A+ A A-

Lutosławski na metalowo - rozmowa z zespołem Tenebris

Pierwszy naprawdę słoneczny, choć jeszcze chłodny dzień roku. Zima w odwrocie. Dobry moment na posłuchanie jakiegoś optymistycznego neoprogresu albo funky. Ale służba nie drużba, pora zanurzyć się w świecie dźwięków zdecydowanie bardziej mrocznych. Okazją ku temu jest rozmowa przy kawce z członkami zespołu Tenebris – dowodzącym formacją „od zawsze” gitarzystą i wokalistą Przemysławem „Simonem” Szymaniakiem i gitarzystą Przemkiem „Primerem” Dominiakiem. Spodziewaliśmy się ludzi odstających trochę od normy, podobnie jak ich twórczość. Tymczasem Simon i Primer to uśmiechnięci, ale też mocno stąpający po ziemi faceci. Jedyne, co normę przekracza, to ponadprzeciętna determinacja Simona. Skomplikowane losy zespołu i poszczególnych jego dzieł niejednego już skłoniłyby do rzucenia swojej pasji w diabły. Tymczasem Simon, Primer i spółka tworzą dalej, a próbki rodzącego się właśnie albumu Alpha Orionis prezentują się wyśmienicie.

 

 

ProgRock.org.pl: Simon, dołączyłeś do zespołu już po jego założeniu, ale to Ty nadałeś mu nazwę i ciągniesz ten wózek do dziś.

 

Simon: Zespół stworzyli Mariusz Kuszewski i Paweł Socha. Ja grałem wtedy w Pandemonium, ale zawsze byłem blisko, w pewnym momencie chłopaki zaproponowali mi wspólne granie, – zgodziłem się i tak to trwa. Był trzyletni okres zawieszenia działalności zespołu, ale w 2005tym roku skompletowałem nowy skład i znowu robimy nowe utwory.

 

Primer: Kiedy znalazłem wtedy ogłoszenie: „Tenebris poszukuje gitarzysty” nazwa niewiele mi powiedziała, ale zapoznałem się z tym, co do tej pory zdziałali i stwierdziłem: cholera, ja muszę tu grać! (śmiech) Potem zresztą zorientowałem się, że gdzieś tam ten zespół już się jednak przewinął w mojej dotychczasowej muzycznej edukacji.

 

 

Tenebris stylistycznie przeszedł długą drogę. Od dość typowego death metalu po pokręcone konstrukcje z elementami a’la King Crimson i space rockowymi. Simon, czy to Ty byłeś motorem tych wszystkich zmian?

 

Simon: Jak dla mnie to ten zespół kombinował od początku, już na pierwszej płycie The Oddious Progress pojawiło się nieszablonowe podejście do klawiszy. A dalsze zmiany na pewno wynikały z moich zainteresowań, w pewnej chwili zostałem liderem.

 

Primer: On po prostu tak już ma. Bierze gitarę i takie dziwne rzeczy wychodzą mu spod palców. A cały zespół musi się gimnastykować, żeby za nim nadążyć.

 

Simon: Wielką inspiracją jest dla mnie King Crimson. Ale też mam skłonność do slayerowych riffów. Poza tym, może się zdziwicie, ale słucham bardzo dużo muzyki klasycznej. Przede wszystkim Witolda Lutosławskiego. Nie wszystkie jego dzieła słyszałem, ale każde usłyszane mnie zainteresowało. Poza tym Karol Szymanowski, Iannis Xenakis.

 

 

Tyle w kwestii Twojej gry na gitarze. A skąd wziął się Twój sposób śpiewania? Poruszasz się między growlem, a czymś, co określiłbym jako kazania upalonego proroka.

 

Primer: Dobre, muszę zapamiętać to określenie! (śmiech)

 

Simon: Nigdy nie zastanawiałem się nad tym jak śpiewać. Tak czuję i tak mi wychodzi. Nie było założenia, że wypracuję jakiś charakterystyczny tylko dla mnie styl.

 

 

Jak doszło do tego, że Wasz drugi album, Only Fearless Dreams, przez lata był dostępny tylko za granicą, a w Polsce miało go raptem kilkanaście osób?

 

Simon: To trochę nie tak. W kraju Only Fearless Dreams wyszło, ale tylko na kasecie. Na Zachodzie dostępne było na kompaktach. Faktycznie było tak, ze dokładnie znaliśmy nazwiska tych, którzy mają w Polsce kompaktową edycję (śmiech). No cóż, album odbił się wtedy sporym echem, mieliśmy za granicą świetne recenzje. Ale skład był wtedy w rozsypce, nie udało się ruszyć w europejską trasę i kariera Tenebris stanęła w miejscu.

