Piotr Grugel


01. Imię i Nazwisko.
Piotr Grugel

02. Grupa, lub projekt muzyczny z którym obecnie jesteś związany?
Obecnie ALHENA – nowo powstała grupa, z którą wiążę ogromne nadzieje…

03. Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać muzykiem? Czy od razu myślałeś o perkusji? Jak wyglądała Twoja muzyczna edukacja?
Muzyka zawsze była wokół mnie, towarzyszyła mi odkąd pamiętam. Co prawda, w szkole podstawowej zawsze wolałem matematykę i fizykę, niemniej obowiązkowe wówczas zajęcia z muzyki nie sprawiały mi kłopotów. Po prostu czułem co trzeba, zaś cała systematyka była już w zasadzie czystą matematyką. ;)
A pierwsze moje spotkanie z perkusją było absolutnym przypadkiem! Był rok 1997, miałem wówczas 15 lat i rozpoczynałem edukację w Technikum Elektronicznym. Tam właśnie w „Klubie Piwnica” grywało próby powołane do życia ChainSaw. Na jedną z tych prób zaciągnęła mnie po zajęciach grupa kumpli z klasy. Pamiętam, że poszedłem tam trochę od niechcenia, bardziej dla towarzystwa niż z ciekawości. Na perkusji grał wówczas Marcin Zawadzki. Od tego, co wyprawiał za swoim zestawem po prostu nie mogłem oderwać oczu (i uszu)! Z jakiegoś powodu perkusja wydawała mi się nieco przerażająca i nie do opanowania na tle pozostałych instrumentów, ale wbrew wszystkiemu od razu coś we mnie zaiskrzyło. Kolejnym szczęśliwym zbiegiem okoliczności, w tej samej Piwnicy, kumpel wypożyczył sobie starą szkolną perkusję w celu samodzielnej nauki gry. Była to perłowa Amati. Też miałem do niej dostęp i tak zacząłem stawiać pierwsze kroki. Na początku nie traktowałem tego zbyt poważnie, zwłaszcza, że miałem do dyspozycji tylko własny słuch i bogatą wyobraźnię, ale z czasem, jak kumplowi zapał gasnął, we mnie coraz bardziej się rozpalał. Zaczęło się wielogodzinne zostawanie po lekcjach i wystukiwanie rytmów. I tak to pokrótce wyglądało. Można by opowiadać dłużej, bo oczywiście miało miejsce dużo więcej sytuacji, które wykreowały obecny stan rzeczy (pierwsze kompozycje, pierwszy zespół, pierwsze koncerty, pierwsze sukcesy i porażki), ale kogo to obchodzi? ;-) Natomiast muzyczna edukacja – z tym było różnie. Jestem samoukiem, a co za tym idzie, we wczesnym stadium nauki, dysponując wyłącznie zapałem, słuchem i wyobraźnią, wyrobiłem sobie całą masę złych nawyków, których wyplenianie trwa do dziś. Na pewnym etapie, szkółki wideo/DVD przestają wystarczać, toteż w niedalekiej przyszłości będę musiał skorzystać z pomocy profesjonalnego nauczyciela gry na tym instrumencie.

04. Czy jest jakiś zespół, a może konkretny utwór, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
Nie. Jak wspomniałem wyżej, pasją zaraził mnie jeden, wówczas nieznajomy mi człowiek. Zrobił to zupełnie nieświadomie. Po prostu grał! Tak to w życiu bywa, że przypadkowe sytuacje, przypadkowe spotkania przypadkowych ludzi czasem całkowicie i definitywnie zmieniają nasze życie. Co by dużo nie mówić, dziś nie wyobrażam sobie życia bez perkusji.

05. Napisz coś o swoim zestawie perkusyjnym (początki, stan obecny, plany na przyszłość)
Długo nie miałem własnego zestawu. W klasie maturalnej, z powodu pewnych zawirowań w Samorządzie Szkolnym, straciłem dostęp do perkusji szkolnej. Dzięki życzliwości kilku znajomych miałem sporadyczny dostęp do ich zestawów, dzięki czemu nie straciłem do końca kontaktu z instrumentem. Ale to nie to samo.
Jakiś czas później (dwa, czy trzy lata) zakupiłem swój pierwszy zestaw. Była to Amati, nieco większa niż ta szkolna. Po pewnych zabiegach brzmiała całkiem nieźle. Jednak po kilku latach przyszedł czas na zmianę i nabyłem bębny Mapex M-Birch. Służą mi do dziś, bo to przyzwoite bębny. Do życzenia daje tylko werbel z tego zestawu, którego już wymieniłem na klonowy Pacific LX. Blachy – tego przewinęło się dużo. Obecnie mam w zestawie blaszki marek: Zildjian, Sabian, Paiste, Amedia, Stagg…  A plany na przyszłość? Trudno powiedzieć. Na pewno za jakiś czas nastąpi zmiana. Obecnie podobają mi się gary Pearl Masters Studio i Mapex Saturn. Jeszcze nie wiem, na co konkretnie padnie wybór.

