A+ A A-

Jazz Baba Riba

Mamy w serwisie recenzje płyt, wywiady, różne artykuły, opisy książek muzycznych i relacje z koncertów, ale poezji na ProgRocku to ze świecą można szukać. Próbując zmienić ten stan rzeczy (ale też i walcząc z sezonem ogórkowym) proponuję powołanie ProgRockowego kącika poezji. Jego pierwszą (...i oby nie ostatnią) odsłonę poświęcam tomikowi Jazz Baba Riba Zdzisława Smektały.

{mosimage}Wydany w 1998 roku (nakładem wydawnictwa Astrum) tom Smektały, zawierający zbiór utworów poetyckich z pogranicza poezji i prozy, nosi tytuł: Jazz Baba Riba. Czyli obrazki z bitloczasów z rysunkami Andrzeja Mleczki. Autor (urodzony w Zgorzelcu, dziennikarz wrocławski) ukazuje nam za pomocą kolejnych „obrazków” życie młodzieży na przełomie lat 60. i 70. w swym rodzinnym mieście. Każdy „obrazek” opatrzony jest w tytule imieniem i nazwiskiem postaci, która w ramach danego utworu opowiada nam o swoich życiowych perypetiach. Z kolei z wielogłosu pojawiających się w tomie osób wyłania się obraz specyficznej społeczności i specyficznych czasów – bitloczasów. Książeczkę dodatkowo ubarwiają rysunki Andrzeja Mleczki, przedmowa Tadeusza Nalepy oraz cytaty z tekstów Johna Lennona, połączone z przedrukiem jego grafik.

Pomimo tego, iż zamieszczone w tomie utwory powstały w latach 1982-1997, układają się one w spójną, melancholijną opowieść (rozgrywającą się z kolei w latach 1962-1975), której głównym tematem jest Zachód – kultura i sposób życia ludzi zza Nysy Łużyckiej, nie tylko geograficznej, ale i symbolicznej granicy, dla bohaterów Smektały. Jest to, oczywiście, Zachód podziwiany i ubóstwiany przez młodzież ze Zgorzelca. Zachód nieudolnie podrabiany na wszelkie dostępne w PRL-owskiej klatce sposoby. „Ciężko jest u nas zostać porządnym człowiekiem” – wzdycha jedna z bohaterek wierszy Smektały. Porządnym, znaczy tyle co modnie ubranym, posiadającym adapter, bez liku płyt z kolorowymi okładkami oraz egzemplarze zagranicznych pism muzycznych. Nędza egzystencji, lichota towarów dostępnych na rodzimym rynku, znój pracy, obłuda świąt narodowych i codzienne pijaństwo, połączone z poszukiwaniem uciech cielesnych – oto Polska końca lat 60. Jest ona totalnym przeciwieństwem wyśnionej, kolorowej ery hipisów. Jak wspomina inna postać:
„Na ulicy było szaro, szare były poniemieckie domy,
szare rozmowy w ubikacjach wiodły szeptem
moje koleżanki, w białych bluzkach z żabotami.”

Paradoksalnie, najgorsza wydaje się dla bohaterów Jazz Baba Riba właśnie świadomość, że gdzieś tam (podglądany wojskową lornetką z brzegów Nysy) istnieje inny świat – świat, gdzie wciąż grają Stonesi, Animalsi, gdzie można bez problemu zdobyć szałowe spodnie, czy buty.

Smektała przywołuje euforię związaną z projekcją filmów Rio Bravo i Help, słuchaniem listy przebojów Radia Luxemburg, radość płynącą z posiadania adaptera, zdobycia bezcennych płyt, czy kawałka szmaty mogącego w odpowiednich warunkach być seksowną spódniczką mini, bądź też czapką beatlesówką. A to wszystko dzieje się w świecie wypełnionym muzyką Polan, Troggsów, Mike’a Bloomfielda, Allman Brothers Band, Canned Heat, czy lokalnej, greckiej kapeli – Micky-Des Group.

W Jazz Baba Riba jest przy tym coś z Tyrmanda i jego obrazków powojennej Warszawy znanych ze Złego, ale też i genialnego tomu Edgara Lee Mastersa – Antologia Spoon River (zwłaszcza jeden wiersz, Edzio ‘Szyjka’ organizator tragicznego pijaństwa, jest jakby żywcem wyjęty z Mastersa). Opowieści bohaterów Smektały układają się w swoiste epitafium ludzi, miasta i epoki. Na końcu książeczki Smektały pojawia się zresztą kilka zdjęć, podpisanych: „Lata, które minęły...”. Czy zatem Jazz Baba Riba będzie nostalgiczną podróżą do krainy dzieciństwa, czy próbą odtworzenia w poetyckich „obrazkach” klimatu przełomu lat 60. i 70.? Po trochu jednym i drugim. I choć autor zapewnia, że: „Wszelkie występujące tu podobieństwa sytuacji i osób są przypadkowe. Jak Boga kocham!”, to nie sposób traktować tę niewielką książeczkę inaczej, jak cenny dokument, zwłaszcza dla tych, którzy urodzili się już w zupełnie innym świecie. I choć utwory zawarte w Jazz Baba Riba nie są wysokich lotów, to warto sięgnąć po ten zalegający w składach ‘taniej książki’ tomik. Obrazków z bitloczasów Smektały powinny się znaleźć w spisie lektur uzupełniających, dla wszystkich tych, którzy interesują się muzyką i kulturą lat 60. i 70., dla tych, którzy chcą zobaczyć jak wyglądały początki rock’n’rolla nad Wisłą (...Nysą). O tym, że jest to tekst żywotny, niech świadczy choćby fakt, iż na jego podstawie powstało przedstawienie teatralne, którego premiera miała miejsce w maju 2007 roku w Teatrze Małym we Wrocławiu.

Jacek Chudzik

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.