 

 

{mosimage}Inna niewesoła historia wiąże się z płytą Leavings Of Distortion Soul. Materiał przeleżał prawie dekadę w szufladzie, dopiero w 2009 dograliście wokal do warstwy instrumentalnej i wydaliście całość.

 

Simon: W trakcie sesji zmieniono nam warunki finansowania, zabrakło pieniędzy na dogranie wokali i tak zostaliśmy z rozgrzebaną płytą. Dopiero w 2009 tym roku dzięki BlackfieldMedia znalazłem fundusze na dogranie wokali i dokończenie całości.

 

 

Dwa lata temu w nakładzie pięciuset sztuk wydaliście box Diib, ze wszystkimi dotychczasowymi dokonaniami Tenebris. Zainteresowanie było duże?

 

Simon: Dość duże, do dziś zostało około stu sztuk. Chcieliśmy zebrać w jednym miejscu wszystkie te rozproszone albumy, a poza tym to miało być zamknięcie pewnego etapu. Zespół nie może w kółko ogrywać starych utworów, musi patrzeć do przodu. Diib to po sumeryjsku „przeszłość”. Uzyskanie praw do całości materiału nie stanowiło problemu. The Oddious Progress wydało Baron Records, po którym nie ma już śladu, zresztą odbyło się to bez podpisywania jakichkolwiek papierów. A co do Only Fearless Dreams – nasz obecny wydawca, BlackfieldMedia, przejął prawa po DSFA Polska które pilotowało wydanie tego albumu na płycie w Holandii.

 

 

Często odnosiłeś się w tekstach do mitologii sumeryjskiej. Czy to dzięki temu supportowaliście swego czasu Fields Of The Nephilim? Carl McCoy też jest tą tematyką mocno zainteresowany.

 

Simon: To akurat nie miało wpływu na wybór nas jako suportu, po prostu organizator zaproponował nam tę rolę. A ponieważ nie było przewidzianych zwrotów kosztów, musieliśmy sami stanąć przed wejściem i sprzedawać koszulki, płyty żeby zarobić na benzynę i nie było już czasu na spotkanie z McCoyem. Stał z boku, słuchał jak gramy i tyle. Rozminęliśmy się za kulisami i nie zamieniliśmy z nim słowa.

 

 

W ogóle niemal etatowo rozgrzewacie polską publikę przed koncertami eksperymentujących artystów z zagranicy. Graliście przed Cynic czy Alchemist…

 

Primer: Jeśli z kimś chcielibyśmy jechać w dużą trasę, to właśnie z Cynic. Bardzo serdeczni, otwarci ludzie. Paul Masvidal autentycznie był naszą muzyką zainteresowany. Co innego występ przed Voivod – ci trzymali nas na dystans. Było jasne kto tu jest gwiazdą, a kto supportem.

 

Simon: Koncert z Alchemist wspominam… chłodno, z przyczyn finansowych. Byłem jego współorganizatorem, a zainteresowanie okazało się niewielkie. Ale sam ich występ – pełen szacunek, świetna kapela.

 

 

Już od dwóch lat donosicie o nagrywaniu nowego albumu. Miał się nazywać Ezekiel Landing, stanęło na Alpha Orionis. Czego możemy się spodziewać?

 

Simon: To wszystko tytuły robocze. Chcemy połączyć poszczególne utwory w jedną całość. Bardzo przykładamy się do brzmienia. Warstwę instrumentalną dwóch kawałków, które dotąd zarejestrowaliśmy, nagrywaliśmy w studio trzykrotnie zanim byliśmy zadowoleni z rezultatu. Odpowiadam też za oprawę graficzną, cały czas coś tworzę, zmieniam. Album wyjdzie na pewno, jesteśmy po rozmowie z wydawcą, ale o konkretnych terminach póki co jeszcze nie możemy mówić.

 

 

A’propos grafik – mógłbyś bliżej wyjaśnić znaczenie tych „rybek” z okładki EPki The Melting? Kiedyś dość enigmatycznie mówiłeś, że to symbol relacji miedzy świadomością a nieświadomością.

 

Wolałbym nie rozwijać tematu, niech odbiorcy sami się nad tym zastanowią i zinterpretują. Tak w każdym razie wygląda nasze życie – wychodzimy z nieświadomości i w końcu ponownie się w niej zanurzamy.

 

Dziękujemy za rozmowę!

 

 

Rozmawiali: Krzysiek „Jester” Baran i Paweł „Trybik” Tryba

zobacz też: Tenebris

 

 

 

 

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.