Patrząc z perspektywy czasu, czy uważacie to za dobry krok. Czy jesteście zadowoleni z wyników sprzedaży i z odbioru płyty na muzycznym rynku.?
Ani dobry, ani zły. W zasadzie debiutujący zespół ma bardzo ograniczone pole manewru, niezależnie od tego czy jest związany kontraktem czy też nie. Muzyka progresywna to muzyka niszowa i nie ma co się na ten fakt obrażać. Trzeba po prostu zadbać o swoją twórczość - w sensie promocji, koncertów, obecności w mediach (tych które jeszcze taką muzyką się interesują). Nikt za ciebie tej działki nie odwali. Nawet najważniejsze zespoły w Polsce czyli Riverside i Quidam funkcjonowały w podobny sposób. Jeśli chodzi o sprzedaż płyty - nikt z nas nie zakładał że album "Disillusioned" będzie się sprzedawał jak ciepłe bułki. Jak wspomniałem wyżej, tego typu muzyka, bez wsparcia medialnego raczej skazana jest na niepowodzenie w sensie komercyjnym. Nie poddajemy się jednak. Za granicą naszą płytę można kupić w USA, Niemczech, Włoszech, natomiast dystrybucją w Polsce zajmuje się RockSerwis Przez ten rok trochę się tego nazbierało.
Z tego co można przeczytać na waszej stronie, pracujecie nad materiałem na następny krążek.
Czy i tym razem wydacie ją sami, czy jednak postaracie się zainteresować tym materiałem jakąś wytwórnię?
To prawda, pracujemy nad drugą płytą. Najpierw pojawi się jednak trzyutworowy singiel zwiastujący jej nadejście. Na pewno będziemy starali się zainteresować tym materiałem wytwórnie muzyczne. Taki krok wynika głównie z ograniczeń finansowych i czasowych. Jeśli natomiast będziemy musieli ją wydać sami - również tragedii nie będzie.
Potencjalnych odbiorców Waszej muzyki, takie podejście do sprawy może tylko cieszyć.
Wróćmy jednak jeszcze na chwilkę do pierwszej płyty . Materiał na niej zawarty jest dość różnorodny. Słuchając jednak płyty ma się uczucie, że tworzy ona dobrze przemyślaną i ułożoną całość. Czy teksty utworów składają się w coś na kształt koncept-albumu?
W warstwie lirycznej nie jest to koncept-album. Niemniej jednak wszystkie historie przedstawione na płycie mają wspólny mianownik. Opowiadają o ludziach stojących na krawędzi życia. Świat w którym przyszło im funkcjonować okazał się w dużej mierze fantasmagorią. Różowe okulary przez które oglądali rzeczywistość zostały zerwane. "Disillusioned" to po prostu obraz ludzi pozbawionych złudzeń.
Mnie osobiście interesuje bardzo utwór waszego klawiszowca pt: “Asylum” Czy od początku był on pomyślany jako swego rodzaju duet na głos i fortepian? Bo trzeba przyznać, iż w tej formie robi ogromne wrażenie.
Tak - ten utwór już w swej pierwotnej postaci miał być swoistą miniaturką - bez szaleństw, bez zgiełku i hałasu innych instrumentów. Już na długo przed nagraniem płyty powstał w głowie Andrzeja. Wyciągnął go z szuflady w bardzo dobrym momencie. Zawsze mam ciarki kiedy go słucham. Świetny tekst, świetna melodia doskonale zaśpiewana przez Bartka. Wiem że dla Andrzeja to bardzo osobisty utwór.
Jak wiemy samo skomponowanie utworu to dopiero pół drogi do tego w jakiej formie usłyszymy go potem na płycie. Dobra aranżacja może zdziałać cuda. Wasze kompozycje pod tym względem wyróżniają się na plus. Jak przebiega u Was praca nad tym aspektem płyty. Czy ktoś z zespołu zajmuje się tym jednoosobowo, czy raczej każdy ma coś do powiedzenia w tej kwestii?
