A+ A A-

Dolina Szarloty 2012r Gwiazdy Rocka...

Całość wydarzenia oceniam ogromnie pozytywnie i nie ukrywam wzruszenia oraz radości, iż nasze polskie progi zaczynają swą gościnnością (jak również ogromem starań  poczynionych by wzbogacić ilość  doznań) przyciągać artystów cenionych, o tak wielkim dorobku i bagażu doświadczeń scenicznych.
Dorobku, którym mogą skłonić to pokolenie, które na rynek muzyczny wchodzi właśnie teraz, do większego wysiłku, chęci zrozumienia esencji idei bycia na scenie, –które jest powołaniem …nie jedyne zabawą…
Pragnę, zatem ukłonić się tym, którzy lata doświadczeń złożyli przed nami  byśmy, mogli ich wysłuchać i od nich się nauczyć…
Jak i pragnę służyć uwagą( stąd dłuższy mój wywód) tym, którzy zdobyć pragną rynek obecnie…
W mojej gestii leży również dostrzeżenie ogromu wiedzy i doświadczenia sztabu ludzi, którzy (a to poprzez montaż i obsługę zarówno oświetlenia, nagłośnienia i organizacji ruchu) pomógł nam odebrać całość spotkania  w tak dobrej jakości...



Budka Suflera
budka


Projekt przepiękny, bogaty w lata perypetii i doświadczony życiem, mający swoją osobowość i postać … jego uosobieniem rzecz jasna Krzysztof Cugowski służył od zawsze. Zespół w raz z nim przechodził okresy szaleńczo romantyczno poetyckiej młodości („ Cień Wielkiej Góry”, „Przechodniem byłem między wami”) następnie dojrzewania, przechodząc w walkę o szerszą publiczność, a teraz smakując  jak miód pitny dla podniebienia, rozkoszuje się zwycięstwem…
Podsumowując sam koncert muszę stwierdzić, iż wiele dobrego się wydarzyło tego dnia w dolinie …
Zagranych zostało trochę pereł, o których pozwolono niemalże zapomnieć…!
Stało się, więc tak, iż młodzi ludzie - dorastające pokolenie rockmanów i tych progresywnych z krwi i kości, mogło przyjrzeć się i nauczyć tak wiele, w tak krótkim czasie. Cudowne  kompozycje z przed lat zmartwychwstały a zstąpiła młodość … Głos Krzysztofa po prostu rozdzierał dusze tak, iż płakała za  wolnością i prawdą, oraz kruszył kieliszki  będąc krystalicznie czysty, więc i kryształowe. Nie umiem  opisać wzruszenia, bo na pewno nie jestem w stanie  zamknąć w klepsydrze czasu, który bezpowrotnie  minął… Dolina Szarloty dzięki temu, co dokonał ten światowej klasy artysta zabrzmiała jak Karnegie  Hall przed laty, gdy tam śpiewał …

Jakżeby inaczej… wszystko zaczęło się od       „Snu o Dolinie”…  

Znowu w życiu mi nie wyszło,
Uciec pragnę w wielki sen,
Na dno tamtej mej doliny,
Gdzie sprzed dni doganiam dzień,
W tamten czas, lub jego cień….

Znowu szarych dni pagóry,
Znów codziennych rzeczy las,
Wolę swoją znów dolinę,
Obok której płynie czas,
Szuka jej, kto był tu raz…

Czyżby tu... Krzysztof Cugowski sie czuł jak we śnie… tu w dolinie Szarloty...:)
Cudnie przenikliwe wysokie partie wokalu Krzysztofa w skacie, czysto i ciepło zaśpiewane, karzą przypomnieć jak wiele jego głosowi zawdzięczamy...Dobiega tekst:

...boska aleja przez zielony park...

Czy nie tak ku Dolinie  Szarloty właśnie zaczyna się wędrówka…?
Wie, kto był tu choć raz…
po chwili słychać:

Memu miastu na dowidzenia
Tak dziwna to chwila brakuje slow...
I mnie brakuje…                                                    
To nie tak miało być
Cały świat miał być nasz...
Coraz rzadziej sie śnią tęczowe mosty..
.Ty i ja jedne drzewo...
Ty w końcu poszłaś swoja droga
Ja inna droga czy sie przetną Bóg jeden tylko wie..


