Zima w pełni… a ja jako bydlę ciepłolubne, wzdycham z tęsknotą do słoneczka, letnich koncertów na wolnym powietrzu ze szklaneczką chłodzącego, złotego płynu w ręce… Wtajemniczeni znają gatunki za którymi też tęsknię, bo Kraków owszem jest dużym miasteczkiem, ale i tak wyroby niektórych małych browarów są tu nie osiągalne… A jak mowa o małych browarach….to już wiadomo że mam do nich dostęp jedynie w czasie magicznych trzech letnich dni podczas których złoty balsam chłodzi gardło, a boskie dźwięki z amfiteatru głaszczą uszy wprowadzając mnie w błogostan. Jeśli do tego dodamy nieprawdopodobną gościnność organizatorów i przyjacielsko-rodzinną wręcz atmosferę to brzmi to jak opis Raju Muzyków do którego chyba każdy chciałby trafić…. Raju…..lub Gniewkowa…
Za oknem minus 6, lekki wiatr i ziąb, którego nienawidzę każdą cząstką mojej ciepłolubnej duszy, więc wspomnienie wspaniałości letniego Festiwalu Rocka Progresywnego w Gniewkowie – progresywnej stolicy Polski, rozgrzewa moje zmysły, tym bardziej, że to już pora planowania wakacji… Nie wiem co musiało by się stać , żebym tam się nie pojawił również i w tym roku. Jeszcze nie wiadomo kto zagra, jeszcze nie wiadomo kiedy, ale wiadomo, że TAM być trzeba…. Mam nadzieję, że jak co roku dopiszemy jako publiczność, a o poziom artystyczny martwić się nie trzeba – Stowarzyszenie Inicjatyw Niezależnych gwarantuje że będą to wykonawcy najbardziej „obiecujący” w danym roku… małe browarki nie dały się kryzysowi i nadal działają , co też jest ważne.
Ech…! Rozmarzyłem się… Ale marzenia się spełniają ! Do zobaczenia w Gniewkowie…
Aleksander Król