Większość aranżacji na płycie to przede wszystkim praca Andrzeja i Bartka. To oni mieli największy wkład w ostateczne wersje utworów. Cegiełkę dołożyli również pozostali członkowie zespołu, jednak zasadniczy kształt utworów to godziny spędzone z klawiszem i gitarą przez wyżej wymienioną dwójkę.
Czy samo nagranie “Disillusioned” w studio zajęło Wam sporo czasu? Była to jedna ciągła sesja, czy utwory rejestrowane były w odstępach czasowych, i kończąc ten wątek: praca w studio to przyjemność, czy zło konieczne?
Nagranie "Disillusioned" zajęło nam kilka miesięcy. Nie była to jednak ciągła sesja. Każdy z nas poza Point of View miał również inne obowiązki związane z pracą i rodziną. Nie zmienia to jednak faktu, iż każdą wolną chwilę poświęcaliśmy nagraniom. Studio było usytuowane ok 70 km od miejsca naszego zamieszkania. To dawało pewien komfort. Mieliśmy wolną rękę jeśli chodzi o terminy. Niemniej jednak nagrywanie płyty to strasznie ciężka praca. Zawsze jednak bardzo satysfakcjonująca.
Życie zespołu rockowego to też koncerty. Wasz zespół na żywo widziałem tylko raz. Było to podczas II Edycji Festiwalu Rocka Progresywnego w Gniewkowie. Zwróciły moją uwagę dwie rzeczy. Pierwsza to taka, że mimo iż publiczność była z lekka zniecierpliwiona długim przygotowaniami kapeli do występu (szwankowała trochę organizacja), Bartek cierpliwie podchodził do akustyka i tłumaczył jak zespól ma brzmieć. Świadczy to o tym, że nie chcieliście tylko odegrać swoich numerów, ale chcieliście odegrać je jak najlepiej. Drugie co się rzucało w oczy, to radość ze wspólnego grania.
Lubicie grać koncerty?
Bartek to perfekcjonista. Ma takie zboczenie zawodowe. Zajmuje się nagłaśnianiem koncertów w jednej z największych firm w Toruniu, poza tym ma studio i bardzo lubi kiedy wszystko gra jak należy. Lubi kręcić gałami. Najsłabszym ogniwem przy okazji tego typu imprez zwykle bywają akustycy. Gramy muzykę dość hałaśliwą i żeby odbiorca nie miał wrażenia że jest na tartaku potrzeba trochę zachodu i cierpliwości. Dla nas to bardzo ważne - bo tylko w ten sposób słuchacz może docenić naszą muzykę. Granie koncertów to podstawa – wielokrotnie, kiedy nie szło wszystko po naszej myśli, kiedy pojawiały się tarcia w zespole, koncerty stawały się remedium na wszystkie nasze bolączki. Zespół naprawdę nie istnieje, kiedy nie gra koncertów. Koncerty to sedno i kwintesencja funkcjonowania każdej grupy.
{mospagebreak}
Ani dobry, ani zły. W zasadzie debiutujący zespół ma bardzo ograniczone pole manewru, niezależnie od tego czy jest związany kontraktem czy też nie. Muzyka progresywna to muzyka niszowa i nie ma co się na ten fakt obrażać. Trzeba po prostu zadbać o swoją twórczość - w sensie promocji, koncertów, obecności w mediach (tych które jeszcze taką muzyką się interesują). Nikt za ciebie tej działki nie odwali. Nawet najważniejsze zespoły w Polsce czyli Riverside i Quidam funkcjonowały w podobny sposób. Jeśli chodzi o sprzedaż płyty - nikt z nas nie zakładał że album "Disillusioned" będzie się sprzedawał jak ciepłe bułki. Jak wspomniałem wyżej, tego typu muzyka, bez wsparcia medialnego raczej skazana jest na niepowodzenie w sensie komercyjnym. Nie poddajemy się jednak. Za granicą naszą płytę można kupić w USA, Niemczech, Włoszech, natomiast dystrybucją w Polsce zajmuje się RockSerwis Przez ten rok trochę się tego nazbierało.