Tomasza Zieliszewskiego perkusyjne kołyszące rytmy, rymując się z akcentrycznie analityczną frazą ,dotkają duszy
Pauzy wymownie kaskadami ciszy krzyknęły, pomiędzy  werblem i talerzami... rozpościerając wachlarz emocji...
Odpłynęłam…
A tu już rozbrzmiewa:
Pieśń Niepokorna
(Przechodniem byłem między wami" (1976))

Jest pieśń jak żagiel gwiezdny napój
Wielkie skrzydła w wielki wiatr
Dla tych, co pełzać w mule nie chcą
Głowa w górze sztywny kark
Jest pieśń jak pomruk zwiastun błyskawic
Sokół pośród stada wron
Tylko niektórzy ją podjąć umieją
Innym gardła dławi strach
Słuchaj
W bezsennych nocach ona gra
Mówię słuchaj
W bezdennym bólu ona trwa
I jej czujesz moc wciągnięty raz w nurt
Oszalały biegniesz w nocy
Kiedy inni syci śpią
Mówię popatrz
Jak oni mdłym się ogniem tlą
Mówię słuchaj
Nie daj przez palce ciągnąć dniom
Przez śnieg i przez deszcz
Jeśli sztandar chcesz nieść
Życie mówię musi brzmieć
Tak jak wielki piękny wiersz
Słuchaj
Jesteś jak wilczy w górach zew

Następują piękne  sola, w synkopy ubrane perkusji  Tomasza   a i wymieniają sie ze swoboda i swadą  syntezatorowe krzyki z  jej uderzeniem.....
Utwór jak nowy ,odświeżony zdaje sie być  ze świata innego wyrwany…
Po czym rozbrzmiewać i szumieć zaczyna fala   za falą już sercu coraz to bliższe:
Martwe Morze…
Podczas całego koncertu padają piękne melodyjne frazy i pędzą niczym konie...tętentem syntezatorów brzmiąc. Odważne skaty, o różnych odcieniach światła wokalu...biegną…
Pada zgrabny riff  gitarowy i następują w kolejnych utworach  dłuższe wstępy i zabawy głosem oraz słychać, iż jest to  szerszy aranż...
Wszystko  zupełnie nowo pobrzmiewa...serducho włożone  w te dźwięki z pierwszej ręki...:)to słychać i czuć!

Juz blisko są nad miastem kładą sie ich cienie..
Szalone konie...

Solo grane  dawniej przez  Niemena..na klawiszach łagodnie się przesuwa...
Romuald Lipko  klawisze ubiera w wolność i krainy łagodności, a  świetne partie solo  gitarowego, przedarte  jak mieczem,  (który rozpoczyna awangardowe  partie koktajlu brzmień )cwałują   ku polom popisu pełnej ekspresji...
Solo gitarowe  i organy......organy minimooga stają się  końcówką  suity...koni w morzu martwym kąpanych prawdziwy spektakl wrażliwości..
A tu już widać nie opodal brzegu :                                            Stary Dom
Już świta…

..A po nocy przychodzi dzień

Efektowne wah wah gitary... krzyczy!

Młode lwy wojownicy na Życie i śmierć...

Pokonajcie:

Nową Wieżę Babel…

Wierzę, że w sercach mógł dokonać się cud w Dolinie Szarloty  podczas gdy koncert Budki Suflera  się wydarzył…



Uriah Heep


uriahZespół mogący pochwalić się prawie taką ilością ról muzycznych odegranych na scenach świata, co pozycji w książce telefonicznej…ciężko zatem oddać ilość muzycznych pejzaży, na jakie stać było ich dusze, by je roztoczyć przed wielomilionową publicznością… Wkładali bowiem oni swe  serca w mrok i w demonów zaglądali gardła.
Ich ciała służąc  drapieżnym dźwiękom  różnym pokusom się oddawały… Wybierali drogi, które mnie by zatrważały… Jednak są już  i w miejscu gdzie czas kazać może zatoczyć koło albo wybrać gdzie była miłość prawdziwa, jak tez  się stało  w sercach składu Budki Suflera… a  ich wybór raduje serca…

