Dodajmy tylko, że w związku z problemami technicznymi nie odbył się koncert supportującego zespołu Periphery, ale fani Teatrzyku Snów, wystawieni na długą, niemal arktyczną próbę dostali to, na co czekali. Ciąg dalszy zimnego wieczoru upłynął już tylko przy gorących dźwiękach, głównie z promowanego albumu "A Dramatic Turn of Events", choć rzecz jasna nie obyło się bez starszych numerów, zagranych min. także akustycznie. Panowie: LaBrie, Petrucci, Myung, Rudess i Mangini dali z siebie to, co tylko mogli tego wieczoru z siebie wykrzesać rozgrzewając publiczność licznymi, charakterystycznymi dla siebie popisami technicznymi i kawałem dobrej muzyki. Jak powiedział na wstępie James LaBrie, tego wieczoru cały świat został zamknięty w tym jednym, jedynym miejscu... W hali poznańskiej Areny...
Foto-relacja: Michał "Goldmoon" Kwaśniewski
http://goldmoon.pl/