Z tego co można przeczytać na waszej stronie, pracujecie nad materiałem na następny krążek.
Czy i tym razem wydacie ją sami, czy jednak postaracie się zainteresować tym materiałem jakąś wytwórnię?
To prawda, pracujemy nad drugą płytą. Najpierw pojawi się jednak trzyutworowy singiel zwiastujący jej nadejście. Na pewno będziemy starali się zainteresować tym materiałem wytwórnie muzyczne. Taki krok wynika głównie z ograniczeń finansowych i czasowych. Jeśli natomiast będziemy musieli ją wydać sami - również tragedii nie będzie.
Potencjalnych odbiorców Waszej muzyki, takie podejście do sprawy może tylko cieszyć.
Wróćmy jednak jeszcze na chwilkę do pierwszej płyty . Materiał na niej zawarty jest dość różnorodny. Słuchając jednak płyty ma się uczucie, że tworzy ona dobrze przemyślaną i ułożoną całość. Czy teksty utworów składają się w coś na kształt koncept-albumu?
W warstwie lirycznej nie jest to koncept-album. Niemniej jednak wszystkie historie przedstawione na płycie mają wspólny mianownik. Opowiadają o ludziach stojących na krawędzi życia. Świat w którym przyszło im funkcjonować okazał się w dużej mierze fantasmagorią. Różowe okulary przez które oglądali rzeczywistość zostały zerwane. "Disillusioned" to po prostu obraz ludzi pozbawionych złudzeń.
Mnie osobiście interesuje bardzo utwór waszego klawiszowca pt: “Asylum” Czy od początku był on pomyślany jako swego rodzaju duet na głos i fortepian? Bo trzeba przyznać, iż w tej formie robi ogromne wrażenie.
Tak - ten utwór już w swej pierwotnej postaci miał być swoistą miniaturką - bez szaleństw, bez zgiełku i hałasu innych instrumentów. Już na długo przed nagraniem płyty powstał w głowie Andrzeja. Wyciągnął go z szuflady w bardzo dobrym momencie. Zawsze mam ciarki kiedy go słucham. Świetny tekst, świetna melodia doskonale zaśpiewana przez Bartka. Wiem że dla Andrzeja to bardzo osobisty utwór.
Jak wiemy samo skomponowanie utworu to dopiero pół drogi do tego w jakiej formie usłyszymy go potem na płycie. Dobra aranżacja może zdziałać cuda. Wasze kompozycje pod tym względem wyróżniają się na plus. Jak przebiega u Was praca nad tym aspektem płyty. Czy ktoś z zespołu zajmuje się tym jednoosobowo, czy raczej każdy ma coś do powiedzenia w tej kwestii?
Większość aranżacji na płycie to przede wszystkim praca Andrzeja i Bartka. To oni mieli największy wkład w ostateczne wersje utworów. Cegiełkę dołożyli również pozostali członkowie zespołu, jednak zasadniczy kształt utworów to godziny spędzone z klawiszem i gitarą przez wyżej wymienioną dwójkę.
Czy samo nagranie “Disillusioned” w studio zajęło Wam sporo czasu? Była to jedna ciągła sesja, czy utwory rejestrowane były w odstępach czasowych, i kończąc ten wątek: praca w studio to przyjemność, czy zło konieczne?
Nagranie "Disillusioned" zajęło nam kilka miesięcy. Nie była to jednak ciągła sesja. Każdy z nas poza Point of View miał również inne obowiązki związane z pracą i rodziną. Nie zmienia to jednak faktu, iż każdą wolną chwilę poświęcaliśmy nagraniom. Studio było usytuowane ok 70 km od miejsca naszego zamieszkania. To dawało pewien komfort. Mieliśmy wolną rękę jeśli chodzi o terminy. Niemniej jednak nagrywanie płyty to strasznie ciężka praca. Zawsze jednak bardzo satysfakcjonująca.
