A+ A A-

Tesseract | Unprocessed - Warszawa | Progresja | 07.02.2024

Rok koncertowy rozkręca się może powoli, ale jednak cały czas coś się dzieje. Tym razem, miałem okazję zawitać do pobliskiej (dla mnie) Progresji na koncert coraz większych tuzów prog metalu, czyli angielskiego Tesseract.
Brytyjczyków supportowali tylko Niemcy z Unprocessed, ponieważ The Callous Daoboys musieli odpuścić z powodu urazu głowy ich gitarzystki. W takich sytuacjach okazuje się, że jednak nie do końca znam trendy wśród współczesnej młodzieży i w obu przypadkach dotyczyło to supportów Tesseract. Półtora roku temu w Palladium nie miałem pojęcia, że Lorna Shore jest gwiazdą światowego deathcore'u. W tym roku dowiedziałem się, że Unprocessed ma sporo fanów w Polsce, a mimo 10 lat istnienia, to był ich pierwszy występ w naszym kraju. Nie ukrywam, że nowa płyta Niemców nie do końca mnie przekonała, ale na żywo te kawałki znakomicie się bronią. Młodzi artyści naprawdę potrafią zrobić show i mają dobry kontakt z publicznością. Nie zabrakło porządnego mosh pitu i kręciołka, co zabawnie kontrastowało z muzykami grającymi bardzo technicznie, z użyciem tappingu i klangu. Kolejnym dość popularnym teraz motywem było zaproszenie publiczności do świecenia latarkami.
Tesseract wyszedł na scenę jak na gwiazdę przystało, przy owacjach i odpowiedniej oprawie. Jak na warunki klubowe (choć w Progresji one i tak są bardzo dobre), zespołowi i ich ekipie udało się wytworzyć znakomitą atmosferę. Sporą zasługę miały tu wielobarwne, bajeczne światła, w tym migające słupki, które może widziałem już wielokrotnie, ale za każdym razem robią na mnie równie duże wrażenie. Oczywiście, najwięcej zawsze zależy od samego zespołu. Tu nie było z czym dyskutować. Tesseract jest w znakomitej formie, co było widać i słychać od początku do końca występu. Grupa obecnie promuje wydaną w zeszłym roku, doskonałą płytę "War Of Being", która oczywiście zdominowała koncertową setlistę, włącznie z potężną, tytułową suitą. Poza nowym albumem, zespół najczęściej wracał do "Sonder", z którego trochę zabrakło "Beneath My Skin", ale smutek ukoiło emocjonalne wykonanie "Juno". Z ciekawych bajerów, warto odnotować "miecz świetlny", którym w pewnym momencie trochę wymachiwał Daniel Tompkins. Jeśli ktoś miał dobre oko, można było zrobić świetne zdjęcie.
Póki co, dobra passa trwa. Po wybuchowym (czasem niemal dosłownie) koncercie Architects w Łodzi, raptem kilka dni później miałem okazję zaliczyć kolejny, więcej niż udany występ Tesseract. Następnym razem widzimy się pewnie na kolejnym prog metalowym koncercie KnockOutu, niekoniecznie w Warszawie.
Gabriel Koleński
Zdjęcia: Michał Majewski / Maj Music (więcej zdjęć na stronie portalu)

 

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.