Czas Szarloty jest dla pionierów czasem podsumowań
A dla tych, co się wyłonili ukonstytuowań…
Niech, zatem w stronę światła nasze serca pobiegną
 A zrozumieją, że meandry życia są po to by zrozumieć jedno …
Iż piękno muzyki kryje pragnień chwile
Niech będą one świetliste a zamieszkają w sercach i nie będą już niczyje…
July Morning jest dla mnie jak pieczęć mocno postawiona
Prędzej zespół upadnie niż ona zostanie skruszona…
July Morning w dolinie… jak zabrzmiał?...
Gdy … Bernie Shaw siadł sobie na krawędzi sceny… jak na progu dwóch światów  i odpłynął…  było jasnym …i pozostali zagrali inaczej… przejmująco i z uczuciem jakby nowym… „There wasn't a stone  that I left  unturned”.
I taka ma być muzyka ,ma nie zostawić kamienia na drodze, który nie byłby poruszony… a nasza droga  ma płynąć jak wartki potok, który każdy kamień szlifuje miłością, jaką dajemy…  jakiej nieustająco szukamy…
Kompozycja i aranż tego utworu to: „otwarta księga zawsze  w połowie” …
Nie przestaje się jej czytać i czekać na odpowiedź…
Chłopaki błagam o więcej nuty tak czystej z serca z umysłu i z duszy… stać was by nowym tworem serca poruszyć…

“There I was on a July morning looking for love.
With the strength of a new day dawning and the beautiful sun.
At the sound of the first bird singing I was leaving for home.
With the storm and the night behind me and a road of my own.
With the day came the resolution
I'll be looking for you.
I was looking for love in the strangest places.
There wasn't a stone that I left unturned.
I must have tried more than a thousand faces,
but not one was aware of the fire that burned
In my heart,
in my mind,
in my soul.”




 
Perfekt

perfect


Wszystkie złote myśli w złotych ich przebojach zagrane zostały  i same w sobie wszystko podsumowały…
Dariusza Kozakiewicza w dzikim szkwale na scenie jak kapitan na morzu się dostrzegało…  a solo  Piotr Szkulerski zagrał  jak maszyna eksplozji uporządkowanej... „Perfekcyjnie” zróżnicowana i przekrojowa  rytmicznie  partia okraszona sztormem neonowych błyskawic (oświetleniowcy ładnie temat poprowadzili…). afrykanizująca lekko  w swej naturze zabrzmiała nieprawdopodobnie bogato.
 Pięknie, po prostu pięknie! Energia nastolatków, doświadczenie ostatnich Mochikaninów ”. Duet gitarowy miękko przepłyną  ukazując naszym uszom  przekrój harmonicznych układów … ale to są tylko momenty opisane gry, na żywo, a lata Walki o nasze Bycie sobą i własną Biografię… nieocenione, bo ci muzycy są „Niepokonani”, Za „ Kołysankę dla Nieznajomej”, Nie płacz Ewka”…  za te wszystkie  wspomnienia przywołane  dziękuje… po prostu dziękuje…

                                 

                                                 

Paul Rogers
rogers
Kto był ,ten odczuł atmosferę swobodnej gry i zabawy publiczności..mimo chłodu pod koniec koncertu było już bardzo gorąco..

