To był ostatni koncert Riverside w polskiej odsłonie ADHD Tour, promującej album "Anno Domini High Definition". Zakończyli w warszawskiej Progresji, w domu. Było wiadomo, jaki będzie repertuar, przynajmniej w pierwszej części, ale jednak można się było spodziewać, że nie będzie to zwykły koncert.
Przez prawie całą trasę z zespołem podróżowali młodzi obiecujący muzycy z zespołu Disperse. Drugim supportem został zespół Iluzjon (nie mylić z Illusion). I to właśnie oni rozpoczęli Prog-Night. Z nową gitarzystką zaprezentowali fragmenty nowego albumu "Silent Andromeda" oraz kilka utworów z debiutu z "City Zen" na czele. Szkoda, że zagrali niecałą godzinę, ale to nie Iluzjon był tu głównym bandem, więc musieli szybko zejść by dać pograć młodym gniewnym z Disperse.
Myślałem, że nie podołają, ale te kilka wcześniejszych występów obok rutyniarzy nauczyło ich wiele i stracha nie było widać na żadnej twarzy. Zagrali set, który zapewne usłyszymy na studyjnej płycie. Technicznie bez zarzutu, a utwory całkiem interesujące. Pod okiem Mittloffa mogą daleko zajść. Powodzenia.
Czas na danie główne. Wybiła godzina 21, można zaczynać. Najpierw rozpoczęli "02 Panic Room". Mały powrót do przeszłości na początku. Na scenie mieliśmy utwory z trylogii Reality Dreams. Second Life Syndrome, The Same River i In Two Minds.
Nadszedł czas by przedstawić nowy materiał. "Hyperactive" na początek.
Na scenie królowała muzyka żywa, energiczna, hard rockowa, w towarzystwie koloru czerwonego. To właśnie czerwień była dominującą barwą tego wieczoru. Pierwszym "zaskoczeniem" show było pojawienie się sekcji dętej w utworze "Egoist Hedonist". Tak jak na albumie zobaczyliśmy Rafała Gańko, Karola Gołowacza oraz Adama Kłosińskiego. Mieli swoje kilkadziesiąt sekund na scenie, za co dostali gromkie brawa od licznie zgromadzonej publiczności. Potem przyszła chwila na 11 minut spokoju… Jedyna ballada ADHD "Left Out". Zakończyli utworem "Hybrid Times". Ten album także na scenie pokazuje, jak istotny wpływ mają wszyscy członkowie zespołu na brzmienie i jak lekko się czuli grając nowy materiał. Wielkie słowa uznania dla Michała Łapaja, który powoli zaczyna pokazywać swoje umiejętności klawiszowca, dając reszcie zespołu poczucie, że też ma coś do powiedzenia oraz Piotra Grudzińskiego, który pokazał ostre pazury zamieniając długie, subtelne solówki na drapieżne riffy.
Druga niespodzianka nadeszła po krótkie przerwie technicznej. Przy mrocznej scenie zaczęły pojawiać się sylwetki osób, które zajęły miejsca muzyków. Z głośników "Conceiving You" i nagle się rozjaśniło i zobaczyć można było technicznych i przyjaciół zespołu, którzy odśpiewali owy utwór ku rozradowanej publiczności. Po chwili rozluźnienia, chłopaki wrócili na swoje miejsca i dokończyli set. W międzyczasie Grudzień przypiął sobie brodę a Michał Łapaj dokleił wąsy i nałożył okulary. W takim zestawieniu usłyszeliśmy po raz pierwszy na warszawskiej scenie Progresji utwór "Stuck Between", co było dla mnie pozytywną niespodzianką! A potem "Reality Dream" i na sam koniec jako drugi bis tego wieczoru, monumentalne "Rapid Eye Movement". Jako że i tak wszyscy stali to, standing ovation było murowane. Wspaniały występ. Na uwagę również zasługuję osoba od efektów świetlnych. Bez tej gry lampami chyba nie dałoby się odczuć całej gamy uczuć, jakie tego wieczora przechodziły przez szczelnie wypełnioną Progresję. Wielkie dzięki dla Prezesa, bez którego nie miałbym fotopamiątki...
"A mówią, że w Warszawie słabo się gra, bo publika nie reaguje" - Mariusz Duda ze sceny.
Dzięki chłopaki!
Zrelacjonował: Robert Świderski