Alrune Rod… Niespełna rok po świetnym debiucie grupa uderzyła po raz drugi… I znów celnie… Tym razem to już pełny heavy-progres. Jedynie 3 utwory. 46 minut !!! W Danii ten album ma miano kultowego, jest powszechnie uważany za najwybitniejsze dzieło duńskiego rocka lat 70-tych. Album wybitny, stanowiący milowy krok w rozwoju prog rocka. Szkoda że u nas jest kompletnie nie znany. Ale „To Polska Właśnie”. Druga strona winyla to jedna, 22-minutowa suita, znakomita od pierwszych sekund. Połamane rytmy, wściekłe hammondy, znakomita gitara i sprawna sekcja. Ale podstawą jest tu świetna kompozycja, w której mieszają się fragmenty balladowe z niemal hard-rockowymi, a wszystko to aż ocieka progresem i kipi od psychodelii… Mieszanka ówczesnych Uriah Heep, Vanilla Fudgie, Pink Floyd i Howkwind. Do tego jeszcze okazjonalny flet. Pyszna płyta! Widziałem już poważne rankingi w których ta płyta była w pierwszej dziesiątce najważniejszych albumów Europy ! To może lekka przesada, choć kto wie…? Płyta jest naprawdę doskonała, choć trudna w odbiorze i niemal nie do zdobycia, ale zaręczam że warto poszukać.. Wszyscy amatorzy wczesnego, surowego proga popłaczą się ze szczęścia. Oczywiście moim, jak zwykle cholernie subiektywnym zdaniem.