A+ A A-

Progressive Evening vol.8

Dnia 01.12.2023 roku w Miejskim Centrum Kultury w Bydgoszczy odbyło się pewne wydarzenie, które to spokojnie może mieć miano wieczoru kulturalnego. Oczywiście sam event nie nazwałbym wieczorem kultury wyższej, cokolwiek to znaczy. Bardziej pasuje tu opis określający wieczór pewnej wykształconej hermetycznej kultury rockowej, która to dotyczy jednego podgatunku/rodzaju muzyki rockowej, zwanego Rockiem progresywnym. Oczywiście nazwa samej imprezy doskonale zdradza nam jakiej muzyki można było doświadczyć.
Podczas tej, już ósmej edycji progresywnego wieczoru, rozrywki dostarczały nam cztery zespoły. Podział narodowościowy był pół na pół, dwie rodzime kapele oraz dwie prosto ze Szwecji, co też oczywiście mówi nam druga cześć nazwy całego koncertu. Występowały kolejno: Lovecraft – pierwszy reprezentant z naszego kraju i oczywiście także z samej Bydgoszczy.  Art of Illusion – drugi uczestnik wieczoru i pochodzący z Polski zespół oraz tak samo jak swój poprzednik, też prosto z Bydgoszczy. PreHistoric Animals – Szwedzi i trzeci prezentujący się zespół. The Flower Kings – czwarci w kolejności, również Szwecja, a także headliner całego koncertu.
Nie będę kryć, że podczas rozmów ze swoimi przyjaciółmi jak i innymi gośćmi całego koncertu, przed samymi występami oraz w przerwach między nimi, spora część osób przyznała, że przyszła ze względu na The Flower Kings, więc można spekulować, że ta kapela była niejako magnesem przyciągającym widownię. Ja sam osobiście znałem tylko Art of Illusion i The Flower Kings właśnie, więc że się tak wyrażę reszta była dla mnie czymś w rodzaju niespodzianki. Czy było to dobre? Trzeba bardziej opisać pod względem muzycznym jak przedstawiał się każdy z zespołów.
Nie ma co się bawić w szarady, najlepiej będzie iść po kolei, tak samo jak wedle kolejności każdego z zespołów podczas koncertu. Na pierwszy ogień idą chłopaki z Lovecraft. Spore i miłe zaskoczenie! Według mnie najlepszy występ. Pełni świeżości, choć nie tym co grają (styl i gatunek konkretniej), bardziej chodzi tutaj o to, co zespół daje ze sceny. Kiedy siadłem w fotelu i czekałem na występ i usłyszałem ten wokal… Zgadza się, wokal, a zaraz potem instrumenty. Połączenie The Doors ze Stonerem! Ciężkie motorowe brzmienie. Lovecraft wszedł na scenę, mocno tupnął i dalej ciągnęło się już tylko echo i wibracje. Poza tym, to bardzo wesołe chłopaki i jednocześnie bardzo otwarci na muzyczne poszukiwania, co stwierdziłem po rozmowach z członkami zespołu. Naprawdę cieszę się, że miałem okazję ich usłyszeć na żywo i zarazem poznać sam zespół.
Kolejni są Art of Illusion. Tutaj niestety nie było kolorowo. Choć uważam członków zespołu za zdolnych instrumentalistów, to według mojej opinii są zbyt techniczni. Jestem w stanie zrozumieć cyzelowanie swoich umiejętności, jednak nie zawsze wychodzi to na dobre. Czasem efekt jest zbyt sterylny, kliniczny. Na dodatek niektóre z elementów występu nie trzymały się kupy. Pierwszym mankamentem była gitara, za bardzo na przodzie. Zagłuszało to resztę instrumentów. Drugim był brak klawiszy, a w zasadzie ich brak słyszalności. Siedząc w fotelu na widowni i patrząc na występ nie mogłem zrozumieć tego, po co one są skoro  wychwycenie jakichkolwiek dźwięków z nich idących było praktycznie znikome. Trzecim i ostatnim, ale równie ważkim, to wokal. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć jakie odczucia miał sam wokalista. Wyglądało to tak jakby był czymś poruszony, zestresowany. Być może przez to jego śpiew był bez wyrazu. W każdym razie ten brak wyrazu był bardzo mocno widoczny. Rozmawiając z przyjaciółmi, jedni bronili kapelę, a inni twierdzili, że skoro grają na własnym podwórku, to powinni wykazać się większym zaangażowaniem. W moim odczuciu, po występie miałem pewien niesmak.
