A+ A A-

Steve Hogarth - 20.06.2009 Kraków - Klub Rotunda

Wybierając się na występ Steva Hogartha do krakowskiego klubu "Rotunda" nie przypuszczałem, jak wyjątkowy będzie to koncert i jestem przekonany, że z tą opinią zgodzi się większość uczestników tego muzycznego wydarzenia.
Pomimo, że koncert został zaplanowany na ten sam dzień, w którym odbywał się równolegle darmowy występ Lenny Kravitza, krzesła w Rotundzie prawie w całości zapełniły się publicznością. Gdy kilka minut po godzinie 19:00 na oświetlonej świecami i kolorowymi reflektorami scenie pojawił się uśmiechnięty Steve, od razu podziękował wszystkim za przybycie, dzieląc się przy tym swoją wcześniejszą obawą o frekwencję związaną z koncertem Lennego. Jak się okazało zupełnie bezpodstawną. Siadając przy fortepianie stwierdził, że przygotował sobie spis utworów, jednak jeśli publiczność ma jakieś muzyczne życzenia co do jego repertuaru, to chętnie je spełni. Po chwili rozpoczął się swoisty koncert życzeń. Na początek zabrzmiał klimatyczny "Real Tears For Sale", zaraz po nim mogliśmy usłyszeć min. "Man Of The World" oraz pierwszy zagrany tego wieczoru cover, a mianowicie utwór "Famous Blue Raincoat" z repertuaru Leonarda Cohena. Niedługo po nim przyszedł czas na jeden z najpiękniejszych momentów tego koncertu- "Easter", którego refren został zaśpiewany przez publiczność przy akompaniamencie fortepianu Steva . Następnie rozbrzmiały dźwięki dobrze znanych i oczekiwanych utworów, takich jak "Dry Land", "Beautiful", "Afraid Of Sunlight" czy wspaniale zagranego "Fantastic Place".
Gdy zebrana publiczność wsłuchiwała się w kolejne utwory grane przez wyraźnie zadowolonego Steva, stała się rzecz niespodziewana. Podczas utworu "Fake Plastic Trees" całkowicie padło nagłośnienie, którego mimo intensywnej pracy ekipy technicznej nie udało się już naprawić. Ta awaria zapoczątkowała jednak ciąg specyficznych wydarzeń. Mocno zaskoczony Steve otworzył sobie butelkę piwa, a kilka następnych rozdał osobom z pierwszych rzędów i stwierdził, że w trakcie tej przymusowej przerwy chętnie rozda autografy, jeżeli ktoś by sobie tego życzył. Nie trudno zgadnąć, że większość zebranej publiczności w jednym momencie znalazła się przy uśmiechniętym Hogarthcie. Po około 30 minutach, Steve zaproponował, że zagra klika utworów "bez prądu", proponując publiczności, aby śpiewała z nim. Gdy zebrani wyrazili aprobatę dla tego pomysłu, poprosił, aby wszyscy podeszli bliżej… W tym momencie rozpoczęło się coś wyjątkowego. Nie sposób opisać co można było poczuć widząc kilkaset osób, stojących blisko fortepianu Steva, które śpiewały z nim "Three Minut Boy" oraz "Cover My Eyes". Myślę, że każda z osób obecnych wtedy w Rotundzie miała uczucie wyjątkowości tej chwili. Po krótkiej przerwie, wywołany na bis Steve, zaintonował na koniec znany utwór "Hey Jude", który również został zaśpiewany na kilkaset głosów. Po jego zakończeniu publiczność zaśpiewała zdumionemu Hogarthowi "Sto Lat!", który dziękując i żegnając się zniknął ze sceny.
Reasumując myślę, że nikt nie mógł przewidzieć, wszystkiego co wydarzyło się tego wieczoru w "Rotundzie". Całkowita awaria nagłośnienia byłaby uzasadnionym powodem dla wielu muzyków do przerwania koncertu. Steve Hogarth udowodnił jednak, że to publiczność, która przyszła go posłuchać, jest dla niego najważniejsza i warto w takim przypadku zaryzykować i pozostać na scenie. Myślę, że zarówno dla niego jak i dla wszystkich tam zebranych będzie to niezapomniane przeżycie, które nie sposób opisać tylko jako dobry koncert świetnego artysty.

Wojciech Żurek

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.