Gitara solowa  industrialnie wierci puls, a  jej wibratto przeplecione z metalicznym pogłosem pasaży  odbija  sie echem w basach...
 Co słyszę, to nieoceniony luz,  który karze zrozumieć jak bardzo to on  właśnie decyduje o jakości muzyki...
Pulsacyjne głębokie  uderzenia  fortepianu  powiały świeżością… tak klasyczny a tak odważnie motywujący keep on running...
Główna gitara niczym pisk lokomotywy, której późno juz wyhamować, wtłacza się  w tor gry  by ciszę przerwać i rockandrollowy beat agresywnie zgrać z całym pulsem utworu…Wszystko po to by z  uśmiechem wbić   w krwioobieg (podwyższając nam ciśnienie ) i  podyktować sercu nowe uderzenie…
I’ve been dremming...
make me understand....
„chce cię wziąć na przejażdżkę pomiędzy słońcem a księżycem."
Cudnie transowe - solo perkusji…
 Następnie gromem strzelił początek...kolejnej muzycznej bajki
Zsynchronizowane lekko trytoniczne partie gitar...jednoczą sie z lekko jodlowanym solem wokalnym...
This is the first time when i don’t want to be the last.
Piękna gra obręczami perkusyjny wyjadacz terroryzuje scenę:)
shooting star...
 wciąga całą publikę…
I tylko jena mała subiektywna być może uwaga… tak jak Uriah Heep lubi kobiety…, bo zgarnął je wszystkie na deser koncertu na scenę …tak nie wiem czy kobiety lubią, gdy w tekstach Poula  Rogersa  pobrzmiewa nieco za często jak dla mnie  amerykanizm w stylu „uuu baby”…
Zapewne się narażam… tak wielu jego fanom… ale nie byłabym sobą… gdybym  tego nie zaznaczyła… poza tym  przy tak wielu atutach można  czasem nie dostrzec  rysy… którą ja bym osobiście zeszlifowała…
Moim ogromnie subiektywnym zdaniem.
Wspaniała zabawa energia i entuzjazm pomogły zapomnieć wszystkie troski dnia codziennego:)



Złe psy
zle psy

Złe uznaję ,że nie są  owe psy, choć wulgarne być potrafią… Tutaj myślę, że nie trzeba „kanału”  mieszać z dobą jakością muzyki ,by uzyskać  spicy nutkę, zwłaszcza, że warkotem i dobrym samplem na początku „złego psa”  dowodzą ,że potrafią stworzyć nastrój grozy. Mocne partie gitarowe Jacka Kasprzyckiego i Andrzeja Nowaka sprzężone w duecie, oraz wyrazista perkusja  Michała Beraźnickiego  dość udowodniły, iż posiadają oni  muzyczne  poczucie humoru i temperament połączony ze szczyptą pikanterii …Ci, którzy słuchają ich tekstów, nie muzyki jedynie, mogą odczuwać niedosyt męskiego poczucia godności słysząc teksty  w klimacie „ H… ci do tego” czy „Wyrwałem chwasta, niech się chlasta” lub „ nie wiem, co masz po spódnicą ”I nie byłabym sobą, gdybym nie odniosła się do faktu, że warto chłopakom poczytać więcej poezji lub pójść w stronę stricte instrumentalno industrialną,  jeśli ciężko im  się oprzeć tak kloszardzkim językowym pokusom…- Nawoływanie do przekleństw  publiki mnie zniesmaczyło…, ale wątpię, by z tego chcieli być słynni… Po prostu nie psujcie sobie reputacji kochani. Chwilami pragnęłam też zarzucić męską niekonsekwencję(widać nie jest to cechą kobiecą, lecz ludzką… w jednym z tekstów… bardzo mnie rozbawiła…
Gdy jednak padły słowa „daj Mi swój uśmiech i przytul mnie…” pomyślałam: jak on  godzi takie skrajności? Chce się wyprzedzić Markowskiego i zaśpiewać, więc: Bądź sobą jeszcze!...Nie zmieniaj się na siłę, w kogoś, kim nie jesteś „W pochodzie codzienności mieć trzeba wyspę marzeń...Gdy szarość oczy męczy zobaczyć trzeba słońce zobaczyć wartość tęczy..Pochód codzienności...Wyjść nie można z niego i ludzie upadają i ludzie sie podnoszą”...Zatem podniesienia i uniesienia życzę.
Podsumowując  występ doceniłabym samą  buntowniczość atmosfery, styl ubioru dość już charakterystyczny i jednak to ,że dobrze chłopakom z oczu patrzy, wiec niech nie dadzą się złym namiętnościom serca porwać…
Niech uwierzą w siłę spontaniki
W to, że  zerwą z ławek kawał publiki, bo energii wiele z tych dźwięków płynie  byle maniery  nie zniknęły… Niech szukają prawdy a ich wyzwoli. Doszukałam  się jej ciepłych odcieni w dwóch tekstach : „Polska” i Kiedy ona mnie zobaczy…” gdzie jest i mądrość i wyszukane wartości i z poziomu brzmienia i partii solowych gitar  i „mącącego  wodę” basu z  perkusji korespondencją  oraz atmosfery, która wnosi naprawdę wiele jak i  samej merytoryki i wyrazu… czekam na więcej takich kompozycji i tekstów…

