ProgRock.org.pl

Switch to desktop

"Kłócimy się regularnie" - rozmowa z Aleksandrem Kubackim z zespołu LILITH

{mosimage}Poznańskie LILITH zwykło się wrzucać do pojemnego wora z etykietką "gotyk". Opinia to uprawniona, ale też i niepełna, o czym było mi dane przekonać się na własne uszy kilka tygodni temu, kiedy LILITH poprzedzali w Koninie GRENDEL i GALAHAD. Kapela, traktuąc gotyk jako podstawę - nie waha się eksplorować muzyki klasycznej, elektronicznej czy progresu (którego na mającej się wkrótce ukazać płycie "Alter ego") ma być nawet więcej. O różnorakich inspiracjach, rodzinnej atmosferze i awersji do piosenek opowiedział mi Aleksander Kubacki, odpowiadający w LILITH za instrumenty klawiszowe (znany także jako ElMuz - sami domyślcie się w którym kierunku stara się ciągnąć zespół).


Początki LILITH datują się na 1998 rok. Na dzień dzisiejszy jesteście autorami jednego pełnowymiarowego albumu i kilku materiałów demo. Nie jest to pokaźny dorobek jak na ponad dekadę działalności...

Tak naprawdę jesteśmy autorami sześciu pełnowymiarowych albumów...  Poza oficjalnym wydawnictwem "Underworld", nasi odbiorcy znają już powstały w 2002 roku album "Pierwsza Ewa", na koncertach prezentujemy także powstający właśnie album "Alter ego". Albumy "Rajski ogród", "Światło w mroku" oraz "LILITH" to materiał, który nie doczekał się wersji studyjnych i dlatego został wepchnięty do wielkiej szuflady o nazwie "materiały demo". Dziś traktujemy go jako udokumentowaną historię naszych eksperymentów muzycznych. Dla podniesienia temperatury dodam, że nasz pierwszy album - "Rajski Ogród" - jest na swój sposób materiałem progresywnym.

Na swojej stronie zamieściliście obszerny esej poświęcony postaci LILITH. Rzadko który zespół zadaje sobie tyle trudu, żeby wyjaśnić pochodzenie swojej nazwy...

Ponieważ od lat interesujemy się postacią LILITH, udało nam się dotrzeć do wielu ludzi, a przez to i do doskonałych źródeł, ludzi tak samo jak my pasjonujących się legendami o LILITH. Bardzo zależało nam na przedstawieniu wszystkim historii tej postaci, przez co - mam nadzieję - łatwiej jest zrozumieć to, co gramy. LILITH nie jest dla nas wyłącznie imieniem, nazwą, ale przede wszystkim uosabia naszą muzykę.

Silnie zaakcentowany jest u Was pierwiastek żeński. Matka Demonów w nazwie, dwie panie w składzie. Taki był Wasz zamysł czy tak się po prostu złożyło?

Zamysł i to w przypadku obu Agnieszek (Stanisz, wokal i Matuszczak, perkusja. przyp. P.T.) - wszakże muzyka wymaga pięknej oprawy (śmiech).

Agnieszka śpiewa, Agnieszka bębni. Fanom gotyku to imię kojarzy się przede wszystkim z klasycznym utworem CLOSTERKELLER. Widać jesteście skazani na ten właśnie styl?

O nie, nie mamy barier! Nasza muzyka jest zróżnicowana do tego stopnia, że musimy dodawać starsze utwory do nowszych płyt, żeby nie szokować naszych fanów! A tak zupełnie poważnie. "Alter ego" jest kolejną metamorfozą naszego stylu, czego dowodem jest chociażby nasz udział w ostatnim Art-Rock Festiwalu, jak również ten wywiad.

Jesteście chyba pierwszym polskim zespołem, który w pełni pojął rolę internetu w promocji muzyki.

Internet towarzyszył LILITH od samych narodzin, w czasach, kiedy nie był w Polsce ani popularny, ani doceniany. Ale jego potencjał był oczywisty od samego początku, nie wykorzystując go, wybilibyśmy sobie jedyne okno na świat. Staramy się, aby nasze strony z roku na rok wciąż ewoluowały, chociaż ograniczeni jesteśmy ilością wolnego czasu, jaki możemy temu poświęcić. Aktualnie pracujemy nad dalszą przebudową funkcjonalności naszego www. Chcemy, aby ten serwis był jeszcze bardziej interaktywny. W zanadrzu mamy także kilka niezrealizowanych "szalonych planów", które niedługo postaramy się wcielić w życie, czym zapewne zaskoczymy jeszcze niejedną osobę.

Dzięki popularności zdobytej w sieci już cztery lata przed debiutem mogliście sobie pozwolić na organizację cyklicznego festiwalu...

