ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Shining, Intronaut i Obsidian Kingdom w Poznaniu

Minął już tydzień od koncertu Intronaut i Shining w poznańskim klubie Pod Minogą, a myśl o nim wciąż sprawia, że robi mi się gorąco. Nie tylko ze względu na panującą wtedy na sali tropikalną temperaturę i niesamowitą wilgotność, ale również dlatego, że koncert ten naprawdę ciepło wspominam. Po pierwsze dlatego, że dane mi było zobaczyć zespół, który nagrał genialny album i już w rok po jego wydaniu zagrał w Polsce, zresztą po raz pierwszy - mowa tu o Intronaut. A po drugie dlatego, że Shining po raz kolejny udowodniło swoją oryginalność oraz bezkompromisowość, niezwykle rzadko spotykaną we współczesnej muzyce.

Shining1Ale od początku, bo na starcie publiczność starał się rozgrzać barceloński Obsidian Kingdom, choć "rozgrzać" to w tym wypadku dość niefortunne słowo, niech będzie "rozkręcić". Formacja przyjechała promować swój ostatni album "A Year With No Summer". Grupa istnieje już przeszło 10 lat, co świadczy o sporym doświadczeniu, jednak z oryginalnego składu zachował się tylko założyciel zespołu - gitarzysta i wokalista Rider G Omega (to chyba pseudonim). Poza tym pewnym stażem w formacji pochwalić się może jeszcze perkusista Ojete Mordaza II (czyżby znów pseudonim?), bo poza tą dwójką większość muzyków gra w Obsidian Kingdom od niedawna. Są to Seerborn Ape Tot na klawiszach i Om Rex Orale na gitarze basowej (OK, to pseudonimy) oraz pani Eaten Roll (na pewno) na gitarze. Katalończycy zaprezentowali set składający się niemal po równo z utworów ze wspomnianego już albumu "A Year With No Summer" oraz kompozycji z debiutanckiego LP "Mantiis". Pozwoliło to osobom niezapoznanym z zespołem, w tym i mnie, na bliższe zbudowanie sobie w głowie obrazu pozostałej twórczości. A jak wiadomo - lubimy szufladkować. Set nie był przesadnie długi, ale wystarczający by taki obraz sobie wykreować. Co więc można powiedzieć? Przede wszystkim nie można odmówić chłopakom (i dziewczynie) pomysłowości. Formacja sprytnie miesza w swoich kompozycjach elementy post-metalu à la Neurosis czy Isis, progresywnego rocka, alternatywy czy muzyki eksperymentalnej, a nawet elektronicznej czy… bluesa. Niestety pomimo całej tej rozciągłości gatunkowej grupa mnie nieco znużyła. Na pewno wpłynęło na to słabe nagłośnienie, przez które nieraz ginął wokal czy gitarowe solówki. A tak "na oko" muszę przyznać, że Pani Eaten Roll nieźle na gitarze wywijała i choć niewiele było z tego słychać to właśnie tutaj wyczułem ten bluesowy feeling. Na znużenie wpłynęło również to, że pomijając całą gamę zabiegów stylistycznych gro utworów Obsidian Kingdom zabrzmiała łudząco podobnie. Koncert oceniłbym w skali szkolnej na 3 z małym plusem, czyli nie jest źle – ale mogłoby być dużo lepiej.

Po dłuższej przerwie i widocznych problemach z nagłośnieniem się w niewielkiej sali klubu Pod Minogą na scenie zameldował się amerykański Intronaut. Grupa ta kojarzy mi się przede wszystkim z wydanym w zeszłym roku albumem „The Direction of Last Things”, który długo gościł w moim spotifajowym odtwarzaczu. Unikalne połączenie post-metalu z jazzem zdecydowanie do mnie przemówiło, urzekło mnie też nieco Mastodonowe brzmienie, do którego mam pewną słabość. Wspomniane problemy z nagłośnieniem słychać było już w czasie pierwszego na setliście „Fast Worms”. Utwór będący wizytówką najnowszego krążka zabrzmiał przeraźliwie przeciętnie, sam nie mogłem się nadziwić, że w ogóle go poznałem. To co najbardziej mi się podoba w muzyce kalifornijskiego kwartetu, czyli wyraźny kontrast pomiędzy fragmentami jazzującymi oraz metalowym, tutaj zupełnie zniknął. Brakowało też płynnych i zaskakujących przejść pomiędzy nimi. Jazz brzmiał jak metal, a metal był totalnie bez mocy. Podobnie było z utworem „Digital Gerrymandering”, choć pod koniec już było słychać, że panowie zza konsolety intensywnie pracują. I dzięki ich pracy „The Pleasant Surprise”, „Sul Ponticello” czy genialne tytułowe „The Direction of Last Things” zabrzmiały już bardzo dobrze. Druga część koncertu stała już na wysokim poziomie, ale to trochę mało. Zacząłem się w trakcie występu zastanawiać czy czasami tak skomplikowana technicznie muzyka, która wymaga totalnej selektywności w brzmieniu, nadaje się na sale, w których bębny nawet bez mikrofonów mogą zagłuszyć resztę instrumentów. Ale nie jestem akustykiem, nie znam się (więc się wypowiedziałem). Niemniej gdyby nie wyraźna poprawa z każdym kolejnym taktem – byłbym pewnie wyszedł z tego koncertu, bo brzmiało to początkowo zdecydowanie kiepsko. Na szczęście Intronaut uratował skórę, było coraz lepiej z numeru na numer (dało się nawet potem słyszeć wokale!). A na deser zespól solidnie przyłoił za pomocą „The Welding” z albumu „Habitual Levitations”. Trzymając się skali szkolnej był to koncert na słabą czwórkę. Bardzo życzyłbym jednak i sobie, i Wam, aby Intronaut odwiedził nasz kraj ponownie i zagrał w nieco większym klubie z lepszym nagłośnieniem. Myślę, że wtedy dopiero będę mógł stuprocentowo docenić ich muzykę w wykonaniu na żywo.