Czas na szwedzkie zwierzęta, prehistoryczne zwierzęta dokładniej. Animalsi tak samo jak Lovecraft bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli. Ze wszystkich wykonawców mieli bodajże największy kontakt z publicznością, a przynajmniej według mnie. Myślę, że to zasługa frontmana . Cały czas było coś mówione między utworami, były wesołe okrzyki i tym podobne. Wśród całego zespołu widoczna była bliżej nieopisana aura, wiał od nich klimat takiej specyficznej energii, charakterystycznej dla amerykańskich kapel z lat 80-tych grających AOR lub melodycznego Hard rocka. Mimo iż muzyczne niekoniecznie jest to moja bajka, to i tak byłem zadowolony. Widać u nich głód grania, chęć koncertowania i posiadania kontaktu z publicznością. Są otwarci i chętni na rozmowy z fanami. Co myślę, że jest dużym plusem. Potrafią sobie zjednywać publikę.
Ostatni są kwiaciarze, The Flower Kings. Grupa z solidną renomą. To właśnie dla nich przyjechało sporo ludzi, co zostało już wspomniane. Lubię ich, ale też muszę przyznać, że znając ich jedną płytę, znasz wszystkie inne. No nie idzie się nie odpędzić od takiej myśli. Mimo tego nie mogę powiedzieć żeby dali kiepski występ, bo zagrali bardzo przykładnie. Co jak co, ale profesjonalizm wykonawczy to oni mają. Niestety było jedno „ale” podczas ich wstępu, a mianowicie,  gitara była zbyt przesterowana. Co prawda nie było takiego zagłuszenia, jak w przypadku Art of Illusion, ale jednak dawało to o sobie znać. Bardzo miłym akcentem było solo na klawiszach, co na koniec dało takie poczucie muzycznego orzeźwienia i odpoczynku oraz odskoczni, bo też muszę się przyznać, że byłem już trochę zmęczony i znużony i patrząc na co poniektórych z widowni, to także nie tylko ja. Myślę, że to efekt tego iż spora cześć kawałków była do siebie podobna, co mogło dać zbytnie poczucie monotonii. Nie da się jednak zaprzeczyć, że The Flower Kings dostali też największe owacje, bo co jak co, ale nie bez powodu to oni byli headlinerami całego wieczoru. Poza tym cieszą się oni sporą sympatią w naszym kraju (a przynajmniej tak mi się wydaje).
Podsumowując całość, trzeba jeszcze opowiedzieć trochę o kwestiach organizacyjnych. Tutaj śmiało można dać piątkę z plusem. Impreza zorganizowana na wysokim poziomie. Organizator, którego miałem okazję poznać (jednak na zupełnie innymi evencie), bardzo mocno chciał żeby wszystko się udało. I widać było jego zdenerwowanie i stres kiedy były problemy z tym, że perkusista The Flower Kings mógł nie dotrzeć na czas. Miał problem z lotem przesiadkowym gdyż z początku odwołano mu lot. Szczęśliwe wszystko się udało i koncert gwiazdy wieczoru mógł się odbyć. Jedynym minusem i to niemałym myślę, była kwestia nagłośnienia. Było to słyszalnie przy występie Art of Illusion i The Flower Kings. Za dużo przesteru. Oceniając i biorąc wszystkie za i przeciw, gdyby określić to w skali punktowej, to wedle mojej oceny śmiało daje solidną 7 na 10 punków, ba nawet 7,5. To moja ocena, a co do reszty… Spora część moich przyjaciół i znajomych twierdziła, że poprzednia edycja była lepsza, ale mnie wtedy tam nie było, więc moje zdanie jest jakie jest, a jakie mają jeszcze inni? To już trzeba zapytać ich 

Marcin Humbla
Zdjęcia - Jan"Yano"Włodarski

 

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.