Kiedy ona mnie zobaczy?
Może ludzie dobrej woli, którzy siłę moc mają
Wezmą świat w swe panowanie
Zniszczą wszystko, co nas boli
Zamiast karać uczyć będą
 Bo nauka to potęga
Zwłaszcza wtedy kredy  nędza razem z  bieda radzi w domu
Wtedy nigdy się nie myśli o ludziach dobrych tego świata
Królowa wojna w tedy rządzi księżniczka śmierć
Wszystko zamiata
Wujek zło udaje dobrego szczodrego
Udaje, że kocha Jezusa nagiego
Może jakiś cud się zdarzy
Może Bóg dziś Mi wybaczy
Może Świat przestanie płakać
Kiedy Ona mnie zobaczy




Relacja moja na żywo:

„Nie ma tak wiernego psa, złego psa jak ja”
Jękiem i skowytem podkręconym beatem  warknięciem i ekspresją  i z nutą  optymizmu zagrali... Na początek ”Zły Pies”
Partie sola cyklicznie rozszalałe  dotykają tej barwy,  co jak śpiew  wyrywa sie ze strun  gardła gitary...

Po chwili i basik zaśpiewał swoje 3 takty....Ale złe te psy nie są o nie:)
-przynajmniej jak na razie…
Raczej wierne a i fani im wierni i zawsze nowi,  ale i ci sami...
„Pusta ulica i pusty dom” „ktoś na Ciebie czeka” ..
„ Daj mi swój uśmiech i przytul mnie”

Czy tak śpiewa zły pies ?
Raczej wyje litości  przegranej miłości:
„nie odchodź tak szybko....Obejrzyj się, daj mi swój uśmiech....”
...Czasem warknie gitarą
 Za chwile merda ogonem gryfu
 I nie brak temu szlifu...
Po chwil 3 gitary ze smyczy sie zerwały....I skowyt był nie mały...
Blusem oczy  zapłakały
Bo serenady dźwięki  wyszły płynnie z pod ich reki
W pochodzie codzienności mieć trzeba wyspie marzeń..
Gdy szarość oczy męczy zobaczyć trzeba słonce
Zobaczyć wartość  tęczy....
Klangiem pomykają jak rzeki wąski nurt......Dźwięki jakże sensownej  kompozycji…
Pochód codzienności...Wyjść nie można z niego …
Przestery i wibratto wokalisty ze spokoju krainy w rock and roll popchnęły zmysły  
l z sentymentalnego potoku bieg w wodospadzie swój nurt gubi..
                                                                                                      życia, życia nam brakuje..
Dobrze ze do niego kapela nawołuje...
Juz to czuje..
Wokalista gwoli wstępu rzekł:„..zły  byłem  ale juz mu przeszło...”

