W czasach gdy każdy może wydać płytę własnym sumptem celebracja premiery kolejnego krążka rzadko jest huczna i organizowana w jakikolwiek sposób. Dobrze, że warszawska formacja Thesis wyszła z założenia że jednak warto pochwalić się nowym albumem i posłuchać w gronie przyjaciół, fanów tudzież przedstawicieli mediów. Całe wydarzenie zorganizowano w klubokawiarni Mam Ochotę przy ul. Grójeckiej (chyba nie muszę mówić jaka to dzielnica Warszawy). Miejsce bardzo sympatyczne, wystrój w stylu modny-nie modny, czyli dość popularny w tej chwili (nie, celowo nie użyję słowa na h), z krzesłami, kanapami i stolikami każdy z innej bajki i innego straganu (czy też strychu). Początek imprezy był bardzo uroczy, gdyż basista zespołu Janek Kaliszewski witał ludzi, odhaczał ich na liście i rozdawał talony na napoje. Muszę przyznać że frekwencja nie była zbyt duża, ale dzięki temu było bardzo kameralnie. Około 19:30 rozpoczęła się zasadnicza część imprezy czyli wspólne wysłuchanie najnowszego krążka Thesis "Z dnia na dzień na gorsze". Album poznałem już kilka dni wcześniej, więc jego treść nie była dla mnie zaskoczeniem, ale wraz z muzyką odtworzone zostały zupełnie nowe wizualizacje, które wspaniale dopełniły treść płyty i przynajmniej dla mnie, dały nowe światło na niektóre teksty zawarte na "Z dnia na dzień na gorsze". Trzeba przyznać, że Thesis mocno dba o stronę wizualną swojej działalności, co tłumaczy fakt, że autor wizualizacji, Mariusz Stelągowski jest szóstym członkiem zespołu. Niestety sprzęt, jakim dysponowała klubokawiarnia pozostawiał sporo do życzenia i nie oddał w pełni głębi muzyki (dosłownie). Atmosfera panująca na Thesis Listening Party (bo tak imprezę nazwano) była bardzo sympatyczna i... Przyjacielska? Wyluzowana? Takie słowa przychodzą mi do głowy. Po wysłuchaniu płyty można było porozmawiać z muzykami, poprosić o autograf i zrobić zakupy w sklepie z pamiątkami (nie lubię określenia merch). Wybór przedni, wszystkie płyty, najnowsza również na winylu (bardzo ładne wydanie), koszulki (ładne wzory, ale rozmiary macie panowie z kosmosu!), a nawet tak egzotyczne rzeczy jak płócienna torba na zakupy (?!). Ogólnie moje wrażenia były jak najbardziej pozytywne, to było bardzo przyjemne rozpoczęcie weekendu.
Przybył, zobaczył, wysłuchał, wrócił i spisał,
Gabriel "Gonzo" Koleński