Mogliśmy i nie mogliśmy... Ale nie było innego wyjścia.  W czasach, kiedy wykonania na żywo ograniczone były tylko do dużych klubów muzycznych i hal koncertowych, zespołom takim jak nasz trudno było przebić się przez błędne koło: "nie zagracie, bo nikt Was nie zna - nikt Was nie zna, bo nigdzie nie gracie". Przebijaliśmy się wtedy przez niejeden mur i choć żadnego nie przebiliśmy, było warto. Powstał Poznań Dark Festival. Festiwal, na którym
mógł zagrać każdy. Zachęcam do zapoznania się z jego historią pod adresem.

Rock gotycki od swoich narodzin pod koniec lat 70tych przeszedł wiele metamorfoz. Dziś Gotami określa się BAUHAUS, THE MISSION, TIAMAT albo WITHIN TEMPTATION - a przecież każdy z tych zespołów prezentował odmienne oblicze. Z którymi klasykami gotyku jest Wam najbardziej po drodze?

Zasadniczo słuchamy bardzo zróżnicowanej muzyki. Każdy z nas ma swojego "hopla", np. Łukasz (Weiss, gitara )- THE CURE, Michał (Kurek, gitara - przyp.P.T.) - TYPE 0 NEGATIVE, ja ostatnio nie potrafię obyć się bez Hansa Zimmera, a już od bardzo dawna bez Oldfielda czy YELLO. Poza tym musimy w kółko słuchać naszej muzyki, czy to na próbach,czy na koncertach, czy też podczas wielogodzinnych przesłuchań efektów naszej pracy w studio, przez co trudno nam znaleźć dość czasu na słuchanie klasyków gotyku.

Czy nie odnosicie wrażenia, że w ostatnich latach gotyk zaczął asymilować elementy popu? Moim zdaniem nie wyszło mu to na zdrowie...

Dzięki temu nurt ewoluuje i staje się bardziej popularny, czyli w pewnym sensie ożywa i zdobywa nowych entuzjastów, z drugiej jednak strony, przestaje być utożsamiany z korzeniami, przez co traci zapewne część publiki. Czy asymilowanie elementów popu jest złe? I tak, i nie. Zakładam jednak, że jeżeli dzięki takim zabiegom uda się pozyskać mniej wyrobionego pop-słuchacza, istnieje duża szansa, że słuchacz ten z czasem stanie się bardziej wyrobiony, a co za tym idzie, odkryje całkiem nowy muzyczny świat (śmiech)

Na początku, LILITH było duetem instrumentalnym, łączącym metal i elektronikę. Z tego składu do dziś pozostałeś dziś tylko Ty. Czy siłą rzeczy jesteś liderem zespołu?

Wciąż jeszcze nie wiemy, czy sześcio-, czy siedmioosobowego składu... (śmiech) Lider ma silną osobowość wywierającą wpływ na pozostałe osoby, natomiast my oddziałujemy na siebie równomiernie, dlatego lider to za mocne słowo. Jesteśmy przede wszystkim paczką przyjaciół, których połączyła pasja tworzenia muzyki. Kłócimy się regularnie, jak na normalnych ludzi przystało, ale traktujemy i szanujemy się lepiej, niż niejedna rodzina... Może dlatego znacznie bardziej pasuje do mnie określenie ojciec/opiekun.

Wasz skład przeszedł niemało zmian. Od kogo dziś wychodzą pomysły na nowe kompozycyjne? Czy może raczej jest to proces demokratyczny?

Skład LILITH przeszedł wiele zmian, ponieważ nie każdy był w stanie wytrzymać ciągłe poświęcanie się zespołowi. A poświęcenie jest ogromne - nie jesteśmy wyłącznie muzykami, każdy z nas ma własne życie, pracę, rodzinę, a określenie "czas wolny" przelewamy w całości w zespół. Sam proces tworzenia muzyki oparty jest o zaproponowany wcześniej szkielet utworu. Tworząc muzykę, staramy się utrwalić lub wręcz narzucić nasze nastroje, emocje, doznania. a każde z nas czuje i robi to odrobinę inaczej. Wszyscy dodajemy do tego szkieletu swój pierwiastek, dlatego nigdy tak do końca nie wiemy, co z tego wyjdzie. Stąd też nasze kompozycje bywają czasami tak różne, stanowią wypadkową pomysłów całego zespołu.

Bariery językowe zdają się dla Was nie istnieć. Część utworów śpiewana jest po polsku, część po angielsku, a "Nemo Nisi Mors" - po łacinie. Stosujecie jakiś konkretny klucz przy wyborze języka?

Nie, nie mamy żadnego klucza, czy utartego schematu. O wyborze języka decyduje przede wszystkim jego melodyka i charakter utworu.

Mam wrażenie, że ze wszystkich polskich zespołów gotyckich macie chyba najbardziej urozmaicone aranżacje, wyraźnie kojarzące się z muzyką klasyczną. Czy nie jest to wpływ LACRIMOSA?

Klasyka to nasz wspólny mianownik. Wypoczywamy przy tej muzyce. Być może uwypuklamy klasykę bardziej od innych zespołów dlatego, że jest to
aranżacyjny kompromis, na który wszyscy zawsze się godzimy bez zbędnej polemiki.

