Drugi powód był smutniejszy – to ostatni koncert w tym składzie… w zapowiedziach miał być świętem Karmazynowej części publiczności, a ponieważ King Crimson to dla mnie jeden z ważniejszych tematów muzycznych – szykowałem się na ucztę… Wśród publiczności znalazło się liczne grono krakowskich muzyków z zaprzyjaźnionych grup, bo nazwa Twelve Moons zawsze gwarantowała wysoki poziom koncertu. Tak było i tym razem. Najpierw intro potem od razu mocne uderzenie – „Red” . Znakomite. Potem „Dinosaur”, „Walking on Air” i „Vroom”. Karmazynowe szaleństwo… Świetnie zagrane, dobrze nagłośnione, wyraznie „ chwyciło” krakowską publiczność. „Coda”, „On Time”, „Elephant Time” i „Matte Kudasai” sprawiły, że kilka przypadkowych osób znajdujących się na Sali zostało fanami Twelve Moons… Grupa poszła za ciosem i zaserwowała kolejno „Three of a Perfect Pair”, „Book of Saturday” , „Frame by Frame” , „Indiscipline” , “Sleepers”, “Heartbeat” , “ The talking” Drum” a na zakończenie znakomite “Larks’ Tongues in Aspic” i “Easy Money”… Koniec. Nie, po TAKIM koncercie musi być bis… I był – “Moonchild”, “21st Century Schizod Man” i oczywiście „Epitaph”. Wspaniały koncert. Wspaniały repertuar. Wspaniały zespół…. No a gdzie płyta ??? W planach. Dobrze , że choć tyle…. bo po występie było kilkadziesiąt osób zainteresowanych, co dobrze wróży przyszłej dystrybucji. Cóż, trzeba się uzbroić w cierpliwość i konsekwentnie molestować zespół, bo po tym co pokazali na koncercie w „karmazynowym” repertuarze, podejrzewam, że ta płyta może być jedną z ważniejszych w waszych zbiorach…
14 kwietnia to dzień szczególny. W 1912 roku, tegoż dnia zatonął Titanic, w 1939 roku ukazały się „Grona Gniewu”, a w 1948 amerykanie przeprowadzili pierwszy wybuch jądrowy, czym wprawili w osłupienie przyjaciół Moskali. W roku 1935 urodził się Erich Von Daniken, dziesięć lat pózniej - Richie Blackmore. W Bangladesz’u spadł największy w historii grad gdzie kulki lodu ważyły ponad kilogram i zabiły 90 osób, a w Anglii ukazał się debiutancki krążek, bliżej nikomu nie znanej grupy Iron Maiden. 14 kwietnia to również dzień szczególny w historii naszego kraju – urodziła się Pola Raksa, czyli piękna Marusia z Czterech Pancernych, założono klub piłkarski Hetman Zamość, odbyła się premiera filmu Dziewczęta z Nowolipek a w Krakowie zagrał Twelve Moons. Prawie punktualnie, bez suportów, bez zbędnego zamieszania… Poszedłem na ten koncert, bo po pierwsze wiem co grają i jak grają, po drugie , w składzie jest krakowska „sekcja marzeń” czyli basista Krzysztof Wyrwa i bębniarz Grzegorz Bauer, a gitary obsługują dwaj „wielcy” krakowskiej sceny muzycznej z którymi miałem kiedyś przyjemność grać, czyli Michał Matragon Worgacz i Filip Wyrwa. Żeby raz na zawsze zakończyć pytania i spekulacje – Krzysztof i Filip to nie rodzeństwo, choć grać potrafią jakby razem ćwiczyli od dziecka…