.”Juz jadę nie bój sie i czekaj mnie”...
Ja do wczoraj wierny pies...
Dlaczego to zrobiłaś, dlaczego mnie zdradziłaś?...
Czy zawsze tak musi być...?
Skacik z gitarką w duecie..
I kawałek zwinnie się  plecie...
Perkusja twardo uderza...jakby drzwi za sobą  zatrzasnął  ktoś...
Twardy jakiś gość..
.Pada ostrzejsze brzmienie...
Ciągu dalszego nie nadmienię…

 




Chemia

chemia
Było parę smaczków w tekstach z jakimś głębszym przesłaniem, oraz głos wokalisty jako as w rękawie, a perkusja miękko wszystko podkręcała… poza tym:„potrzebuję korepetytora z chemii by wytłumaczył mi, czym jest MIŁOŚĆ”.- Napisała jedna BLOGINKA-może was skontaktowć?:)-Pomyślałam, żeby już nie padał więcej tekst  „Juz wiem, jeden taniec rankiem cie zostawię”
Na żywo..na gorąco:
Zespół wyraźnie ma ochotę odświeżyć scenę… grając Juz nie ma świętych miejsc-pamiętamy bowiem deszcz z teledysku…
Już nikt nie objawia się by drogę wskazać

By wiary  dodać sił
By przepis ludziom dać na sto kolejnych lat…
Nie umiem pomóc im nie umiem pomóc sobie…
Nikt nie podpowie mi co jest dobre a co złe…


Te słowa nie napawają jednak optymizmem …czyży by tworzyła się religia beznadziei?:)…Myślę że wystarczy wyostrzyć zmysły serca by zauważyć tak wiele… chłopakom polecam film Dom… cała Ziemia, ta niezajęta prze człowieka… jest tak piękna i Świętego czuć dłoń …ale na pewno warto nawoływać, zwłaszcza tak czystym głosem…  do zmian i przebudzenia słuchania i widzenia!
Podoba mi się walka o dźwięki i odwaga z jaką płyną frazy i rodzaj determinacji z jaką zapracowują sobie na klimat sceniczny…
B52
 widzę jak on czeka kiedy oni przyjdą ..
.Idę dalej
 Mi sie juz nic nie stanie…

Sekcja pięknie szleje! Z burzy włosów niewiele widać ale za  to jak dużo słychać ciekawych akcentów obręczy trzepocących, pobłyskujących z szumem talerzy trzepoczących…
Kocham taką dynamikę  artykulację i zręczność ………
Idę dalej…
Alikfotyczny śpiew lekko nosowy...
Basik z perkusja ostrą dyskusję wszczęły,
Chyba dziejącą się muzyką jednak się przejęły
Chemia sound.pl...
-pada hasło w tle… jedni chcą usłyszeć drudzy już nie…
 
 Zrytmizowane klawisze o brzmieniu gitarowym...nordowskie brzmienia tupiąc pobrzękują

Niech będzie pokój na ten jeden dzień
 Myślom nieznanym,
w tej pogoni za złem
niech nie usłyszy ich nikt..
chcesz wiedzieć gdzie jest świat
 Gdzie nie ma nas bo może tam spełniają sie sny..
..Chcesz wiedzieć ze nasz dom to właśnie my..
.Bóg jest szczodry
.Drogowskazu szukaj jak szczęśliwym być..
..W sercu szukaj...
Damy rade...
Bo juz wiem czego chce
Tylko ty powiedz mi...
Cieple harmonicznie lekko rydlowskie brzmienie kapeli...
Słuchaj zamknij oczy bo to w tobie uwierz mi
Rodzą sie najlepsze sny.
..Damy rade...
Każdy nowy dzień będzie nasz...
Tylko powiedz mi...


 Już pobrzmiewa nowy numer albo może… numerek…: Juz wiem, jeden taniec rankiem cie zostawię
Piosenka o momentalnej miłości...jakoś mnie nie ujęła samą treścią… jakby z dojrzale wnioskujących mężczyzn zamienili się w małych chłopców… lekko traktujących to co ważne…
... Serce zmienię w kamień ….
Tego bym nie radziła… to że jest sublimacja nie oznacza ze resublimacja też


Nagle …patrzę… przechadza się po widowni  stary rock men, siwe włosy wiek i mina wskazały, ze dobre czasy juz minęły lub, że ciężko będzie pokoleniu owemu przebić się przez mur  papki multimedialnych śmieci..
Niech walczą niech nie zapominają… o  jakości… nie tylko gdy kupują led TV.

Tekst: Ola Dudziak

 

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.