Wiem, że ta muzyka różnie oddziałuje na słuchaczy. W większości nie są to łatwe dźwięki, ale do mnie trafiają w stu procentach. Podobnie jak niezwykle zaangażowane, bardzo osobiste teksty mówiące o rzeczach fundamentalnie ważnych. Pod koniec koncertu doczekałem się na mój ukochany, delikatny „Icy Eyes”, a po nim równie piękny „Send Me”, a na bis – cudowny „Belly World”. Porywający, znakomity i piękny występ. Oj, czekam na nową płytę z utęsknieniem.
I szlag mnie trafia, jak sobie uświadomię, co promują nasze media, jakie beztalencia okupują listy przebojów i w jaką durnotę inwestuje się setki tysięcy złotych, żeby wypromować kolejną pseudogwiazdkę, o której i tak po miesiącu już nikt nie pamięta, bo o miernotach pamiętać się nie da.
Tu mamy prawdziwą perłę, wokalistkę światowej klasy (skala głosu, dynamika, ekspresja), piszącą świetne teksty i komponującą niezwykle oryginalną muzykę. I poza nielicznymi, chlubnymi wyjątkami nasze media nie są tym kompletnie zainteresowane. Również nasze firmy fonograficzne zidiociały do reszty. Inwestują chore pieniądze w jednodniowe „gwiazdy” wybierane na siłę z różnego rodzaju spędów telewizyjnych, nie zauważając TAKIEGO arcytalentu. Gdyby w paru cywilizowanych krajach nie było inaczej, do dziś świat nie usłyszał by o Bjork, Kate Bush, Lori Anderson lub Valeri Joyce. Ale może to i dobrze – dzięki temu mamy szansę obejrzeć kolejne koncerty Oli w małych, zacisznych klubach i nie musimy godzinami stać w kilometrowych kolejkach po bilet na JEJ stadionowy koncert. To oczywiście żart... Ale czy aby na pewno?
Zdjęcia Grzegorz Bania http://www.facebook.com/grzegorz.bania.fotografia.koncertowa