A+ A A-

Cztery równorzędne osoby - rozmowa z Maciejem Karbowskim z zespołu Tides From Nebula.

Jak to miło, kiedy pierwsza w sumie płyta w naszym kraju, która odwołuje się do najświeższych trendów, jest nie "polską odpowiedzią na..", a dziełem, które może śmiało stawać w szranki ze światową czołówką. Taki jest właśnie casus "Aury", debiutanckiej płyty kwartetu TIDES FROM NEBULA. Majestatyczne instrumentalne pejzaże zespołu wytrzymują porównania z twórczością mistrzów post rocka: ISIS, PELICAN czy RED SPARROWES. Twórczość TIDES FROM NEBULA docenili fani na całym świecie i kto wie czy już wkrótce nie będziemy mówić o warszawiakach jako kolejnych ambasadorach polskiego rocka. Maciej Karbowski, gitarzysta TFN, opowiedział nam o muzyce i niespodziewanym sukcesie, który odniosła.

Niewygodne pytanie na początek - czy granie muzyki, co by nie powiedzieć, niszowej, jest w polskich warunkach opłacalne?

Pod względem finansowym? Absolutnie nieopłacalne, ale na szczęście nie po to gramy. Mam jednak nadzieję, że kiedyś nadejdzie taki dzień, kiedy będziemy mogli się jakoś skromnie z grania utrzymać. Najważniejsze są dla nas koncerty, na które przychodzi coraz więcej osób.

Kolejne pytanie biznesowe - jak to się stało, że w Polsce dystrybuuje Waszą płytę Lou & Rocked Boys - firma kojarzona głównie z punk rockiem?

Wytwórnia ta otwiera się na nowe rejony muzyczne, wydaje m.in. nową EPkę BLINDEAD. Robi tak nie tylko nasza wytwórnia, ale też na przykład Mystic, który dotychczas kojarzony był głównie z muzyką metalową.

Poprzedzaliście PURE REASON REVOLUTION. Wygraliście eliminacje do występów na dwóch prestiżowych imprezach: Asymmetry Festival i Knock Out Festival. Na obydwu mieliście świetne przyjęcie. Chyba nastał dla Was dobry czas.

Te kilka sukcesów to dla nas bardzo duże zaskoczenie. Nie ukrywamy, ze cieszy nas bardzo dobry odbiór naszej muzyki i mamy nadzieję, ze będzie jeszcze lepiej. Czas pokaże.

W krótkim czasie dzieliliście scenę z takimi tuzami jak MINSK, BLINDEAD czy MESHUGGAH, dopiero co wróciliście z mini-trasy z CONSTANS, przed Wami kolejne występy u boku sław - GOD IS AN ASTRONAUT i CASPIAN. Spodziewaliście się, że Wasza kariera nabierze takiego rozpędu?

Tak jak wspomniałem wcześniej, nie spodziewaliśmy sie nawet malutkiej części "sukcesów". Zakładaliśmy zespół z myślą o graniu przestrzennej muzyki i zagraniu paru fajnych koncertów, tymczasem wszystko potoczyło się dosyć szybko i intensywnie.

Z kim jeszcze chcielibyście wystąpić?

Marzymy o koncertach z ISIS, PELICAN i OCEANSIZE.

Sporo kapel parało się w Polsce post rockiem, ale mam wrażenie, że dopiero dzięki Wam ten gatunek wychodzi u nas z podziemia. Czujecie się krzewicielami Nowego?

To bardzo miłe, co mówisz. Jeżeli dzięki nam kilka osób zainteresuje się tym nurtem, to bardzo nas to ucieszy, aczkolwiek nie mamy zamiaru na sile trzymać się jakiś ram gatunkowych.

Czy planujecie podbój zagranicy? Na Waszej stronie Last FM nie brakuje ciepłych komentarzy z całego świata.

Powoli przymierzamy się do pierwszych koncertów zagranicznych. Mamy swojego tour managera na Europę, jeżeli wszystko pójdzie dobrze to na jesieni zagramy jakąś niewielką trasę w kilku krajach.

Starszy o kilkanaście lat kolega z redakcji, któremu dałem link do Waszej strony Myspace powiedział mi, że słyszy nowocześnie podaną instrumentalną krzyżówkę U2 i THE CURE. Czy taki nieszablonowy zespół jak Wy cieszą porównania do klasyków, czy raczej się od nich odkreślacie grubą kreską?