Shining1Ostatecznie na scenie zameldował się, przynajmniej dla mnie, gwóźdź programu – norweski Shining, z charyzmatycznym Jørgenem Munkebym na czele. Zespół już kolejną trasą promuje wydany w 2015 roku album „International Blackjazz Society”, ale setlistę zapełniły utwory zarówno z tego krążka jak i poprzedzających „One One One” oraz „Blackjazz”. Był to pierwszy występ Norwegów w stolicy wielkopolski, ale grupa bardzo często występuje w Polsce i jeśli się nie mylę to od kilku lat nigdy nas nie pomija w europejskich tournée. Setlista jaką usłyszeliśmy w Poznaniu nie różniła się bardzo mocno od tego, co można było usłyszeć na koncertach w ramach poprzedniej trasy. Grupa zagrała więc zarówno koncertowe petardy jak „I Won’t Forget”, „The Last Stand” czy „Last Day” jak również nieco spokojniejsze „House Of Control” (na teledysk do którego wciąż czekamy) oraz mocno industrializujące „Fisheye”. Ale ciekawostką i miłą niespodzianką był też zagrany premierowo „Everything Dies”, czyli zupełnie nowy utwór. Tutaj trochę niespodziewanie zabrakło mi saksofonu, a nawałnicę pokręconych riffów zastąpiły melodyjne gitarowe przygrywki. Odniosłem wrażenie, że to może być najbardziej radiowy utwór Shining jaki dotychczas stworzyli – zaskakujące, ale mam też nadzieję, że nie dominujące na nadchodzących wydawnictwach przychylenie w kierunku mainstreamu. Wracając do koncertu – to czego można się było spodziewać przed występem i czego doświadczyła zgromadzona Pod Minogą publiczność to niesamowita energia jaką muzycy zarażają widownię. Mimo gorąca, wilgotności i pewnie zmęczenia takimi warunkami pod sceną wytworzył się istny młyn, który trwał przez cały koncert. Czynnie uczestnicząca w koncercie publika i jej entuzjastyczne reakcje udzieliły się zespołowi, a w szczególności liderowi – który co rusz wędrował (w sumie to daleko nie miał) z saksofonem czy gitarą na odsłuchy i grać tuż przed twarzami osób w pierwszym rzędzie. Atmosfera była tak gorąca, że… kilka razy padło nagłośnienie. Tego komentował nie będę, bo to akurat nie powinno się zdarzyć, choć winnych nie chcę szukać. Na szczęście grupa zareagowała na całe zdarzenie dość humorystycznie i jak głosi oficjalne stanowisko nagłośnienie chłodzone było m.in. piwem.

Podsumowując był to udany wieczór, choć nie wszystkie koncerty zabrzmiały tak jak to sobie wyobrażałem. Trudno jednak mówić o jakimś zawodzie, bo nie zawiódł mnie specjalnie nikt. Niestety nie powalił na kolana Intronaut, po których oczekiwałem zdecydowanie więcej. Powalił na kolana za to ponownie Shining (był to mój drugi ich występ) – dawno nie byłem tak przepocony i zmęczony po koncercie! Nie zachwycił, ale też nie rozczarował hiszpański Obisidian Kingdom. Jeśli ktoś nie był tego wieczoru Pod Minogą ten może w pewnym stopniu żałować, bo zobaczyć Shining w tak surowym klimacie to prawdziwa gratka. Jak sam usłyszałem w czasie wywiadu z Jørgenem Munkebym – zespół celuje coraz wyżej i głównie w duże festiwale, klubowe koncerty mogą się więc stać rzadkością.

Zdjęcia dzięki uprzejmości Pawła Świtalskiego.

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version