestety bonusy nie ratują tego albumu, ponieważ ich zwyczajnie... nie ma. Rzadkie zdjęcia, tak szumnie zapowiadane na okładce, sprowadzają się do kilku fotek przewijających się podczas pierwszego wykonania Sunshine of Your Love. I tyle. Nic więcej nie ma. W dobie krążków dvd wypełnianymi najróżniejszymi pierdołami, byle tylko zadowolić potencjalnego odbiorcę, wydaje się to wręcz kuriozalne, zwłaszcza że mamy jednak do czynienia nie z byle zespołem z ulicy, ale z Cream - bodaj najsławniejszym trio w historii muzyki rockowej.

    Jaki z tego wszystkiego płynie morał? Może: nie wszystko złoto, co się świeci?

    Przemierzając alejki między regałami w sklepach z płytami moją uwagę przyciągają przeróżne wydawnictwa, zarówno wykonawców, których znam, jak i tych zupełnie mi obcych. Kiedyś byłem chyba odważniejszy, łatwiej przychodziło mi kupienie płyty będącej dla mnie zupełną niewiadomą. Z większą łatwością wydawałem pieniądze na albumy, których zakupu w ogóle nie planowałem. Oczywiście, taka metoda poznawania różnych wydawnictw wiąże się z pewnym ryzykiem... Omawiana tu płyta sprawia bardzo dobre wrażenie zwłaszcza, gdy patrzy się na nią z odległości metra. Ale ponoć nie ocenia się książki po okładce, a ludzi po wyglądzie, bo nie szata zdobi człowieka. Dużo jest starych przysłów, o których zapomniałem sięgając po Sunshine of Your Love.

    jacek chudzik piątek, 11, czerwiec 2010 08:49 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.