Skojarzenia bywają czasami bardzo zaskakujące (śmiech). Od niczego się nie odcinamy, ale też nie mamy zamiaru trzymać się jednej muzycznej ścieżki, czas pokaże jaka będzie nasza muzyka w przyszłości. Porównania do legend to zawsze zaszczyt dla młodych zespołów.

Gracie bez wokalisty. Co skłoniło Was do tego kroku? Jak sądzicie, dlaczego większość zespołów post rockowych to kapele instrumentalne?

Granie bez wokalisty było naturalnym krokiem ku temu, by mieć zgrany zespół dobrych kumpli, bez silenia się na klasyczny skład z frontmanem. W ten sposób w zespole znajdują się cztery równorzędne osoby, które doskonale się rozumieją. Myślę, że brak śpiewu zostawia słuchaczowi sporo miejsca do interpretacji muzyki we własny osobisty sposób. Nie narzucamy konkretnych emocji ani bardzo sprecyzowanej tematyki, taka muzyka jest wolna.

W muzyce takiej jak Wasza utwory można rozbudowywać w nieskończoność w bardzo płynny i naturalny sposób. W jaki sposób decydujecie, że dana kompozycje jest już kompletna?

Staramy się w utworach zawrzeć esencję najlepszych pomysłów, które udało nam się wymyślić do danej kompozycji. Nie przepadamy za zbyt wolnym rozwojem wydarzeń w muzyce, klasyczny post-rock nie jest dla nas (śmiech).

Czy grając widzicie w wyobraźni jakieś "prywatne" klipy do swoich kawałków? Czy może raczej tworzycie ilustracje do jakichś już wymyślonych sytuacji i krajobrazów?

Ciężko powiedzieć, myślę, że sporo wyjaśnić mogą tytuły utworów oraz wizualizacje, które przygotowuje "piąty członek zespołu" -  Grzesio, który jest zarazem naszym technicznym.

Na jakiej zasadzie dobieracie tytuły kompozycji?

Chodzi o uchwycenie odpowiedniego klimatu, czasami kompozycja swoim klimatem niejako narzuca temat. Czasami są to ciekawe zjawiska, czasami jakiś wątek osobisty, nie ma reguły.

Wasza muzyka kojarzy mi się z czymś pozytywnym, optymistycznym. Co sądzicie o całej masie postmetalowych i drone'owych kapel, które za punkt honoru stawiają sobie zdołowanie odbiorcy?

Cieszę się, że tak właśnie odbierasz naszą twórczość. Bardzo odpowiada nam klimat, który pomimo pewnej dozy smutku jest raczej pozytywny. Co do zespołów postmetalowych, jak najbardziej rozumiemy również takie podejście i klimat, mrok to bardzo potężna siła.

Co aż tak Wami wstrząsnęło w historii Josepha Merricka, że zadedykowaliście mu utwór?

To dosyć przerażające, że jeszcze 150 lat temu wszystkich "innych" ludzi traktowano nieludzko. Joseph stał się atrakcją w cyrku. Niesamowita też jest rozdzielność między pięknem ciała i duszy. Merrick przez swoją chorobę był nieatrakcyjny fizycznie, posiadał za to piękne, wrażliwe wnętrze, tworzył kartonowe modele, dzieła sztuki.

Poznaliście historię Człowieka-Słona dzięki słynnemu filmowi Lyncha czy może dzięki źródłom historycznym?

Dzięki źródłom historycznym.

Czy o podjęciu przez Was współpracy z portugalskim grafikiem Helderem Pedro zadecydowały jego ilustracje do płyt legendy - God Is An Astronaut? O okładce Waszej płyty mogę zresztą mówić wyłącznie w superlatywach.

Bardzo dziękujemy. Heldera polecił nam Phil z zespołu CASPIAN, z którym korespondowaliśmy na temat dobrych plastyków, którzy potrafią uchwycić klimat muzyki. Obejrzeliśmy jego prace i od razu było jasne, że to jemu zlecimy stworzenie oprawy "Aury"..

Zasugerowaliście Pedro tematy grafik czy stworzył to, co sam uznał za stosowne?

Praca była wieloetapowa. Najpierw Helder stworzył kilkanaście szkiców, od których powoli dochodziliśmy do jednej konkretnej wizji.

Kolejne niedyskretne pytanie na zakończenie: na Waszym blogu zamieściliście "taneczną" sekwencję, jaka miała miejsce w trakcie imprezy po koncercie. Często się Wam zdarzają takie sytuacje?

(Śmiech) Tak, bardzo lubimy taniec.

Rozmowę przeprowadził: Paweł Tryba

zobacz też: Tides From Nebula

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.