1 komentarz

• 

  Świetna koncertówka świetnej kapeli. Aczkolwiek niepotrzebnie zostały na niej dodane bonusowe kawałki, bo przez to trochę się dłuży i mamy nadmiar;) Ale zostawmy to. Na dwóch krążkach mamy esencję tego, co Hawkwind prezentował na żywo. Dużo gadek podnoszących atmosferę, świsty i gwizdy elektroniczne, ostre gitary, bardzo wyraźny bas (brawo Lemmy!), pulsującą perkusję, saksofony i flety... Świetne wersje Born To Go, 7 By 7, Down Through The Night, Space Is Deep czy Brainstorm. A do tego moje ulubione Orgone Accumulator. Szkoda tylko, że nie ma na płycie ani jednego numeru z Lemmym na wokalu, czyli braku tu i The Watcher i świetnego Lost Johnny (ale to raczej dlatego, że ten numer jeszcze wtedy nie istniał:D). Co można napisać... Po prostu najlepsza koncertówka Hawkwind. I w dodatku ze znakomitą okładką:) 5/5

  Rafał Ziemba czwartek, 30, sierpień 2007 00:04 Link do komentarza