Tegoroczny koncert Airbag w warszawskiej Progresji był dla mnie wyjątkowy nie tylko z przyczyn czysto artystycznych, co za chwilę szerzej opiszę, ale również osobistych. Do tej pory miałem szansę zobaczyć Airbag dwa razy, ale oba występy przepadły mi z powodu mojej drugiej największej pasji, czyli wyjazdów w góry. W tym roku wreszcie było mi dane zobaczyć kapelę, której słucham już od dość dawna.
Trochę szkoda, że Airbag występował sam. Warto byłoby dać szansę jakiejś młodszej grupie, która mogłaby się przy okazji zaprezentować. Z drugiej strony, Norwegowie mieli ogromne pole do popisu, które w pełni wykorzystali. Koncert trwał ponad dwie godziny i był bardzo przekrojowy, mimo, że objął cały materiał z nowej płyty, tegorocznej "The Century Of The Self". Patent na setlistę był prosty - najpierw przegląd wszystkich poprzednich albumów z wyjątkiem debiutu ("Machines And Men", "Redemption", "Killer", "White Walls", "Never Coming Home", "The Greatest Show On Earth" i "Megalomaniac"), następnie nowa płyta, a na bis wreszcie coś z debiutu - oczywiście "Colours" i cały "Homesick" z "All Rights Removed". Choć lubię "The Century Of The Self", to i tak uważam, że przy starszych kompozycjach nowe kawałki wypadają nieco blado, mimo świetnych wykonań (choćby ciepły, akustyczny "Awakening"). No właśnie, profesjonalizm i emocje, kwestie skrajne i nie zawsze idące ze sobą w parze, doskonale zagrały podczas występu Airbag i wspólnie zadecydowały o poziomie koncertu. Nie chodzi tylko o solówki gitarowe Bjorna Riisa, choć są one niezwykle magiczne i otulające, ale o całość. Do tego doskonała oprawa - selektywne nagłośnienie, światła i wyświetlane na dużym ekranie wizualizacje, które niekiedy przypominały filmy krótkometrażowe.
Nie ukrywam, że na ten koncert szedłem bez wielkich oczekiwań, miałem nadzieję po prostu na solidny występ. Otrzymałem przepiękne, emocjonalne widowisko, które mnie zaskoczyło, zaczarowało i wprawiło w niemałe osłupienie. Z tego co wiem, pozostałe dwa koncerty Airbag w Polsce na tegorocznej trasie były równie udane, co świadczy tylko o tym, że zespół jest obecnie w doskonałej formie.
Gabriel Koleński