Na debiutanckim "Underworld" stosowaliście sprawdzony choćby przez THEATRE OF TRAGEDY czy SIRENIA patent wokalny: duet męskiego growlu i klasycznego kobiecego śpiewu. Czy teraz, gdy w zespole nie śpiewa już Hubert Walczak, zarzucicie ten zabieg?

Nikt nie powiedział, że "Hubass" już z nami nie śpiewa. Jesteśmy otwarci. (w Koninie wystąpił jako gość specjalny zespołu).  I chociaż growl to dziś już raczej przeszłość, to jednak nie chcemy rezygnować z duetów wokalnych. Początkowo w naszej muzyce wokal był jednym z instrumentów. Dzisiaj wyszedł na pierwszy plan, dlatego musi zostać bardziej urozmaicony. To także jeden z elementów naszej muzycznej ewolucji, choć z pewnością nie jedyny.

Rozbudowane intro, którym rozpoczynacie koncerty, może się kojarzyć z muzyką Riverside. Idę dobrym tropem?

Bardzo trudno odnieść mi się do tego pytania z dość prozaicznego powodu - kompletnie nie znam muzyki zespołu RIVERSIDE (śmiech). Ale przyznam, że teraz mnie zaintrygowałeś - jeśli kojarzy się ona z naszym utworem "Spirit Visions", to bardzo chętnie zapoznam się z ich twórczością.

Dwie najświeższe kompozycje zaprezentowane przez Was niedawno na 4th Art Rock Festival w Koninie wyraźnie ciążą ku progresji. Czy pójdziecie w tym kierunku na nagrywanym właśnie albumie "Alter ego?"

Ostatnio w naszym zespole dało się zauważyć nowy powiew. Utwory do "Alter ego" budowane są już trochę inaczej niż dotychczasowe, a wpływ na to ma z pewnością pojawienie się w składzie Julka (Possern-Zieliński, bas), Agnieszki (Matuszczak) i Kury (Michał Kurek - przyp. P.T.). Dzięki temu teraz większość zespołu przychyla się ilustracjom muzycznym, duetom instrumentalnym, rozluźniania kompozycji. jak ja to nazywam, będzie zdecydowanie więcej "fly, fly.."

Ostatnia z zaprezentowanych wtedy piosenek była tak świeża, że jeszcze nie miała tytułu. Ochrzciliście ją już jakoś?

Utwór doczekał się tytułu "For Me".

Czy poprzedzenie jednego z utworów fragmentem "Set The Controls For The Heart Of The Sun" Pink Floyd było ukłonem w kierunku progresywnej publiczności czy to stały element Waszych koncertów?

Łukasz  przemyca takie elementy zupełnie spontanicznie, już na scenie, podczas koncertu. Jest to forma improwizacji, która czasem przyjmuje się tak bardzo, że staje się stałym punktem naszych koncertów. "Set The Controls For The Heart Of The Sun" jest takim elementem już od ponad roku.

Do wieloczęściowych utworów ciągnęło Was już wcześniej. Jak doszło do powstania otwierającego "Underworld" tryptyku "Szeptem Zaklinająca"?

Obcuję z muzyką ilustracyjną "od zawsze". Osobiście też preferuję przekaz muzyczny, zamiast słowno-muzycznego, dlatego kiedy tylko się da, staram się przemycić na płycie takie właśnie utwory. Stawia mnie to oczywiście w opozycji do Agnieszki (śmiech). Na szczęście LILITH nie jest solowym projektem klawiszowca, dlatego po pełnym wyrzutu spojrzeniu naszej wokalistki mięknę i pojawia się linia wokalna. Ale coś za coś - czasem uda mi się w zamian wynegocjować melorecytację lub wokalizę. Właśnie dzięki takim "przepychankom" w zespole powstają preludia, interludia i inne formy, znacząco różniące się od piosenki (jak ja nie lubię tego słowa!).

Czego spodziewacie się po zapowiadanej na koniec roku premierze "Alter Ego"?

Mamy ogromną nadzieję, że dotrzemy z naszym muzycznym przesłaniem do nowej, a przez to i szerszej publiczności oraz, że podbijemy Wasze serca naszą muzyką.

Na koniec moja osobista refleksja. Wykonawcy kojarzeni z nurtem gotyckim często swoje sceniczne pozy przenoszą do codziennego życia. Wy - wręcz przeciwnie. Na scenie i poza nią zdajecie się tryskać radością, choć przekazujecie w swojej twórczości niewesołe komunikaty. Jakimi ludźmi na co dzień jest sekstet LILITH?

Zdecydowanie wesołymi! Jesteśmy bardzo dalecy od pesymizmu i od ludzi kultywujących wyłącznie ciężar życia. Nasza muzyka ma generalnie jeden, czasem może pokrętnie przedstawiony, przekaz: żyj chwilą, ciesz się życiem, czerp z niego pełnymi garściami. I tacy jesteśmy na co dzień.

Wywiad przeprowadził Paweł Tryba

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version