06. Jak często ćwiczysz grę na perkusji?
Staram się ćwiczyć regularnie, choć ze względu na bardzo pochłaniającą pracę zawodową nie gram tak często jak bym tego chciał. Na zestawie gram dwie próby w tygodniu i „w przerwach na papieroska” ćwiczę przeróżne wprawki. Pozostałe ćwiczenia to po prostu ogrywanie materiału. Są to jednak godziny późnowieczorne i z efektami tych ćwiczeń bywa różnie. Natomiast w domu mam pady, werblowy i do stopy, staram się co najmniej te kilkanaście minut dziennie znaleźć, by się nad tymi padami poznęcać. ;) Poprawna technika uderzeń to w znacznym stopniu pamięć mięśniowa, którą staram się regularnie ćwiczyć. Od pewnego czasu, zarówno w domu przy padach, jak w salce przy zestawie, grze towarzyszy metronom. Długo nie doceniałem jego roli, po prostu był wtedy, kiedy być musiał i tyle. Obecnie niemal każde ćwiczenie przerabiam z klikiem.

07. Praca w studio i sesja nagraniowa to …?
…ciężka praca, której już sam przebieg weryfikuje nie tylko poprawność skomponowanego materiału, ale i pracę zespołową bandu, a także (a może przede wszystkim) umiejętności każdego muzyka z osobna. Wychodzi wszystko to, co nie zostało należycie przećwiczone, czy czasowo zaniedbane. Zwłaszcza podstawy, jak powtarzalność niektórych zagrań, co w muzyce rockowej jest bardzo ważne! Na dniach znów wchodzę do studio (na co już czekam z niecierpliwością), okaże się, ile z tego o czym mówię sam opanowałem. ;-)
Nagrywaniu zawsze towarzyszy wzmożona uwaga, niekiedy stres i frustracje przy żmudnym powtarzaniu niektórych zagrań, dlatego ważne jest należyte przygotowanie się i doświadczenia z poprzednich sesji (zawsze są jakieś nowe). Ten proces rządzi się swoimi prawami, które własnymi słowami ciężko opisać. Trzeba tego po prostu doświadczyć, dziś nie jest już takie nieosiągalne jak onegdaj. I tu kilka słów do młodych bębniarzy, którzy mają to wspaniałe doświadczenie przed sobą. W dzisiejszych czasach, przy współczesnym zapleczu technicznym, studio kojarzy się z możliwością retuszu dosłownie wszystkiego. GUZIK! Retusz to nieznaczna kosmetyka! Końcowy efekt zależy wyłącznie od Ciebie!

08. Koncert i gra dla publiczności to…?
…uwieńczenie starań i wszystkiego tego, po co to wszystko robię. To skumulowana dawka chyba wszystkich znanych mi emocji na raz! Inny świat zaczyna się od momentu pierwszych przygotowań. Stres towarzyszący wyjściu na scenę, skupienie przed zagraniem pierwszych nut, chwilę potem samoistnie rozluźnienie, przeogromna radość z tego, że jestem właśnie tu i teraz, wielka satysfakcja, kiedy słyszysz krzyki i oklaski, ogromny wnerw, kiedy jakieś zagranie nie wyjdzie w 100% jak powinno, zawsze ten sam smutek, kiedy trzeba już kończyć… Kocham scenę i zawsze czekam z utęsknieniem za dechami. Tam cały boży świat przestaje istnieć, a to oderwanie od rzeczywistości pozwala mi nie zwariować.

09. Gdyby zaproponowano Ci koncert na dwa zestawy perkusyjne, z kim chciałbyś zagrać i dlaczego?
Trudne i dziwne pytanie. Trudne, bo podziwiam wielu bębniarzy. Jakiś czas temu przechodziłem fascynację Portnoyem, potem Donatim, kolejnych już nie pamiętam. Ostatnio szczególnie uważnie przysłuchuję się grze Sheana Reinerta. W zależności od projektu porusza się w zupełnie odmiennej stylistyce (choć cechy dla niego szczególne da się wychwycić). Sposób grania w Cynic całkowicie odbiega od tego, co wyprawia na czwartej płycie Death. Jeszcze inaczej tłucze w Aghora. Wymieniać można długo, bo w trochę projektów się kolo angażował. Czy jednak chciałbym zagrać razem z nim? Przy spotkaniu w cztery oczy chętnie, zaś na jednej scenie - nie koniecznie. I dlatego to pytanie jest dziwnie, bo trudno mi wyobrazić sobie swobodną grę z całym zespołem na dwie perkusje. Dwa serca w jednym organizmie to o jedno za dużo. Ewentualnie w duecie, dwie perkusje i nic więcej. To jestem sobie w stanie wyobrazić.

