ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Błąd
  • JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /images/koncerty/IRC
Uwaga
  • There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder:

15-16.01.2011 - LEBOWSKI - International Rock Conspiracy 2011

LEBOWSKI /PL/  | CRYSTAL PALACE /DE/ / |PROGRESSIVEXPERINCE /IT/

15  stycznia 2011 będzie bez wątpienia ważną datą dla zespołu Lebowski, gdyż była to pierwsza konfrontacja z międzynarodowymi wykonawcami i  publicznością.
Festiwal rozpoczął się we wschodnim Berlinie, w bardzo ciekawym klubie Wabe o intrygującej architekturze (berlińczycy nazywają go „plastrem miodu”). Wcześniej na tych terenach znajdowała się ogromna gazownia, uwieczniona na zdjęciach zdobiących przedsionek lokalu.

Godzina 19:00, sala powoli się wypełnia.
20:00 - cykl koncertów w ramach IRC otwiera Lebowski utworem „Trip to Doha”. Wybór to nieprzypadkowy, gdyż ta właśnie kompozycja rozpoczyna album „Cinematic” z 2010 roku.
Zespół na żywo wypada świetnie. Wyciszona, stonowana atmosfera krążka, zostaje momentami przekształcona w dynamiczne i agresywne formy rockowej ekspresji. Jednym ze sprawców jest perkusista Krzysztof Pakuła, prezentujący rozszerzone i dynamiczniejsze partie perkusyjne, w porównaniu z tymi znanym z płyty. Drugim „winowajcą” jest gitarzysta Marcin Grzegorczyk, który eksperymentując z brzmieniami, nadaje swej gitarze raz ambientowe przestrzenie, raz metalową potęgę i surowość.
Cały zespół w ryzach trzyma klawiszowiec Marcin Łuczaj, ciężko pracując za swym imponującym instrumentarium, by oddać złożoność faktur i harmonii „Cinematica”. Obrazu dopełnia druga połowa solidnej sekcji Lebowskiego - basista Marek Żak, któremu wyraźną przyjemność sprawiało ogrywanie nowego instrumentu.
Pierwszy numer i pierwsze wrażenie jak najbardziej pozytywne. Każdy, kto znał Lebowskiego tylko z płyty, był z pewnością mile zaskoczony wiernością wykonania w połączeniu z „tym czymś” – koncertową ekspresją, rockowym pazurem. Drugi utwór to baśniowy „Aperitif for a Breakfast (O.M.R.J.)”, płynnie przechodzący w tytułowego „Cinematica”.  Sam łączący utwory temat zapada w pamięć, gdy furkoczące wystrzały z Łuczajowego Nord Leada, kontrastuje Grzegorczyk, grając na gitarze elektronicznym smyczkiem (z cudzoziemska zwanym „ebow”).

To pokazało, z jaką łatwością Lebowski porusza się w wybranej przez siebie stylistyce muzycznej i jak skutecznie przychodzi im granie na emocjach słuchaczy. Wrażenie potęgują jeszcze klimatyczne wizualizacje, dopełniające przekazu. Każda kompozycja oprawiona jest własnym filmem, stanowiącym spójny przekaz z muzyką.
Utwór czwarty to specjalnie przygotowana niespodzianka z okazji koncertu w Berlinie. Po zapowiedzi premierowego utworu pt. „Berlin”, wśród niemieckiej widowni zapanowało lekkie poruszenie. Zespół zapewnił słuchaczom 9-minutową przejażdżkę po Berlinie, chociaż, po co niektórych zauważyć można było, że bujali gdzieś w świecie swej wyobraźni. Nie był to koniec podróży. Prosto ze stolicy Niemiec, muzycy zabrali widzów na „Islandię”. Chłodne, oszczędne nuty utworu, przeplatane dialogami Zdzisława Maklakiewicza i Romana Kłosowskiego w połączeniu z ogromnym kobiecym okiem spoglądającym majestatycznie z ekranu, robiły piorunujące wrażenie. Utwór szósty to kolejna premiera pt. „Split Universe”. Tytuł trafiony, nie ma tu łatwych harmonii i melodii, jest swoisty rozłam, potężne gitary tworzą tygiel, w którym można się zatracić. Jednym słowem: solidna dawka energii.

Utwór numer siedem i powrót na ziemię a ściślej do Francji, za sprawą „Encore”. Kto zna płytę, temu tłumaczyć nie trzeba na czym polega jego „francuskość”. Po nim kolejne zaskoczenie, czyli premiera - „Slightly Inhuman”. Przy tej okazji warto nadmienić, że Lebowski bardzo trafnie dobiera tytuły swych kompozycji. Lekko nieludzka, to trafne określenie atmosfery panującej w tym numerze. Nie wiem czy to tylko u mnie, ale słuchając „Slightly Inhuman” czułem, jak odzywa się we mnie ta „ciemna strona mocy”. Różnorodne emocje lały się ze sceny potokiem.

Wraz ze „Spiritual Machine” można mówić było o powrocie na bezpieczny i znajomy obszar. Jak sami muzycy mówią, jest to ich najbardziej „rockowa” kompozycja.
Koncert zamknęła pięknie brzmiąca i skłaniająca do refleksji aleja miraży „Mirage Avenue”, której na ekranie towarzyszyły cudne baleriny.
Gdyby nie napięty harmonogram koncertu, gdyż w kulisach czekał już świetny niemiecki „Crystal Palace”, berlińska publiczność nie pozwoliłaby Lebowskim zejść ze sceny. Międzynarodowy debiut szczecinian wypadł okazale. Bez kompleksów zaprezentowali się na tle scenicznych wyjadaczy z Włoch i Niemiec, co dobrze wróży na koncertową przyszłość Lebowskiego.

Setlista:
1.    Trip to Doha
2.    Aperitif for a Breakfast (O.M.R.J.)
3.    Cinematic
4.    Berlin (premiera)
5.    Iceland
6.    Split Universe (premiera)
7.    Encore
8.    Slightly Inhuman (premiera)
9.    Spiritual Machine
10.    Mirage Avenue
Autor tekstu: HK
Zdjęcia: Holger Schade

{gallery}/koncerty/IRC{/gallery}

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version