Życie zespołu rockowego to też koncerty. Wasz zespół na żywo widziałem tylko raz. Było to podczas II Edycji Festiwalu Rocka Progresywnego w Gniewkowie. Zwróciły moją uwagę dwie rzeczy. Pierwsza to taka, że mimo iż publiczność była z lekka zniecierpliwiona długim przygotowaniami kapeli do występu (szwankowała trochę organizacja), Bartek cierpliwie podchodził do akustyka i tłumaczył jak zespól ma brzmieć. Świadczy to o tym, że nie chcieliście tylko odegrać swoich numerów, ale chcieliście odegrać je jak najlepiej. Drugie co się rzucało w oczy, to radość ze wspólnego grania.
Lubicie grać koncerty?
Bartek to perfekcjonista. Ma takie zboczenie zawodowe. Zajmuje się nagłaśnianiem koncertów w jednej z największych firm w Toruniu, poza tym ma studio i bardzo lubi kiedy wszystko gra jak należy. Lubi kręcić gałami. Najsłabszym ogniwem przy okazji tego typu imprez zwykle bywają akustycy. Gramy muzykę dość hałaśliwą i żeby odbiorca nie miał wrażenia że jest na tartaku potrzeba trochę zachodu i cierpliwości. Dla nas to bardzo ważne - bo tylko w ten sposób słuchacz może docenić naszą muzykę. Granie koncertów to podstawa – wielokrotnie, kiedy nie szło wszystko po naszej myśli, kiedy pojawiały się tarcia w zespole, koncerty stawały się remedium na wszystkie nasze bolączki. Zespół naprawdę nie istnieje, kiedy nie gra koncertów. Koncerty to sedno i kwintesencja funkcjonowania każdej grupy.
{mospagebreak}
Na Waszej stronie (w nowej szacie od niedawna) jest wykaz zagranych koncertów. Przyznam, że nie jest to jakaś porażająca liczba. Zakładam, że nie jest to prostą sprawą zorganizować koncert. Jak Wy sobie z tym radzicie. Ktoś Wam pomaga w ich organizacji, czy wszystko jest na Waszej głowie.
Wykaz koncertów który widnieje na stronie internetowej obejmuje jedynie okres od połowy 2007 roku do dnia dzisiejszego. Tak naprawdę zagraliśmy ich dużo więcej. Ale rzeczywiście nie jest łatwo zorganizować sensowny koncert. W większości wypadków niestety kluby organizujące koncerty nie są przygotowane na reklamę czy promocję zespołów. Mam wrażenie że nie są nawet tym zainteresowane. Tym wszystkim musimy zajmować się sami. Muzyka progresywna to działka dla wytrwałych i zdeterminowanych. Oczywiście są wyjątki, ale bywa również tak, że po dotarciu na miejsce jedyną rzeczą którą masz do dyspozycji to prąd w gniazdkach. Obecnie nawet tego typu sytuacje nie są dla nas straszne. Każdy ma swoją rolę w zespole. Sprawy formalne to działka Łukasza, techniczne Bartka a mnie osobiście przypadają kwestie związane z promocją koncertu.
Z tych już zagranych, jaki wspominacie najmilej?
Zdecydowanie support przed Fishem w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy - to było coś niesamowitego! Dopisało wszystko - publiczność, atmosfera, nagłośnienie.
Od lutego tego roku macie w składzie nowego basistę - Mariusza Leśniewicza. Czym podyktowana była zmiana? Czy Mariusz “wkomponował” się już w grupę?
Mariusz wkomponował się w grupę niemal od razu. To doświadczony basista, związany w przeszłości z funky i fusion. Świetnie brzmi i jest świetnym człowiekiem, z którym nie ma najmniejszych problemów. Potrzebowaliśmy kogoś takiego. To po prostu dojrzały muzyk.