10. Czy jest jakiś utwór w którym zagrałeś i z którego jesteś szczególnie dumny?
Nie. I jeśli się dobrze zastanowić, to chyba nikt nie jest. Zawsze można zagrać coś lepiej, równiej, płynniej… Jesteśmy tylko ludźmi i mimo tego, że doskonalimy się całe życie, mamy swoje ograniczenia. Z drugiej strony to właśnie jest piękne, te nasze drobne ułomności. Idealnie zaprogramowany automat zawsze brzmi sztucznie właśnie dlatego, że jest „za idealny”, każde puknięcie jest do bólu identyczne, a co za tym idzie, nie ma w tym pulsu, ani krzty życia. Poza tym, dopóki nie robimy czegoś perfekcyjnie, mamy do czego dążyć. ;) Nieco pokrętnie to brzmi, ale chyba tak to właśnie działa…

11. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, piszesz teksty, aranżujesz utwory?
Nie piszę tekstów. Już nie. Kiedyś pisywałem, ale to stare i nieaktualne dzieje. Co do komponowania utworów, to w obecnym zespole nie jestem (póki co) kompozytorem całości żadnego z utworów. Oczywiście, mam jakiś tam swój wkład w proces twórczy w postaci pomysłów i pewnych propozycji, które przedstawione na forum przechodzą, lub nie. Tak właśnie tworzymy materiał. Ktoś przedstawi pomysł, a jeśli reszta „zatrybi”, staramy się ciągnąć wątek. Wiadomo, raz więcej do nowo powstającego kawałka wniesie jedna osoba, raz druga. Wszystko dzieje się bardzo naturalnie, bez zbędnego „wyrabiania normy”. Znajomy z zespołu mawia: „Muzyka, to nie piekarnia” i tej konwencji staramy się trzymać.

12. Czy umiesz grać na innych instrumentach?
Grywam na harfie nerwów szarganych i wszelkiej maści grzebykach ustnych. Praktykuję też śpiewanie operetek pod-prysznicowych, za co zbieram od sąsiadów gromkie brawa bite po rurach wodociągowych. ;) A na poważnie, niestety, nie. Ostatnio myślę o opanowaniu podstaw gry na gitarze basowej. Przydałoby się to choćby po to, by mając pomysł na całą sekcję, zagrać reszcie zespołu to, co mi gdzieś tam po głowie chodzi. Bardzo by się przydała ta umiejętność. Jednak póki co, nie mam czasu na naukę gry na drugim instrumencie, nad czym ubolewam.

13. Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Elektronika. Choć w zasadzie nie wiem czy hobby to dobre słowo, albowiem zajmuję się tym zawodowo. Niemniej zawsze mnie ona kręciła (zwłaszcza technika mikroprocesorowa i energoelektronika) i cieszę się, że pracuję w zawodzie. Nie dłubię już tyle co kiedyś, ale zdarza mi się czasem coś jeszcze zaprojektować, zbudować itp. itd… Innym hobby, które wykreowało we mnie obecne spojrzenie na sztukę i na które obecnie nie mam czasu, to demoscena komputerowa. Wtajemniczeni wiedzą co to za podziemie. :-) Jeszcze inne, to kolekcjonowanie dawnych komputerów, szczególnymi względami darzę komputery marki Amiga. Mam w domu kolekcję modeli, o których mało kto w ogóle słyszał! Niesamowite, co ludzie potrafili stworzyć ponad 25 lat temu praktycznie w domowych warunkach! O kolekcjonowaniu płyt z dobrą muzyką nawet nie wspominam, bo jakby nie patrzeć, idzie to w parze z pasją przewodnią. :-) Kiedyś, dawno temu, pisywałem recenzje płyt oraz relacje z muzycznych imprez na łamach jednego portalu. Pisanie „od siebie” zawsze sprawiało mi dużo radochy!

14. Czy zaglądasz na ProgRock.org.pl :-)
Tak, możliwie regularnie. Cieszę się, że istnieją takie serwisy, prowadzone przez niezależnych pasjonatów! Właśnie dzięki tej niezależności mamy rzetelne i wiarygodne źródło informacji o dobrej muzyce! Pozdrawiam czytelników portalu oraz całą redakcję ProgRock.org.pl, życząc dużo niegasnącego zapału i miłości do muzyki!

 

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.