Przejdźmy teraz do planów na przyszłość. Jak wspominałeś wcześniej chcecie najpierw wydać trzyutworowy singiel, który ma być “pilotem” drugiej płyty. Czy macie już pomysły na resztę utworów, czy na razie poczekacie na reakcję na te trzy nowe?
Pomysły oczywiście mamy ale nie chcę wszystkiego zdradzać. Póki co pojawi się singiel, który również może zaskoczyć. Trzy nowe utwory to będzie również swoista sonda - pokaże czy kierunek który obraliśmy ma szanse powodzenia. Chcemy również poszukać wytwórni, która wydałby ten materiał.
Czy nowa płyta będzie znacznie różnić się od debiutu? Na co będziecie chcieli położyć szczególny nacisk na tym nowym krążku?
Przede wszystkim chciałbym aby płyta była na naprawdę wysokim poziomie pod względem realizacji i produkcji. Po drugie chciałbym również, aby zawierała tak dobre melodie, jak te, które znalazły się na "Disillusioned". Po trzecie - życzyłbym sobie bardziej zwartych, przestrzennych kompozycji i mniej popisów solowych. Po czwarte - to wiem prawie na pewno - będzie mniej metalu, więcej rocka i być może całkowicie po polsku.
A jaka muzyka Was inspiruje, jakie zespoły lubicie prywatnie?
Inspiruje nas muzyka bardzo różna. Od muzyki poważnej poprzez fusion po klasyczne metalowe granie. Każdemu w głowie grają trochę inne dźwięki. Jeśli chodzi o ulubione bandy, to mogę mówić w zasadzie tylko za siebie. Pewnie nie wystarczyłoby miejsca na litanie kolegów z zespołu. Uwielbiam gitarzystów z jajem - Andy'ego Timmonsa, Yngwiego, Vaia, “Edka“. Z zespołów "pełnowymiarowych" - Iron Maiden, Dream Theater, Whitesnake.
Czy macie jakieś zaprzyjaźnione grupy? Czy według Was środowisko progrockowe jest skonsolidowane, czy raczej każdy myśli tylko o sobie?
Mamy dobry kontakt z kilkoma zespołami z progresywnej działki np. z zespołem Quidam czy Animations. Ciężko jest natomiast powiedzieć coś o środowisku progrockowym, bo spotykamy się w zasadzie tylko na koncertach. Jak wspominałem wyżej, ten typ działalności muzycznej wymaga naprawdę dużego wysiłku organizacyjnego. Dlatego zespoły działają w dużej części na swoje konto - co jest w takiej sytuacji bardzo naturalne. Nie ma oczywiście rywalizacji, ale wielkiego bratania się również.
Dziękuję za wywiad. Na zakończenie przedstaw jeszcze tylko członków zespołu.
I do następnego wywiadu, który mam nadzieję nastąpi tuż po wydaniu drugiej płyty.
Point of View występuje w następującym składzie:
Bartosz Kurkowski - gitara/śpiew
Łukasz Ferenc - perkusja
Andrzej Frołow - klawisze
Mariusz Leśniewicz - bas
Tomasz Grabowski - gitara
Wykaz koncertów który widnieje na stronie internetowej obejmuje jedynie okres od połowy 2007 roku do dnia dzisiejszego. Tak naprawdę zagraliśmy ich dużo więcej. Ale rzeczywiście nie jest łatwo zorganizować sensowny koncert. W większości wypadków niestety kluby organizujące koncerty nie są przygotowane na reklamę czy promocję zespołów. Mam wrażenie że nie są nawet tym zainteresowane. Tym wszystkim musimy zajmować się sami. Muzyka progresywna to działka dla wytrwałych i zdeterminowanych. Oczywiście są wyjątki, ale bywa również tak, że po dotarciu na miejsce jedyną rzeczą którą masz do dyspozycji to prąd w gniazdkach. Obecnie nawet tego typu sytuacje nie są dla nas straszne. Każdy ma swoją rolę w zespole. Sprawy formalne to działka Łukasza, techniczne Bartka a mnie osobiście przypadają kwestie związane z promocją koncertu.
Z tych już zagranych, jaki wspominacie najmilej?
Zdecydowanie support przed Fishem w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy - to było coś niesamowitego! Dopisało wszystko - publiczność, atmosfera, nagłośnienie.
Od lutego tego roku macie w składzie nowego basistę - Mariusza Leśniewicza. Czym podyktowana była zmiana? Czy Mariusz “wkomponował” się już w grupę?
Mariusz wkomponował się w grupę niemal od razu. To doświadczony basista, związany w przeszłości z funky i fusion. Świetnie brzmi i jest świetnym człowiekiem, z którym nie ma najmniejszych problemów. Potrzebowaliśmy kogoś takiego. To po prostu dojrzały muzyk.
Przejdźmy teraz do planów na przyszłość. Jak wspominałeś wcześniej chcecie najpierw wydać trzyutworowy singiel, który ma być “pilotem” drugiej płyty. Czy macie już pomysły na resztę utworów, czy na razie poczekacie na reakcję na te trzy nowe?
Pomysły oczywiście mamy ale nie chcę wszystkiego zdradzać. Póki co pojawi się singiel, który również może zaskoczyć. Trzy nowe utwory to będzie również swoista sonda - pokaże czy kierunek który obraliśmy ma szanse powodzenia. Chcemy również poszukać wytwórni, która wydałby ten materiał.
Czy nowa płyta będzie znacznie różnić się od debiutu? Na co będziecie chcieli położyć szczególny nacisk na tym nowym krążku?
Przede wszystkim chciałbym aby płyta była na naprawdę wysokim poziomie pod względem realizacji i produkcji. Po drugie chciałbym również, aby zawierała tak dobre melodie, jak te, które znalazły się na "Disillusioned". Po trzecie - życzyłbym sobie bardziej zwartych, przestrzennych kompozycji i mniej popisów solowych. Po czwarte - to wiem prawie na pewno - będzie mniej metalu, więcej rocka i być może całkowicie po polsku.
A jaka muzyka Was inspiruje, jakie zespoły lubicie prywatnie?
Inspiruje nas muzyka bardzo różna. Od muzyki poważnej poprzez fusion po klasyczne metalowe granie. Każdemu w głowie grają trochę inne dźwięki. Jeśli chodzi o ulubione bandy, to mogę mówić w zasadzie tylko za siebie. Pewnie nie wystarczyłoby miejsca na litanie kolegów z zespołu. Uwielbiam gitarzystów z jajem - Andy'ego Timmonsa, Yngwiego, Vaia, “Edka“. Z zespołów "pełnowymiarowych" - Iron Maiden, Dream Theater, Whitesnake.
Czy macie jakieś zaprzyjaźnione grupy? Czy według Was środowisko progrockowe jest skonsolidowane, czy raczej każdy myśli tylko o sobie?
Mamy dobry kontakt z kilkoma zespołami z progresywnej działki np. z zespołem Quidam czy Animations. Ciężko jest natomiast powiedzieć coś o środowisku progrockowym, bo spotykamy się w zasadzie tylko na koncertach. Jak wspominałem wyżej, ten typ działalności muzycznej wymaga naprawdę dużego wysiłku organizacyjnego. Dlatego zespoły działają w dużej części na swoje konto - co jest w takiej sytuacji bardzo naturalne. Nie ma oczywiście rywalizacji, ale wielkiego bratania się również.
Dziękuję za wywiad. Na zakończenie przedstaw jeszcze tylko członków zespołu.
I do następnego wywiadu, który mam nadzieję nastąpi tuż po wydaniu drugiej płyty.
Point of View występuje w następującym składzie:
Bartosz Kurkowski - gitara/śpiew
Łukasz Ferenc - perkusja
Andrzej Frołow - klawisze
Mariusz Leśniewicz - bas
Tomasz Grabowski - gitara